Zapach Peweksu
W 1972 r. został otwarty pierwszy sklep sieci Pewex, która przez następne 20-lecie uchodziła za synonim luksusu. "Jaki jest szczyt optymizmu? Przeskoczyć w Peweksie przez ladę i poprosić o azyl polityczny!" - głosił popularny wówczas dowcip.
Sklepy kojarzyły się z lepszym światem, kusiły eleganckimi wnętrzami, półkami uginającymi się pod ciężarem niedostępnych nigdzie indziej towarów oraz charakterystycznym zapachem.
W Peweksie można było kupić wszystko, od puszki coca-coli, papierosów Marlboro czy klocków Lego, po telewizor, magnetowid i... samochód. Każdy ówczesny nastolatek marzył o dżinsach z naszywką Levi’s czy Wrangler. W tych sklepach można było płacić tylko dolarami, oficjalnie niedostępnymi dla przeciętnego obywatela PRL-u. Jednak pod Peweksami zawsze kręcili się cinkciarze - panowie w skórzanych kurtkach i złotymi sygnetami na palcach, którzy oferowali "czinć many", czyli nielegalną wymianę złotówek na amerykańską walutę.