HistoriaFrank Meier - barman, który tuż pod nosem nazistów działał w trzech ruchach oporu

Frank Meier - barman, który tuż pod nosem nazistów działał w trzech ruchach oporu

Wnuk Żyda szpiegujący dla trzech różnych siatek wywiadowczych i pracujący w kwaterze głównej Luftwaffe w Paryżu. O jego pochodzeniu i związkach z ruchem oporu wiedział każdy, ale generałowie i tak nagminnie zwierzali mu się przy kielichu. Nic dziwnego: uchodził za najbardziej utalentowanego barmana w tej części Europy.

Frank Meier - barman, który tuż pod nosem nazistów działał w trzech ruchach oporu
Źródło zdjęć: © Shutterstock

05.01.2016 | aktual.: 05.01.2016 16:11

Frank Meier był niepozornym mężczyzną. Zawsze nienagannie ubrany i uprzejmy, przez dwadzieścia sześć lat rządził jednym z najsłynniejszych barów na świecie - lokalem w luksusowym hotelu Ritz w Paryżu. Przyrządzanie drinków opanował do perfekcji i uczynił z tego wręcz sztukę, czemu dał wyraz, publikując w 1934 roku podręcznik "The Artistry of Mixing Drinks" (Artyzm mieszania napojów). Spod jego rąk wychodziły mieszanki, które od lat dwudziestych zachwycały największe osobistości epoki. Wiele sław przybywało do Paryża tylko po to, aby spróbować drinków Meiera...

Wojna w krainie luksusu

Wraz z wybuchem drugiej wojny światowej tak w barze, jak i w całym hotelu, na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło. Za kontuarem stał jak zawsze Frank, a tafle luster i mosiężne zdobienia lśniły wypolerowane wprawną ręką. Goście sączyli spokojnie ze swoich kieliszków, a personel dbał, by niczego im nie zabrakło. Słowem, luksus i beztroska.

Obraz

Rzęsiście oświetlone wejście do paryskiego Ritza (fot. Creative Commons)

Za tą pełną blichtru fasadą toczyło się jednak prawdziwe życie, któremu daleko było do sielanki. Po kapitulacji Francji 22 czerwca 1940 roku, w Ritzu - a więc pod najbardziej prestiżowym adresem w stolicy - zaroiło się od łaknących wygód i przepychu Niemców. Personel tymczasem ogłosił, że jest w tej wojnie jak Szwajcaria (skąd wywodził się César Ritz, założyciel hotelu), czyli zachowuje neutralność.

Apartament cesarski dla grubasa

Choć była to tylko pusta deklaracja (na terenie Ritza działały przynajmniej dwie siatki ruchu oporu i ukrywano zestrzelonych alianckich lotników), niemieccy wojskowi neutralność respektowali.

Czuli się w hotelu na tyle komfortowo, że założyli w nim nawet... kwaterę główną Luftwaffe, a do apartamentu cesarskiego wprowadził się Hermann Göring.

Specjalnie dla dowódcy lotnictwa poczyniono nawet pewne przeróbki. Z racji swojej tuszy nie mieścił się w wannie - trzeba było założyć nową, na specjalne zamówienie.

Żyd za barem

Frank Meier nie miał wyjścia. Troszczył się o to, by bez względu na wszystko gardła gości były regularnie zwilżane jego autorskimi napitkami. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie drobny szczegół z jego własnej biografii. Słynny twórca koktajli był w jednej czwartej Żydem.

Obraz

Hotel Ritz w Paryżu. Widok z placu Vendôme (fot. Creative Commons)

Co ciekawe, o jego pochodzeniu wiedziało wielu mieszkańców hotelu, w tym Niemców, jednak nikt nie robił mu z tego powodu problemów. Nawet dla nazistów był po prostu "Frankiem z Ritza" i liczyło się tylko to, że potrafił ich obsłużyć jak nikt inny, przygotowując doskonałe koktajle. Gdyby tylko wiedzieli, co poza drinkami robi ten zawsze opanowany mężczyzna, mawiający, że "dobry barman naprawdę musi posiadać wszystko to, co powinien mieć dyplomata, a nawet więcej" (cyt. za: Tilar J. Mazzeo, "Hotel Ritz. Życie, śmierć i zdrada w Paryżu", Znak 2015).

Gdzie krzyżują się ścieżki szpiegów

W okupowanym Paryżu Plac Vendôme, przy którym stoi Ritz, szybko stał się ulubioną miejscówką agentów wywiadu.

Po sąsiedzku od słynnego hotelu, pod przykrywką firmy prowadzonej przez niemieckiego ekonomistę, działała komórka Abwehry. Kawałek dalej pracowała inna niemiecka siatka, której szefował hauptmann Wiegand.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE>>>

Tekst opublikowany we współpracy z serwisem Ciekawostkihistoryczne.pl
Przeczytaj również artykuł: **[

Przez kibel okrętu prosto na front. Ta reporterka powinna być wzorem dla dzisiejszych kobiet! ]( http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/07/22/przez-okretowy-kibel-prosto-na-front-ta-reporterka-powinna-byc-wzorem-dla-dzisiejszych-kobiet/ )**

O tym, kto jeszcze rezydował przy placu, pisze Tilar J. Mazzeo, autorka książki "Hotel Ritz. Życie, śmierć i zdrada w Paryżu". Wspominając o lokalu Wieganda, stwierdza: "Dzielił go z korsykańskim agentem o 'bardzo wybuchowym temperamencie' Pierre'em Costantinim 22 . Bar od strony rue Cambon upodobała sobie wreszcie Inga Haag - 'Malowana Laleczka', Niemka o dorodnych kształtach, bywalczyni salonów, bratanica dyrektora Abwehry admirała Wilhelma Canarisa".

Choć wiele znanych i nieznanych osób związanych z wywiadem kręciło się po Placu Vendôme, ścieżki najważniejszych szpiegów krzyżowały się w barze hotelu Ritz. Oni omawiali swoje tajne sprawy, a Frank serwował koktajle i... podsłuchiwał. A było kogo.

Operacja "Walkiria"... wymyślona przy barze?

Meier, mając bezpośredni dostęp do wielu nazistowskich dygnitarzy, mógł być bezcennym nabytkiem dla każdej siatki szpiegowskiej. Należał do Résistance (do komórki dowodzonej przez... dyrektora hotelu), ale jednocześnie dostarczał też informacje dwóm niezależnym od siebie niemieckim siatkom ruchu oporu. "Bar w hotelu Ritz, terytorium Franka, niemal od początku wojny stanowił centrum niemieckiego ruchu oporu w Paryżu" - podkreśla Tilar J. Mazzeo.

Obraz

Po placu Vendôme przechadzali się jedni z najniebezpieczniejszych agentów okupowanej Europy (fot. Creative Commons)

I nie jest to w żadnym razie przesadne stwierdzenie. Frank Meier, znany z przygotowywania drinków i napisania o tym książki, stykał się z Niemcami o różnych poglądach. Wśród jego klientów byli i ci, którzy za wszelką cenę pragnęli obalenia Hitlera. To w głowach tych ludzi zrodził się plan operacji "Walkiria", który miał doprowadzić do śmierci wodza Trzeciej Rzeszy i zawarcia pokoju z aliantami.

Frank, choć nie był bezpośrednim uczestnikiem spisku, znacząco pomógł w jego przygotowaniu, dostarczając potrzebnych informacji.

Obraz

Claus von Stauffenberg. Gdyby mu się udało, losy Europy potoczyłyby się inaczej (fot. domena publiczna)

Łatwo mu było je zdobyć pomiędzy jednym drinkiem a drugim, gdy nawet wysoko postawionym fanatycznym nazistom rozwiązywały się języki.

Alkohol musi płynąć

Kiedy 20 lipca Claus von Stauffenberg zawiódł i nie zdołał zabić Hitlera, los większości spiskowców biorących udział w operacji "Walkiria" był przypieczętowany.

Słysząc stukot podkutych oficerek rozszalałych Niemców i widząc, że zachowują się jak rój oszalałych pszczół, Frank natychmiast nabrał obaw. Na szczęście biały, nieskazitelny uniform barmana i binokle pomagały ukryć strach. Gdyby fakt, że szpiegował dla spiskowców, wyszedł na jaw, byłaby tylko jedna droga - śmierć.

Obraz

Tablica poświęcona członkom niemieckiego ruchu oporu (fot. Creative Commons

Barman nie znalazł się jednak w gronie pięciu tysięcy osób aresztowanych zaraz po zamachu na Hitlera ani wśród dwustu bestialsko straconych. O jego istotnym udziale w spisku Niemcy nie wiedzieli. 20 lipca 1944 roku Frank jak zawsze zamknął bar o 21:00 i udał się na spoczynek, by nazajutrz spokojnie wrócić do pracy.

Tekst opublikowany we współpracy z serwisem Ciekawostkihistoryczne.pl
Przeczytaj również artykuł: **[

Przez kibel okrętu prosto na front. Ta reporterka powinna być wzorem dla dzisiejszych kobiet! ]( http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/07/22/przez-okretowy-kibel-prosto-na-front-ta-reporterka-powinna-byc-wzorem-dla-dzisiejszych-kobiet/ )**

Autor: Aleksandra Zaprutko-Janicka - krakowska historyczka i publicystka, współzałożycielka "Ciekawostek historycznych". Autorka ponad 200 artykułów popularnonaukowych. We wrześniu 2015 roku wydała książkę "Okupacja od kuchni" poświęconą kulinarnemu obliczu II wojny światowej.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)