LudzieFerdinand Waldo Demara – historia genialnego oszusta

Ferdinand Waldo Demara – historia genialnego oszusta

Ferdinand Waldo Demara – historia genialnego oszusta
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY-SA

26.12.2016 15:03

Specjalizujący się w kłamstwach i manipulacjach politycy to przy nim nieopierzeni amatorzy. Podobnie jak oni, Ferdinand Demara potrafił zrobić z siebie eksperta niemal w każdej dziedzinie. Mocno się jednak różnił od reprezentantów sceny politycznej. Oszukiwał z takim wdziękiem, że swoimi kolejnymi przekrętami zdarzało mu się nie tylko zaskarbiać sympatię ludzi, ale nawet ratować życie. W krętactwie był tak dobry, że przeszedł do historii jako „wielki oszust”, a na podstawie historii jego życia powstał film.

Jeśli kogoś zaintrygowały wyczyny Leonarda DiCaprio w filmie „Złap mnie, jeśli potrafisz”, gdzie gwiazdor sportretował Franka Abagnale'a – człowieka żyjącego z oszustw i przez długi czas bawiacego się w kotka i myszkę z agentami federalnymi – to powinien baczniej przyjrzeć się działalności Ferdinanda Demary. On także specjalizował się w kradzieży tożsamości i pod zmienionymi nazwiskami wciąż wcielał się w nowe role. W swoim życiu był zoologiem, prawnikiem, nauczycielem, lekarzem, szeryfem czy psychologiem. Długo można by wymieniać. Na początku nic jednak nie zapowiadało, że stanie się jednym z największych hochsztaplerów naszych czasów.

Demara urodził się 21 grudnia 1921 r. w Lawrence w stanie Massachusetts. Dla rodziny i znajomych był po prostu Fredem. Dorastał w majętnej rodzinie. Wszystko jednak zmieniło się wraz z nadejściem wielkiego kryzysu, który zmusił jego rodzinę do przeprowadzki i zamieszkania w obskurnej dzielnicy. Gdy miał 16 lat, zdecydował się na opuszczenie domu borykającego się z ciągłymi kłopotami finansowymi. Fred uważał się za osobę uduchowioną, dlatego swoje kroki skierował w stronę klasztoru - wstąpił do zakonu trapistów, słynącego z jednej z najbardziej surowych reguł spośród zakonów katolickich (m.in. ciężka praca, dochowywanie postu, milczenie).

1 / 3

Patologiczny kłamca?

Obraz
© imgur

Jako ojciec Mary Jerome wytrwał dwa lata. Potem rozstał się z życiem klasztornym. Choć taka egzystencja bardzo mu odpowiadała i dobrze znosił ascezę, pozostali bracia uznali, że Demara nie pasuje do ich świata. Potem próbował jeszcze swoich sił w dwóch innych zakonach. Ostatecznie poszedł jednak zupełnie inną ścieżką.

Rozstanie z habitem stanowiło dla niego początek nowego życia, a bliskie mu wcześniej cnoty musiały pójść w odstawkę. W 1941 r., w wieku 20 lat Demara poszedł do armii i właśnie będąc w wojsku rozpoczął swoją karierę kombinatora, dla którego przybieranie kolejnych ról stało się treścią życia.

Demara wstąpił do wojska już pod zmienioną tożsamością. Gdy nie udało mu się odnieść wymarzonego awansu, postanowił wziąć rozbrat z mundurem i sfingował swoje samobójstwo. Zaczął się wówczas podawać za Roberta Lintona Frencha, psychologa specjalizującego się w zagadnieniach dotyczących religii. Jako French wykładał nawet na jednej z uczelni w Pensylwanii.

2 / 3

Bez dyplomu, za to ze skalpelem w dłoni

Obraz
© imgur

To jednak nic w porównaniu z jego późniejszym oszustwem. W czasie wojny koreańskiej (1950-1953) Demara wcielał się w rolę niejakiego Josepha Cyra – młodego chirurga, który pomagał rannym żołnierzom na pokładzie kanadyjskiego okrętu Cayuga. Był jedynym chirurgiem i nikt nawet nie próbował negować jego kompetencji. Zresztą on sam nie dawał ku temu żadnych podstaw. Oglądając pacjentów czy wykonując zabiegi, zawsze był pewny siebie i zachowywał się jak prawdziwy lekarz.

Jak to możliwe, że ktoś, kto nie miał żadnego medycznego doświadczenia, tak świetnie radził sobie jako medyk? Amerykanin do każdej ze swoich ról doskonale się przygotowywał. Zanim zaczął pracować jako chirurg, przestudiował szereg specjalistycznych publikacji. Jako że Demara dysponował fotograficzna pamięcią, zapamiętywanie treści pochodzących z kolejnych opasłych tomisk czy grafik znajdujących się w fachowych opracowaniach nie sprawiało mu najmniejszych kłopotów. Gdy przywożono mu na statek kolejnych pacjentów, zdarzało się, że znikał na dłuższą chwilę. Jak się później okazało, do niektórych zabiegów przygotowywał się tuż przed ich rozpoczęciem, studiując w swoim pokoju odpowiednią lekturę. Mając bogatą wiedzę teoretyczną, udało mu się nie tylko nikomu nie zaszkodzić, ale nawet uratować życie kilku osobom. Jednym z jego najbardziej spektakularnych osiągnięć jako dr Cyra było przeprowadzenie operacji na otwartym sercu.

Prawda o tym, że chirurg z HMCS Cayuga nie ma uprawnień medycznych, wyszła w końcu na jaw. Stało się to po tym, jak cudem ocalił ciężko rannego. Wiadomość o jego bohaterskim wyczynie pojawiła się wtedy w kanadyjskiej prasie. Tekst o jego działalności przeczytała wówczas też matka prawdziwego dr. Cyra, która przyczyniła się do zdemaskowania Demary. To oczywiście oznaczało dla niego koniec „kariery medycznej”, a oszust musiał ratować się ucieczką.

3 / 3

Oszust, którego pokochano

Obraz
© W filmie "Wielki oszust" w rolę Waldo wcielił się Tony Curtis

Niezależnie od tego, czyją tożsamość przejmował Demara albo jakim zajęciem się parał, zawsze był perfekcjonistą. Do każdej roli przygotowywał się tak samo wzorowo, a potem doskonale się w niej sprawdzał. Tak było m.in. wtedy, gdy został nauczycielem. W tym co robił, był tak przekonujący, że szybko zdobył szacunek uczniów i zaufanie rodziców. Gdy okazało się, że nie ma odpowiedniego wykształcenia, miał zostać aresztowany za oszustwo. Właśnie wtedy z odsieczą przyszli mu rodzice wychowanków, którzy stwierdzili, że Demara był najlepszym belfrem, z którym ich dzieci miały kiedykolwiek do czynienia.

O tym, że jest nie tylko niezłym pedagogiem, ale też psychologiem, pokazał podczas pracy w zakładzie karnym w Huntsville w Teksasie. Jako Ben Jones – strażnik więzienny – udało mu się zapobiec wybuchowi zamieszek, a innym razem przeprowadzić skuteczne negocjacje z jednym z osadzonych, który wszedł w posiadanie broni i omal nie doprowadził do tragedii. Magnus Magnusson w swojej książce „Słynne fałszerstwa, oszustwa i skandale” przypomniał, że jego zdolności radzenia sobie z tak poważnymi problemami, umiejętność rozładowywania napięć i wielkie opanowanie zrobiły niemałe wrażenie na ówczesnym gubernatorze.

Demara był też jeszcze proboszczem w parafii, filozofem, sanitariuszem w szpitalu czy prawnikiem. Zdaniem jego biografów, wchodzenie w każdą kolejną rolę przynosiło mu mnóstwo radości. Do każdej z nich – niezależnie od tego, czy kradł tożsamość, czy tworzył jakąś postać od nowa – skrupulatnie się przygotowywał. Nie tylko poprzez preparowanie dokumentów, ale także przez zdobywanie wiedzy z kolejnych dziedzin, potrzebnej do odgrywania ról. We wszystkim starał się być najlepszy. Często podkreśla się, że gdyby kolejne specjalności, którymi się zajmował, poparte były odpowiednim wykształceniem, a nie opierały się na oszustwie, to odniósłby niebywały sukces w każdej dziedzinie. Oczywiście duża w tym zasługa wspomnianej pamięci fotograficznej oraz ponadprzeciętnej inteligencji.

„Zuchwały, niewykształcony, ale szalenie inteligentny samozwaniec, który zawsze chciał być kimś i za każdym razem, stając się kimś innym, odnosił sukcesy” - napisał o nim magazyn „Time” w 1957 r.
Dzięki publikacjom prasowym i dziennikarskim śledztwom, na dobre zdemaskowany został pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Pracował właśnie w Szpitalu Dobrego Samarytanina w Kalifornii jako... kapelan. Jednak w tym, co robił, był jak zwykle tak dobry, poza tym łączyła go przyjaźń z członkami zarządu szpitala, że ostatecznie pozwolono mu zostać i dalej wykonywać swoją „posługę”. Pomagano mu także finansowo, ponieważ nie był człowiekiem zamożnym, lecz coraz bardziej schorowanym – w końcu przez cukrzycę lekarze orzekli, że obie jego nogi muszą zostać amputowane. Ostatecznie w szpitalu tym zamieszkał, a w 1982 roku zmarł.

Na temat życia Demary powstała książka „Wielki oszust”, a także film pod tym samym tytułem.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)