Trwa ładowanie...
18-05-2007 15:24

Grand Theft Auto IV (XBOX360)

Grand Theft Auto IV (XBOX360)
ds6co7i
ds6co7i

„Life is complicated. I killed people, smuggled people, sold people. Perhaps here, things will be different” - Niko Bellic

Światem wirtualnej rozrywki rządzą z jednej strony najbogatsi deweloperzy, a z drugiej najpopularniejsze gry, bo z pewnością to dwa różne pojęcia. Ci pierwsi wykładają miliony na nowe produkcje, które w efekcie mają przynieść potężne zyski, zdobywając rzesze odbiorców. Jednak o przyszłości takich marek, jak Sony, Microsoft czy Nintendo nie decydują poszczególni deweloperzy, ale raczej tytuły o wyrobionej już renomie. Niech za dowód posłuży polityka Sony wobec ich najnowszego dzieła.

Nietrudno jest zauważyć, że japoński koncern pragnie zatrzymać na wyłączność tytuły takie, jak Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots, Tekken 6 czy jeszcze niezapowiedziane God of War 3. Jednak w jednej bitwie Sony już przegrało. O ile dawniej gry z serii GTA ukazywały się najpierw na PlayStation 2, by co najwyżej po roku zadebiutować na sprzęcie konkurencji, to teraz zbliżające się wielkimi krokami GTA IV będzie miało premierę równocześnie na dwóch rywalizujących ze sobą platformach.

Grand Theft Auto IV jest tworzone przez około 150 ludzi ze studia Rockstar Noth. Nad tytułem w głównej mierze czuwa Dan Houser, człowiek orkiestra od dawna związany z oddziałem tej firmy mieszczącym się w Szkocji. Ów jegomość jest aktualnie wiceprezydentem Rockstar Games i oprócz tego, że pisał scenariusze do większości gier z wiadomego uniwersum (włączając zapowiadaną czwórkę), to na dodatek podkładał swój głos bohaterom GTA III i Vice City. Jak do tej pory tytuł jest w około 70 procentach skończony, jednak ze względu na ogromny szum, jaki powstał wokół gry, producent wciąż nie chce zdradzać wszystkiego.

ds6co7i

Tym razem nie będziemy kierować losami typowego amerykańskiego mafiozo ani też nie spotkamy się z luźnym chłopakiem biegającym w rozpiętej koszuli, a tym bardziej nie wcielmy się ponownie w skórę Afroamerykanina. Deweloper nie wywołał może wielkiego szoku, decydując, że głównym bohaterem będzie emigrant z Europy Wschodniej, jednak dla fanów serii jest to gorący temat do dyskusji. Niko Bellic, bo tak się on nazywa, dostaje od swojego kuzyna, o bardzo polsko brzmiącym imieniu Roman, zaproszenie do USA. Roman, który w listach pisał, że jest bogaty, ma garaż z luksusowymi autami, a dziewczyny wręcz piszczą na jego widok, w rzeczywistości nakłamał jak dzika świnia rzeźnikowi.

Tak naprawdę jest żałośnie biedny, a na domiar złego wkręcił się w nieodpowiednie towarzystwo, skutkiem czego źli ludzie nastają na jego życie. Wiemy, że zanim Niko opuścił swój dom (nie wiadomo dokładnie, o jaki kraj chodzi, mówi się o Serbii) był przestępcą, a dokładniej rzecz ujmując - mordercą i handlarzem żywym towarem. Można się domyślić, że Roman, mając na względzie doświadczenia kuzyna, chce go wykorzystać do walki z własnym wrogami. Bohater, który jeszcze tego nie wie, mówi w trailerze promującym tytuł, że chce „zmienić swoje życie w tym mieście”. Mieście? Jakim mieście?

ds6co7i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
ds6co7i