CiekawostkiGotowi na wszystko

Gotowi na wszystko

Nazywają siebie "elitą świadomych", choć wśród sąsiadów zazwyczaj noszą raczej miano "czubków". Prepersi wierzą, że wkrótce nadejdzie globalna katastrofa. I robią wszystko, by się na nią przygotować.

Gotowi na wszystko
Źródło zdjęć: © 123RF

Znasz kogoś kto obsesyjnie skupuje i chomikuje gdzieś w bezpiecznym miejscu konserwy, baniaki z wodą, zapalniczki i baterie? I kto ciągle powtarza, że wkrótce zdarzy się coś bardzo niedobrego? Prawdopodobnie masz do czynienia właśnie z prepersem - przedstawicielem całkiem nowej, ale błyskawicznie rozrastającej się subkultury.

Prepers to człowiek możliwie jak najbardziej samodzielny, samowystarczalny i niezależny od systemu. Nie potrzebuje pieniędzy, paliwa, energii, czy pomocy innych ludzi, by w razie zagrożenia zadbać o bezpieczeństwo własne i swoich najbliższych. To dziwne hobby (nieco przypominające survival, ale ideologicznie znacznie bardziej pokręcone) przyciąga coraz więcej osób - zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie, którzy od wielu lat żyją w poczuciu zagrożenia terroryzmem, są jak widać przekonani, że prędzej czy później coś złego musi się wydarzyć.

Co? Tu zdania są podzielone - jedni twierdzą, że będzie to globalny krach giełdowy, po którym zapanuje kryzys ekonomiczny i totalna anarchia, inni uważają, że z jakiegoś powodu przestanie funkcjonować rząd, a wraz z nim wszelkie instytucje strzegące prawa i porządku, jeszcze inni wierzą w atak terrorystyczny z użyciem broni atomowej lub tzw. "brudnych bomb" albo w nadejście przyrodniczego kataklizmu - wielkiego trzęsienia ziemi, tornada, przebiegunowania, deszczu meteorytów, fali tsunami itp.

Jednym słowem wszyscy wierzą, że już wkrótce ma być bardzo źle. I że w takiej sytuacji przetrwają tylko najtwardsi i najlepiej przygotowani. Warto więc już dziś poczynić odpowiednie kroki, by w dniu sądu ostatecznego nie wybiec z domu w laczkach i piżamie.

Oczywiście ilu prepersów, tyle koncepcji i pomysłów na przetrwanie. Niektórzy trzymają w domu strój trekkingowy i spakowany plecak z najpotrzebniejszym do przetrwania minimum (tzw. "plecak ucieczki"), są też tacy, którzy zaczynają uprawiać jadalne rośliny i hodować zwierzęta albo kupują terenowe samochody, rancza otoczone zasiekami, ciężką broń i hurtowe ilości zapasów. Niemniej wszyscy robią wszystko, by być gotowym i nie dać się zaskoczyć.

Z racji czynionych przygotowań oraz świadomości rychłego końca cywilizacji prepersi często określają się mianem "wilków", "myśliwych" lub "łowców" w odróżnieniu od "owiec", czyli całej reszty nieświadomych zagrożenia ludzi.

Szanujący się prepers wciąż rozszerza swoje umiejętności. I to z różnych dziedzin - elektryki, chemii, ratownictwa, medycyny czy samoobrony. Uczy się jak robić "coś z niczego". Co ciekawe, w wir przygotowań bardzo często daje się też wciągnąć rodzina prepersa - żona (lub mąż!) oraz dzieci. Nie wydaje im się dziwne, czy nietypowe, że uczą się barykadować drzwi, strzelać z broni palnej albo samodzielnie zabijać, przyrządzać i zjadać zwierzęta.

Szybki przegląd zasobów internetu ujawnia, że pierwsi prepersi pojawili się już w naszym kraju. Póki co - wnioskując z aktywności na forach i stronach tematycznych - jest ich niewielu. Ale może reszta zwyczajnie zajęta jest kopaniem jakiegoś bunkra w ogrodzie lub sortowaniem zapasów.

Dość zabawnym jest fakt, że polscy prepersi doszukują się początków swojej subkultury w pierwszych latach po II wojnie światowej. To wówczas trzeba było mocno kombinować, by przeżyć, wówczas również nawykiem większości Polaków stało się chomikowanie wszystkiego "na czarną godzinę". Jedna ze stron polskich prepersów idzie nawet o krok dalej i jako przykład prepersowej mentalności naszych przodków przywołuje... komedię "Sami swoi".

Inna rodzima strona poucza: "prepping to jedno z najdroższych i najbardziej wymagających hobby - hobby dla świadomej zagrożenia elity ludzi". Niestety, póki co: "w Polsce ze względu na skromne środki jakie może przeznaczyć zwykły Kowalski na swoje hobby, prepping przybrał formę bardziej teoretyczną niż praktyczną. W większości krajów prepersi budują swoje instalacje i forty, zbroją się, gromadzą żywność, natomiast polscy prepersi głównie gromadzą wiedzę tzw. KNOW HOW".

Czyli że jak zwykle - biednemu Polakowi, choć swoje wie, zawsze "pod górę i wiatr w oczy".

Na czym polega prepperskie know how? Na gospodarności i oszczędności, na tym, by być niezależnym (od innych ludzi, zasobów, pieniędzy), na pracowitości i samodzielności oraz na gromadzeniu zapasów.

No cóż. Trzeba przyznać że za naszych czasów subkultury były zupełnie inne. Były punki, byli skini, byli też metale i hippisi. I wszyscy co jakiś czas zgodnie szykowali się do "Apokalipsy", bo tak nazywał się jeden z tanich napojów winopodobnych. Ale nikt aż tak nie dramatyzował.

Jak widać, czasy i subkultury się zmieniły. Zamiast wesołych hippisów mamy subkulturę podtatusiałych militarystów i różnej maści pseudokomandosów. Czy kiedyś doczekają się swojego "wymarzonego" wielkiego końca? Być może tak. A wówczas nam będzie trochę przykro, że się z nich nabijaliśmy. Przynajmniej przez tę krótką chwilę refleksji, która ponoć poprzedza zgon.

Póki co jednak, bardziej niż kwestia daty końca świata, zastanawia nas, czy istnieje też subkultura lottersów. Czyli tych, którzy wierzą w wygraną w lotto. No bo przecież szanse są.

(menonvaves)

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)