Gniazdownicy - dlaczego dorośli faceci mieszkają z rodziacami
Przez lata śmialiśmy się z bamboccioni, czyli dorosłych Włochów, którzy wciąż żyją na garnuszku rodziców. Tymczasem niepostrzeżenie także polscy mężczyźni stali się "gniazdownikami". Zwykle tłumaczą to brakiem pracy i niskimi wynagrodzeniami, nie pozwalającymi rozpocząć samodzielnego życia. Jednak często prawdziwym powodem jest zwykłe wygodnictwo.
23.04.2015 | aktual.: 24.04.2015 09:37
Mirek ma 38 lat i prowadzi mały sklep. Niedawno świętował dziesiątą rocznicę małżeństwa, które w jego życiu niewiele jednak zmieniło. Mężczyzna wciąż mieszka w rodzinnym domu, a żona ze swoim tatą w odległej o kilkanaście kilometrów miejscowości. Widują się tylko w weekendy. - Oczywiście początkowo mieliśmy plany kupna mieszkania albo budowy własnego domu, ale jakoś się to rozeszło po kościach. Uznaliśmy, że głupotą byłoby podpisywanie kredytowego cyrografu na długie lata. Ewa nie chce się przeprowadzić do mnie, bo nie przepada za teściową. A mnie jest tu po prostu wygodnie. Mam blisko do pracy, a poza tym mogę codziennie liczyć na obiad, czego moja żona raczej by nie zapewniła, bo nie lubi gotować. Poza tym dzięki mamie mam zawsze uprasowane ubranie - wylicza Mirek. Jak widzi swoją przyszłość? - Na razie się nad tym nie zastanawiam. Żyję dniem dzisiejszym - twierdzi.
Powyżej europejskiej średniej
Przykład Mirka nie jest odosobniony. Z europejskiego badania warunków życia ludności (Eurostat) wynika, że z każdym rokiem rośnie odsetek Polaków w wieku 25-34 lat, którzy, mimo przekroczenia progu dorosłości, nadal mieszkają w rodzinnych domach. Obecnie ten wskaźnik sięga 45 proc. Dziesięć lat temu "gniazdowników" było 36 proc. Coraz dalej nam do europejskiej średniej, która wynosi 28,3 proc. Z rodzicami najrzadziej mieszkają dorośli Duńczycy (zaledwie 1,9 proc.), Finowie i Szwedzi (4,1 proc.). Większymi od Polaków "gniazdownikami" są natomiast Słowacy (56,4 proc.) i Bułgarzy (55,7 proc.). We Włoszech, w ojczyźnie bamboccioni odsetek wynosi 46 proc., a więc jest tylko nieznacznie wyższy niż w Polsce. Z danych statystycznych wynika także inne ciekawe spostrzeżenie - w całej Europie kobiety wyprowadzają się z domu szybciej niż mężczyźni. Zdaniem socjologów potwierdza to tezę, że są one z natury bardziej przedsiębiorcze i od dzieciństwa przyzwyczajane do wykonywania zadań domowych oraz dbałości o mieszkanie.
To powoduje, że przeprowadzka i rozpoczęcie życia w nowym gniazdku nie jest dla kobiety aż tak dużym wyzwaniem jak dla faceta, uzależnionego często od matki, która sprząta, pierze i gotuje.
Wygoda czy konieczność?
Oczywiście niewielu "gniazdowników" przyzna się do tego, że na ich decyzje życiowe wpływa zwykłe wygodnictwo. Jednak bardzo często odkładanie wyprowadzki z rodzinnego domu to efekt prostej kalkulacji - jeśli nie mam żadnych obowiązków, nie dokładam się do budżetu, a wszystkie zarobione pieniądze mogę przeznaczać na przyjemności, to po co to zmieniać? Niekiedy mężczyźnie trudno porzucić gniazdo, ponieważ świat poza nim budzi objawy. Czasami utwierdzają go w tym rodzice, którzy np. chcą mieć synka przy sobie na stare lata.
Niewątpliwie zjawisko ma również podłoże ekonomiczne. Wielu dorosłych mężczyzn, którzy wciąż mieszkają z rodzicami, tłumaczy się niestabilną pracą, kiepskimi dochodami i brakiem pieniędzy na własny lokal. Jednak z badań wynika, że ponad połowa "gniazdowników" jest niezależna finansowo. Zdaniem psychologów pojawia się coraz liczniejsze grono Polaków, którzy zarabiają sporo pieniądze i mogliby pozwolić sobie na samodzielną egzystencję, ale decydują się pozostać w "gnieździe". Przejście na własne utrzymanie byłoby bowiem dla nich obniżeniem standardu życia, czego nie mogą zaakceptować. Faceci poświęcający się karierze zawodowej nie wyprowadzają się z rodzinnego domu, bo mogą tu liczyć na posiłek i sprzątanie pokoju, na co nie mieliby czasu pracując po kilkanaście godzin na dobę. Rośnie także grupa młodych Polaków, którzy wykazują tendencję do odkładania ważnych decyzji na "nieokreśloną przyszłość". Coraz później chcą być dorośli. Odwlekają nie tylko wyprowadzkę, ale również małżeństwo czy decyzję o posiadaniu
dzieci. Zamiast przeznaczać pieniądze na spłacanie kredytu hipotecznego lub wynajmowanie mieszkania, wolą wydać je na własne przyjemności.
Gdy robi się nerwowo...
Jednak warto zdawać sobie sprawę z konsekwencji zbyt długiego mieszkania w rodzinnym domu, co m.in. zwiększa liczbę konfliktów rodzinnych. Udowodnili to niedawno naukowcy z hiszpańskiego uniwersytetu La Laguna. Po czterech latach obserwacji 240 rodzin doszli do wniosku, że z wiekiem "lokatora" nie tylko rośnie skłonność do nieporozumień, ale również źródła czy tematyka kłótni. Konflikty związane ze szkołą podczas nastoletniego życia zastępowane są awanturami odnoszącymi się bardziej do osobistych i moralnych wartości związanych z przyszłością. Długie mieszkanie z rodzicami nie pomaga też w stworzeniu stabilnego związku. Im bardziej nasiąknie się swoimi domowymi zwyczajami, tym trudniej założyć rodzinę. Inne badania wykazały, że dorośli mężczyźni, którzy mieszkają z rodzicami, są bardziej agresywni niż faceci po wyprowadzce. Choć w brytyjskim eksperymencie uczestniczyło zaledwie 4 proc. "gniazdowników", to odpowiadali oni za ponad 20 proc. gwałtownych zachowań.
RAF