Hermaszewski - władza próbowała zabronić mu latać
Jak Polak poleciał w kosmos
„W kosmos latali buddyści, żydzi, niewierzący i poganie. Każdy wracał troszeczkę odmieniony” – mówi Mirosław Hermaszewski, pierwszy i wciąż jedyny Polak, który znalazł się na orbicie Ziemi, ustanawiając przy okazji kilka niepobitych do dzisiaj rekordów kraju. Choć od tamtego wydarzenia minęło już 38 lat, wciąż bezskutecznie czekamy na kolejnego kosmonautę znad Wisły…
15 września Mirosław Hermaszewski skończył 75 lat, choć niewiele brakowało, a nie doczekałby nawet drugich urodzin. W nocy z 26 na 27 marca 1943 r. wołyńska wieś Lipniki, w której przyszedł na świat przyszły kosmonauta, została bowiem zaatakowana przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii dowodzony przez Iwana Łytwynczuka. Doszło do prawdziwej rzezi polskich mieszkańców osady – bestialsko zamordowano blisko 200 niewinnych osób.
Kamila, matka Hermaszewskiego, cudem uniknęła śmierci, jeden z napastników strzelił w głowę uciekającej z małym Mirosławem kobiecie, ale na szczęście spudłował. Gdy odzyskała przytomność, zaczęła znów biec przez pola, jednak w pewnym momencie uświadomiła sobie, że dziecko, które niosła na plecach wypadło jej po drodze. Zawiniątko leżące w ośnieżonych zaroślach odnalazł dopiero po kilku godzinach ojciec, który niedługo później zginął zastrzelony przez banderowców.
W czasie rzezi wołyńskiej śmierć poniosło 18 członków rodziny Hermaszewskiego, w której od zawsze pielęgnowano wartości patriotyczne. Stryj Mirosława, Antoni, w 1920 r. walczył z bolszewikami, a w czasie II wojny światowej znalazł się w armii Andersa. Drugi stryj, Tadeusz, służył na niszczycielach „Burza” i „Ślązak”, a trzeci, Zygmunt, był oficerem rezerwy Korpusu Ochrony Pogranicza, uwięzionym przez Niemców w obozie Auschwitz. Wujek zginął w Katyniu, a jego żonę władze sowieckie zesłały do Kazachstanu.
Z takim pochodzeniem Hermaszewski teoretycznie nie mógł liczyć na karierę w PRL-u, a jednak dzięki talentowi i determinacji wzniósł się wysoko. Bardzo wysoko.