Groźny narkotyk wykańcza Afrykę
Uzależnia tak samo jak heroina, ale jest kilkakrotnie od niego tańszy. Oprócz "tradycyjnych" narkotykowych składników zawiera również takie toksyczne substancje, jak detergenty czyszczące czy trutka na gryzonie. Daje niezłego "kopa". Zabija. Oto kolejna odsłona tego, jak Afrykę pustoszą narkotyki. Czy powinniśmy się obawiać, że dotrze do Polski?
30.03.2015 | aktual.: 30.03.2015 12:03
Od jakiegoś czasu "hitem" na czarnym rynku narkotyków w Republice Południowej Afryki jest tzw. "nyaope". Skład specyfiku opiera się na niskojakościowej heroinie i domieszce marihuany, zawiera jednak również substancje, które na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego z klasycznym zestawem odurzającym - toksyczne środki czyszczące, trutkę na szczury oraz chlor. Trucizny są dodawane nie tylko po to, by zwiększyć objętość porcji, co oznacza większy zarobek dla dilerów, ale również dlatego, by za wszelką cenę zintensyfikować działanie narkotyku.
Powodem niezwykłej popularności śmiertelnie niebezpiecznego i silnie uzależniającego specyfiku nie jest jednak samo "odlotowe" działanie, ale cena. A ta jest, nawet jak na potencjał afrykańskiej siły nabywczej, niezwykle niska i wynosi równowartość około dwóch dolarów (ok 6 zł) za działkę. Nic dziwnego, że liczba uzależnionych, szczególnie wśród ludzi młodych, rośnie w zastraszającym tempie.
- Potrzebuję pomocy. Desperacko chcę z tym skończyć, ale to jest za trudne - mówi jedna z ofiar narkotyku cytowana przez BBC - Przez ten "szajs" stałem się złodziejem. By mieć na niego pieniądze okradałem moją rodzinę i sąsiadów.
Powody, z jakich młodzi ludzie w RPA sięgają po "nyaope" nie różnią się za bardzo od motywacji ich rówieśników na całym świecie: problemy ze znalezieniem pracy, chęć poeksperymentowania, czy w końcu znalezienia się w "raju", który jest na wyciągnięcie ręki (wystarczy zapalić). Do tego dochodzi jednak znacznie poważniejsza przyczyna - walki z narkotykiem nie ułatwia fakt, że wiele osób uważa, że działa on jak lekarstwo na HIV. Co jest oczywiście całkowitą bzdurą.
Wyjście z nałogu jest trudne nie tylko ze względu na silnie uzależniające właściwości "nyaope", ale również spustoszenia, jakich dokonuje w organizmie - leczenie fizycznych skutków zażywania jest kosztowne ze względu na leki, które trzeba podawać. Dlatego osoby zajmujące się pracą z uzależnionymi proponują im "alternatywne" sposoby regeneracji, np. pracę na farmie połączoną z medytacją. Terapia może zająć nawet lata. - Uzależnieni mają silny syndrom odstawienny, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Gdy w grę wchodzi heroina, leczenie może być bardzo długie i trwać od dwóch do czterech lat - mówi BBC jedna z osób prowadzących ośrodek.
Przypomnijmy, że "nyaope", to kolejny narkotykowy eksperyment bazujący na trujących półproduktach. W Rosji śmiertelne żniwo zbiera "kameleon" - heroina dla ubogich, do produkcji której wykorzystuje się dostępne w aptekach medykamenty i preparaty które można kupić w sklepach z materiałami budowlanymi, a w brazylijskich fawelach panuje "paco" - kokaina dla biedoty, pozyskiwana z odpadów powstających przy produkcji tego najbardziej "elitarnego" narkotyku.