Homo coques - mężczyzna gastroseksualny
W popkulturze dwudziestego pierwszego wieku zanika już wizerunek kobiety-gospodyni spędzającej cały dzień w kuchni. Według badań prowadzony przez brytyjskich naukowców, od roku 2008 odsetek gotujących mężczyzn ciągle wzrasta. Doktor Paul Levy w raporcie z właśnie tych badań, który to raport można pobrać ze strony theadnostic.com, po raz pierwszy używa pojęcia "gastroseksualny".
Ten neologizm, składający się z przedrostka "gastro" oraz dopełnienia "seksualny", stosowany jest, jako określenie mężczyzny gotującego. Nie jest to epitet uwłaczający męskości. W oczach kobiet, typ "gastroseksualny" cieszy się coraz większym uznaniem. Nasuwa się tylko jedno pytanie: czy to kobiety wymyśliły wizerunek samca w fartuszku?
Niektórzy twierdzą, że mężczyzna ma na języku więcej kubek smakowych niż kobieta, dlatego jest lepszym kucharzem (podobna ilość ludzi zapewne uważa, że kobieta jest mniej inteligentna, bo ma mniejszy mózg). Nic jednak bardziej mylnego. Liczba kubek smakowych u każdego człowieka jest inna, a wraz z wiekiem maleje. Gdyby stacje telewizyjne zatrudniały do prowadzenia programów kulinarnych osoby o najmocniej wyostrzonym zmyśle smaku, w większości byłyby to kobiety w ciąży. To właśnie u nich receptory smakowe są najbardziej wrażliwe na gastronomiczne bodźce.
Z założenia, reklama musi być wyrazista, szokująca, jak to mówią, musi być mocna. Coraz częściej synonimem tych określeń jest stwierdzenie: ociekająca seksem. A kto lepiej rozreklamuje produkt kuchenny skierowany do kobiet, niż macho sprawnie władający trzepaczką (ewentualnie słynną "ciepaćką" Pascala)? Dlaczego tak wiele programów kulinarnych prowadzą mężczyźni? Dlaczego najsłynniejsza Polka prowadząca program o gotowaniu to kobieta z tytułem Miss? Nie uwierzę, że ludzka seksualność nie ma na to żadnego wpływu.
Specjaliści od marketingu wprowadzają małymi krokami motyw Homo Couques także w inne strefy kobiecego życia. Kto częściej robi zakupy? Wybór produktów zależy zwykle do kobiety, mężczyzna przydaje się do niesienia siatek. Dlatego "atakują" nas w sklepie uśmiechnięty Brodnicki i Okrasa - dwaj przedstawiciele typu "gastroseksualnego". Misja jest jedna, przekonać kobiety do wyboru konkretnego produktu.
Światowa klasyfikacja typu Homo Coques ma się jednak dużo lepiej niż nasza, krajowa. Persony takie jak: Gary Rhodes, Anthony Bourdain, Ainsley Harriott najzwyczajniej w świecie mają prawo śnić się kobietom. Pierwszy z tytułem szlacheckim, drugi w typie pirata z Karaibów, a ostatni z nich egzotyczny i utalentowany. Te cechy działają na kobiety w znacznie większym stopniu niż talent i pasja do gotowania.
Kobiety lubią, kiedy mężczyzna potrafi coś zrobić, jest zaradny, a jeśli wbicie gwoździa go przerasta, to mógłby chociaż wiedzieć, do czego w kuchni służą goździki. Poza tym, nie oszukujmy się, smak jest jednym ze zmysłów, a gra wstępna, to nic innego, jak gra zmysłów. Nic nie zadziała tak pobudzająco na kobiecą wyobraźnię, jak samodzielnie przygotowana romantyczna kolacja.
W internecie powstał portal przeznaczony specjalnie dla gotujących mężczyzn. Strona nazywa się dumnie "Kulinarne pokusy" (culinaryseductions.com). Znajdziecie tam oryginalne przepisy, które na pewno zaskoczą i oczarują waszą partnerkę. Wyniki badań przeprowadzonych dla organizacji Future Foundation (nie mylić z tą z komiksów Marvela), świadczą o tym, że większość mężczyzn (a przynajmniej Brytyjczyków, bo to oni brali udział w badaniu) woli okazjonalne gotowanie niż codzienne klepanie kotleta. Na pewno ma to związek z wcześniej opisaną grą zmysłów. Ciekawe, jakie wyniki dałoby takie badanie, gdyby zostało przeprowadzone w Polsce?
Według doktora Paula Leviego, mężczyzna "gastroseksualny" stawia jedzenie ponad pożywienie. Cała ta otoczka gry smaków, łączenia produktów i podziwiania efektów swojej pracy, może działać budująco. A przecież wszyscy wiemy, że nic nie działa na kobietę tak bardzo, jak pewny siebie facet.
DM/Ijuh, facet.wp.pl