Euro 2012 - football czy seks?
None
Już niebawem nasze miasta zaleją kibice z całej Europy. Myślicie, że będą oglądali mecze, a potem grzecznie wracali do hoteli, by odpocząć po dniach pełnych sportowych wrażeń? Serio? W Niemczech, w czasie mistrzostw świata, przyjezdnych obsługiwała cała armia prostytutek - szacuje się, że było ich około 45 tysięcy. W RPA w 2010 roku fani piłki nożnej mogli liczyć na "fachową pomoc" 40 tysięcy "panienek".
Duże imprezy sportowe przyciągają fanów wszelakich uciech. Zarabiają zatem nie tylko restauratorzy i hotelarze, ale także agencje towarzyskie oraz kluby nocne ze striptizem - w których o "dziewczynkę" wcale nie jest tak trudno, a alkohol leje się strumieniami.
Na zagranicznych stronach już teraz można znaleźć zapytania dotyczące miejsc oferujących dobrą zabawę, obfitujących w najpiękniejsze i łatwe dziewczyny oraz seks za pieniądze. Danych dotyczących liczby prostytutek właściwie nie ma. W państwach, w których prostytucja jest legalna, można pokusić się o zbieranie i podawanie do wiadomości przybliżonych danych. W Polsce prostytucja jest nielegalna - dlatego oficjalnie nie mamy domów publicznych, a jedynie agencje towarzyskie, które "ułatwiają ludziom nawiązywanie znajomości i zapewniają im możliwość przebywania w odpowiednich, intymnych warunkach".
Już teraz "agencje towarzyskie" i "kluby nocne" prowadzą anglojęzyczne wersje swoich stron internetowych. Pojawiają się ulotki, broszurki, banery, szyldy. Trwają remonty i zapewne "nabór" pań. Wszystko wskazuje na to, że nawet jeśli nie będziemy posiadali nowych lotnisk, dworców, autostrad, odpowiedniej liczby hoteli czy właściwe przeszkolonych służb (o których pomoc z pewnością będą prosili turyści), to nasze "przybytki uciech" przyjmą przybyszów z zagranicy wszystkim tym, co najlepsze. Bo jeśli nasi piłkarze nic nie ugrają, to prostytutki mogą... i to całkiem sporo.