Gdy pętla się zaciska, czyli portret faceta zadłużonego
22.11.2015 | aktual.: 27.12.2016 15:06
117 milionów złotych - tyle wynoszą należności najbardziej zadłużonego Polaka
117 milionów złotych - tyle wynoszą należności najbardziej zadłużonego Polaka. Na szczęście przeciętny facet ma znacznie mniejsze zobowiązania, które jednak w ostatnich latach zdecydowanie rosną, szczególnie w przypadku mężczyzn w wieku 25-50 lat. Zaciskająca się pętla niespłaconych rat kredytu hipotecznego, leasingu samochodu czy innych comiesięcznych rachunków dramatycznie wpływa na psychikę, mogąc nawet wywoływać myśli samobójcze...
"Prawdopodobnie pierwsze w naszym kraju samobójstwo z powodu kredytu we frankach szwajcarskich" - tak media tytułowały informację o tragedii, do której doszło kilka miesięcy temu w Bielsku-Białej. Na terenie tamtejszej jednostki wojskowej zastrzelił się 35-letni ochroniarz, Leszek C.
Jak się okazało, w 2008 roku mężczyzna kupił z żoną mieszkanie, na które wziął ok. 200 tys. zł. Frank kosztował wtedy nieco ponad 2 zł. Jednak w ostatnich latach kurs waluty wzrósł ponad dwukrotnie, co kompletnie rozbiło budżet rodziny, a miesięczna rata sięgnęła 1,3 tys. zł.
Leszek C. był zmuszony do pracy na dwóch etatach: w bielskiej fabryce Fiata i dodatkowo w firmie ochroniarskiej. Mimo to nie radził sobie z terminową spłatą zobowiązań. "Od trzech miesięcy nie spłacali kredytu mieszkaniowego. Problemy finansowe rodziny natychmiast wykorzystał bank i zagroził eksmisją" - doniósł "Fakt".
Mężczyzna załamał się psychicznie. W pozostawionym liście do żony i 6-letniej córki napisał, że dziewczynka będzie miała po nim chociaż rentę. "Myślę, że bank jest winny śmierci mojego syna" - stwierdziła matka mężczyzny w rozmowie z reporterem Radia ZET. W związku z samobójstwem bank wstrzymał egzekucję długu. Jego wartość wynosi obecnie około 400 tys. zł.
Kłopoty celebrytów
Tragiczna historia z Bielska Białej powinna być przestrogą dla wszystkich, którzy decydują się wejść w spiralę zadłużenia. Niestety, takich ludzi jest coraz więcej, o czym świadczą wpisy na internetowych forach.
"Wszystko zaczęło się w 2008 roku. Obecnie jestem winien różnym instytucjom około 60 tysięcy, razem z odsetkami. Ile dokładnie? Nie wiem. Jeden bank domaga się 25 tysięcy, inny odsprzedał agencji moje zadłużenie za 30 tysięcy. Na konto wszedł mi już komornik, który co miesiąc zabiera 500 złotych. Problem w tym, że pracodawca nie przedłużył mi umowy, więc nie mam już żadnych wpływów na konto. Jestem 40-letnim kawalerem, nie mam pracy, rodzina nie może mi pomóc, a dług rośnie. Straciłem nadzieję, że kiedykolwiek będę w stanie go spłacić" - opisuje Arek.
Takie problemy mogą dotknąć każdego, nawet popularnych celebrytów, czego przykładem jest partner życiowy Doroty 'Dody' Rabczewskiej, Emil Haidar, przedstawiany dotychczas jako "milioner o syryjskich korzeniach". "Firma Inter Draco, której współwłaścicielem jest Emil (drugim jest jego brat Kamil Haidar), jest winna Urzędowi Skarbowemu Warszawa-Mokotów 6 milionów 630 tysięcy złotych" - doniósł niedawno "Super Express".
Według mediów w spirali długów znalazł się także były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, którego zobowiązania sięgają niemal 1,3 mln zł. "(...) Kamieniem u szyi ciąży mu szczególnie kredyt hipoteczny. Niemal milion złotych to przy poselskiej diecie, wynoszącej ok. 12 tys. zł miesięcznie, olbrzymie zobowiązanie. Aż strach pomyśleć, co stanie się z Arłukowiczem, jeśli przestanie być ministrem. Oszczędności w wys. 128 tys. zł, dom, mieszkanie, lokal użytkowy i działka - czy z tym przyjdzie się rozstać ministrowi, jeśli utnie się ministerska pensja?" - zastanawiał się jakiś czas temu "Fakt".
Typowy dłużnik
Trzy lata temu Adam stracił pracę w korporacji. Dziś zarabia średnią krajową w małym wydawnictwie, a musi spłacać zaciągnięty wcześniej kredyt na duże mieszkanie i dwa samochody. Raty płaci z opóźnieniem, a inne długi - z kart kredytowych, pożyczek i zakupów - wkrótce mogą skutkować wejściem komornika.
To jedna z wielu podobnych do siebie historii opisywanych w mediach. Choć Polacy wciąż pozostają jednym z najmniej zadłużonych narodów w Europie, w ostatnich latach skutecznie doganiają czołówkę.
Ze statystyk wynika, że już co drugi dorosły mieszkaniec naszego kraju ma choć jeden kredyt. Wśród dłużników przeważają wprawdzie kobiety, jednak to mężczyźni wcześniej wpadają w finansowe tarapaty. Ponadto według analizy Casus Finanse zalegamy z większą liczbą kredytów i są to zwykle pożyczki o wyższym saldzie.
- Na bazie ponad 160 tys. przypadków ustaliliśmy, że typowy mężczyzna w Polsce, który boryka się z problemami płatności, ma około 47 lat. Najwięcej zadłużonych mężczyzn jest w przedziale pomiędzy 25 a 50 rokiem życia - mówi agencji Newseria Biznes Krzysztof Różycki, dyrektor operacyjny w Grupie Casus Finanse.
Młodsi faceci mają zwykle problemy ze spłatą karty kredytowej. W późniejszym wieku pojawiają się kłopoty związane z terminowym spłacaniem rat kredytu hipotecznego czy samochodowego. Co trzecie zobowiązanie dotyczy nieuregulowanych pożyczek gotówkowych i rachunków za telefon.
Życie na kredyt
Z raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową wynika, że przykład wspomnianego powyżej Adama to portret polskiego dłużnika, który jest i będzie coraz częściej spotykany.
W latach 90. w finansowe tarapaty wpadały przeważnie osoby świadomie wyłudzające kredyty, wykorzystujące różne luki prawne i podatkowe, oszukujące wierzycieli czy zakładające pierwsze "piramidy" finansowe.
Dzisiejsi dłużnicy, to przede wszystkim ofiary nieracjonalnego gospodarowania pieniędzmi, niespodziewanych zdarzeń gospodarczych (np. gwałtownego wzrostu kursu franka szwajcarskiego) i losowych, a także własnego "pozytywnego myślenia", które nie uwzględnia zagrożeń.
Akceptacja życia "na kredyt" sprawiła, że coraz więcej osób planuje wydatki niezależne od dochodów, zapominając o odroczonych konsekwencjach. Wiele rodzin o niskich i średnich zarobkach zaniechało planowania codziennych wydatków, analiz cenowych, zdając się na ewentualne wsparcie szybkim doinwestowaniem. Łatwiej jest bowiem wrzucić do koszyka w markecie potrzebne zakupy i opłacić je kartą debetową, nie zważając na stan konta, niż zrobić tygodniową kalkulację, porównać ceny i wybrać najniższe, żeby nie przekroczyć wydzielonego budżetu.
- Częstym błędem osób żyjących przez długi czas w dostatku i zawodowej stabilizacji jest unikanie rzetelnej analizy możliwości i zabezpieczania przyszłości, co jest szczególnie przydatne w sytuacji pogorszenia warunków finansowych - zauważa Jarosław Sadowski, ekspert Expander Advisors.
Fatalne samopoczucie
Świadomość zaciskającej się pętli zadłużenia fatalnie wpływa na nasze samopoczucie. Stajemy się zestresowani, rozkojarzeni i sfrustrowani, mamy coraz większy problem ze snem.
Potwierdzają to badania przeprowadzone na blisko 8 tysiącach osób w wieku 24-32 lata przez naukowców z Northwestern University Feinberg School of Medicine w Chicago. Ich zdaniem dłużnicy mają nie tylko silniejsze objawy depresji, ale także wiele innych dolegliwości fizycznych, m.in. zwiększone ciśnienie rozkurczowe krwi, co zwiększa ryzyko rozwoju nadciśnienia tętniczego, które już teraz dotyka nawet co trzeciego dorosłego Polaka. Męska niechęć do badań kontrolnych oraz bezobjawowy rozwój choroby powodują, że często dowiadujemy się o niej dopiero wtedy, gdy spustoszy serce, nerki, mózg czy tętnice. Wówczas rozumiemy, dlaczego lekarze nazywają ją "cichym zabójcą".
Długi a rozwody
Oprócz problemów zdrowotnych długi mogą mieć również fatalne konsekwencje dla naszego życia osobistego i rodzinnego. Wiele par wstępujących w związek małżeński nie zdaje sobie sprawy ze wszystkich konsekwencji związanych z zawarciem ślubu, który jest nie tylko przysięgą miłości i wierności, ale przede wszystkim paktem prawnym.
Od tego dnia także większość czynności finansowych dotyczy już nie jednego, a obojga partnerów. Nawet osobne konta, które teoretycznie dają poczucie wolności, nie są zabezpieczeniem przed długami zaciągniętymi wspólnie bądź osobno. Niespłacane raty, świadczenia i zobowiązania mogą przypomnieć o sobie nawet kilka lat po rozwodzie.
Rozdzielność majątkowa
Wielu komplikacji pozwala uniknąć decyzja o rozdzielności majątkowej.
- W takim małżeństwie każdy dysponuje własnym majątkiem, sprawując nad nim samodzielny zarząd, ale też samodzielnie ponosząc odpowiedzialność, o ile nie ma odrębnych umów o wspólnym inwestowaniu - podkreśla Marcin Żak z Home Broker. - Wzajemne przyszłe roszczenia mogą być jednak zabezpieczone na wiele możliwości, na przykład poprzez weksel - dodaje.
Takie rozwiązania okazują się zbawienne nie tylko w przypadku rozwodu. Również w wielu innych sytuacjach dotyczących długów podatkowych albo gdy jedno z małżonków prowadzi działalność na własny rachunek bądź firmę. W razie bankructwa wspólny majątek, w tym pensja drugiego partnera, staje się zabezpieczeniem długów, po które może sięgnąć komornik. Rozdzielność majątkowa nie uchroni co prawda przed upadkiem firmy, ale zabezpiecza przed egzekucją przynajmniej jedną pensję.
Dobry zwyczaj: nie żyruj
W finansowe tarapaty mogą wpędzić również przyjaciele, o czym przekonał się Krzysiek z Radomia. "Kilka lat temu dobry kumpel poprosił mnie, żebym podżyrował mu kredyt. Kwota była niewielka, 4 tysiące, dlatego zgodziłem się bez wahania. Później przeprowadziłem się do innego miasta i zapomniałem o tej sprawie, a tymczasem na stary adres przychodziły listy z sądu. Niedawno dostałem pismo od komornika, który poinformował, że zapadł wyrok egzekucyjny, a on zajmuje część mojej pensji i planuje zablokować konto bankowe. Jak się okazało, znajomy nie spłacił pożyczki, natomiast odsetki sięgnęły już 80 tysięcy. Kumpel wyjechał za granicę, a ja zostałem z długiem" - żali się mężczyzna.
Blisko pół miliona Polaków poręcza kredyty innym osobom. Jednak przed wyrażeniem zgody na żyrowanie pożyczki, powinniśmy uświadomić sobie, jakie konsekwencje wiążą się z naszą decyzją. - Na podstawie zapisów kodeksu cywilnego każda osoba poręczająca cudze zobowiązanie jest odpowiedzialna za jego spłatę w równej mierze z kredytobiorcą - przypomina Michał Krajkowski, ekspert DK Notus.
Ponieważ wspólnie z dłużnikiem odpowiadamy za spłatę jego zobowiązania, znacznie obniża się nasza zdolność kredytowa. Dane osoby poręczającej, podobnie jak kredytobiorcy, zostają umieszczone w Biurze Informacji Kredytowej, gdzie każda instytucja finansowa sprawdza wiarygodność osób wnioskujących o pożyczkę. Nierzetelność dłużnika, któremu poręczyliśmy, może negatywnie wpłynąć na nasze szanse uzyskania kredytu w przyszłości.
Po pierwsze... spokój
Pamiętajmy, że częściowa utrata zdolności do spłaty zobowiązań nie oznacza końca świata, bankructwa, utraty samochodu czy dachu nad głową. Nie można jednak czekać bezczynnie, aż problemy "same się rozwiążą". Unikanie odpowiedzialności, lekceważenie monitów bankowych i zaciąganie nowych, nieprzemyślanych zobowiązań, to prosta droga do pętli zadłużenia.
- W podejmowaniu decyzji finansowych potrzebny jest spokój - twierdzi Ewelina Popiel, ekspert Gold Finance. - Kiedy dłużnik wpada w panikę, ukrywa się i przestaje odbierać korespondencję od wierzycieli, naraża się na coraz większe koszty, bo każda procedura komunikacji i wydłużenia spłaty ma swoją cenę.
Co robić?
Niewątpliwie już pierwsze opóźnienie w spłacie rat, rachunków za prąd czy czynsz powinno zwiększyć naszą czujność. Najlepszym rozwiązaniem jest wówczas dokładne przeanalizowanie bieżącej sytuacji finansowej oraz rozpoczęcie planowania wydatków z ołówkiem w ręku i rezygnacja z tych, które nie są konieczne.
Kilka kredytów można skonsolidować lub przenieść do innego banku (tzw. refinansowanie). Czasem możliwe jest także negocjowanie warunków spłaty, np. wydłużenie jej okresu, co pomoże uzyskać mniejszą ratę, ale jednocześnie zwiększy całkowity koszt kredytu. Innym rozwiązaniem są wakacje kredytowe, trwające - w zależności od banku - od miesiąca do pół roku.
Można także podjąć dodatkowe zajęcia, zrezygnować z drugiego samochodu, skorzystać z komunikacji publicznej czy roweru. Niektóre wyrzeczenia wydają się bolesne, ale świadomość, że dzięki nim w bliskiej perspektywie zmniejszymy zobowiązanie do realnego poziomu i pozbędziemy piętna niewypłacalnego dłużnika, przeważnie działa mobilizująco.
Czas na upadłość?
Jeśli wszystkie sposoby na uporanie się z długami zawiodą, pozostaje ogłoszenie upadłości konsumenckiej. W pierwszym półroczu 2015 r. skorzystało z tego rozwiązania ponad 800 osób (negatywnie rozpatrzono blisko 500 wniosków).
Od stycznia złagodzono warunki, które trzeba spełnić, aby móc liczyć na umorzenie długu. Upadłość, raz na 10 lat, mogą obecnie ogłosić nie tylko osoby, których niewypłacalność powstała w wyniku choroby czy innych niezależnych okoliczności, ale niemal wszyscy zainteresowani (wyłączono tylko dłużników umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa doprowadzających się do fatalnej sytuacji finansowej).
Trzeba jednak dodać, że proces oddłużenia zwykle nie polega na anulowaniu wszystkich zobowiązań, lecz tylko ich części. Sąd określa plan spłat, którym dłużnik jest w stanie podołać. Obowiązuje on jednak przez okres nie dłuższy niż 36 miesięcy, nawet jeśli pierwotnie zaciągnięty kredyt był na okres kilkudziesięciu lat. Dopiero ta część długu, która nie zostanie spłacona w ramach tego planu, ulega anulowaniu.
Choć upadłość oznacza konieczność oddania całego majątku, w tym mieszkania czy domu, dłużnik nie pozostanie bez dachu nad głową. Przepisy mówią bowiem, że w takim przypadku z sumy uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości wypłacana będzie kwota pozwalająca na wynajem przeciętnego mieszkania w miejscowości jego dotychczasowego zamieszkania (lub sąsiedniej) przez okres od 12 do 24 miesięcy.
EPN