"Głupie", więc skuteczne - cała prawda o agentkach CIA
05.11.2013 | aktual.: 27.12.2016 14:58
Realia rzadko kiedy przypominają jednak szpiegowskie filmy pełne niespodziewanych zwrotów akcji i brawurowych pościgów
Życie agentek specsłużb to temat niezmiennie fascynujący i kontrowersyjny. Realia rzadko kiedy przypominają jednak szpiegowskie filmy pełne niespodziewanych zwrotów akcji i brawurowych pościgów.
Czasami jednak rzeczywistość przebija niejeden filmowy scenariusz. Odtajnione kilka dni temu taśmy z wywiadami z emerytowanymi agentkami CIA rzucają nowe światło na pracę kobiet w tej formacji. Seksizm, lekceważenie, niewybredne żarty, ale również luksusy i wyjątkowa kobieca skuteczność - tak w skrócie można streścić obraz, jaki malują byłe agentki.
Wszystkie cztery kobiety, które zdecydowały się szczerze opowiedzieć o swojej pracy w szeregach CIA, zaczynały służbę jako proste maszynistki w latach 60. ubiegłego wieku.
Stopniowo awansowały i doszły do funkcji w międzynarodowych wydziałach Agencji. Przyznają, że nie było to łatwe - lata 60. i 70. były okresem, kiedy zawodowa emancypacja kobiet nie była jeszcze czymś zupełnie oczywistym. Tym bardziej w "branży", w której wyższe stanowiska były zdominowane przez mężczyzn.
Słodkie idiotki
Lekceważące podejście do kobiecych możliwości umysłowych miało jednak i swoje dobre strony - o ile przejawiał je "obiekt", z którego trzeba było wyciągnąć informacje.
Agentka "Carla", która pracowała w CIA od 1965 roku w wydziale ds. Afryki wspomina człowieka, który ujawnił jej najbardziej sekretne informacje - łącznie z planowanym zamachem bombowym na ambasadę.
Stało się tak, ponieważ uważał ją za niezbyt rozgarniętą osobę, a ona nie miała zamiaru wyprowadzać go z błędu. - Grałam totalną słodką idiotkę. Wow, wow, wow! Powiedział mi, że uwielbia ze mną rozmawiać, bo nie jestem zbyt bystra. A ja tylko siedziałam i zgrywałam niewiniątko. (...) Mówił mi wszystko. Wyciągnęłam z niego masę informacji, bo uważał, że jestem tylko głupią kobietą - wspomina.
"Po skarpetkach ich poznacie"
Agentka "Meredith" rozpoczęła pracę dla CIA jako "kontraktowa żona" niejako legitymizująca działalność swojego męża-agenta za granicą.
Jej zadaniem było "wyławianie" agentów obcych państw. W czym panie są dużo bardziej skuteczne od mężczyzn.
- Myślę, że to dlatego, że kobiety są bardziej wrażliwe na to, kto aktualnie znajduje się obok nich. Tak dla osobistego bezpieczeństwa - tłumaczy inna agentka, która w 2004 roku odebrała od CIA wysokie odznaczenie za efektywną służbę.
Potwierdza to "Meredith", która twierdzi, że kobiety były lepsze w wykrywaniu obcych agentów, bo... zwracały uwagę na buty i skarpetki: - Po skarpetkach ich poznacie - śmieje się, tłumacząc, że szpiedzy niemal zawsze wybijali się z tłumu dobrą jakością stroju i dodatków. - Mój mąż w życiu by na to nie zwrócił uwagi - dodaje.
Podsłuch w puderniczce
Jako agentki panie także korzystały ze szpiegowskich nowinek technologicznych i gadżetów rodem z filmów o Jamesie Bondzie - specjalnie skonstruowane puderniczki, torebki z tajnym i śmiercionośnym oprzyrządowaniem, a także eleganckie stroje wyjściowe stały się dla nich przedmiotami codziennego użytku.
Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że miały (zawodową) okazję pofolgować kobiecej próżności.
Szklany sufit
Z drugiej strony panie miały masę problemów z realizacją w roli żony i matki. W opublikowanych wywiadach byłe agentki wspominają, że na małżeństwo, a tym bardziej macierzyństwo, przełożeni patrzyli z rezerwą i nieukrywaną niechęcią, twierdząc, że nie po to kształci się je na wykwalifikowane funkcjonariuszki, by zakładały rodziny i mniej poświęcały się pracy.
- Doprowadzasz je do pewnego szczebla, a potem nagle wychodzą za mąż, jadą gdzieś, robią coś, nad czym nikt nie ma kontroli. Słowem: wypadają z trybów - miał według ich słów narzekać jeden z przełożonych.
Inny szedł jeszcze dalej. - Ekonomiczna odpowiedzialność kobiet nie jest tak duża jak mężczyzn. Kobiety nie powinny być zatrudniane na lepiej opłacanych stanowiskach, bo w ten sposób zabierają możliwości mężczyznom. Dopóki istnieją bezrobotni mężczyźni, nie powinno się zatrudniać kobiet - konstatował.
No cóż, a myśleliśmy, że w pracy szpiega liczy się przede wszystkim jego skuteczność.
KP/PFi, facet.wp.pl