AlkoholeHuawei P20 Pro – niezły z niego aparat

Huawei P20 Pro – niezły z niego aparat

Smartfony, w zasadzie już chyba tylko ze względów historycznych, nazywa się jeszcze czasem „aparatami”, jako skrót od formy: „aparat telefoniczny”. Znacznie większej liczbie osób będzie się kojarzył z aparatem fotograficznym.

Huawei P20 Pro – niezły z niego aparat
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

23.11.2018 10:33

Huawei P20 Pro to smartfon, który łączy oba te pojęcia. W obudowie nowoczesnego telefonu znalazło się miejsce na sprzęt fotograficzny o niespotykanych wcześniej możliwościach. W recenzjach i testach to właśnie tym właściwościom poświęca się najwięcej miejsca, co zdaje się sugerować, że Huawei P20 Pro to bardziej aparat fotograficzny z zaawansowanymi funkcjami komunikacyjnymi niż odwrotnie.
Od strony wizualnej, Huawei P20 Pro jest podobny do iPhone X. Czy stanowi to zaletę, trudno obiektywnie ocenić, warte odnotowania jest jednak to, że chiński producent nie jest jedynym, który sięgnął po rozwiązania w rodzaju „notcha”, szklano-aluminiowej obudowy czy bardzo wąskich ramek. Ostatnimi czasy większość flagowców tak wygląda. Nie design jednak przesądza o rzeczywistej wartości flagowca. W przypadku tego modelu wnętrze w pełni rekompensuje ewentualne niedoskonałości wzornictwa.

Wartość kooperacji

Huawei, mniej więcej od modelu P9, współpracuje z firmą Leica – renomowanym niemieckim producentem aparatów fotograficznych i obiektywów. Nie dziwi zatem, że każdy kolejny model przynosił coraz bardziej zaawansowane rozwiązania zarówno z zakresu fotografii, jak i korekcji zdjęć. Huawei P20 Pro to opus magnum kooperacji między obiema markami. Opinię tę potwierdza ranking DxOMark, najbardziej prestiżowe zestawienie porównawcze aparatów fotograficznych i obiektywów w smartfonach. Główny aparat z P20 Pro zajął pierwsze miejsce, bijąc przy okazji rekord wszechczasów w liczbie zdobytych punktów oraz deklasując rywali (dość powiedzieć, że uboższa wersja flagowca – Huawei P20 – zdobyła miejsce trzecie), w tym także iPhone X.

Co trzy aparaty, to nie jeden

Na wynik testu z pewnością miała wpływ ilość aparatów, umiejscowionych na tylnej części obudowy flagowca. Sercem systemu jest urządzenie z matrycą 40 Mpix RGB (Quad Bayer) z przysłoną f/1,8 (ekwiwalent ogniskowej 27 mm). Kolejne dwa aparaty zostały stworzone z myślą o specjalnych zastosowaniach: jeden z nich pracuje na matrycy 20 Mpix (1/2,78”) rejestrującą obraz monochromatyczny. Przysłona w tym przypadku wynosi f/1,6 (ekwiwalent ogniskowej 27 mm). Trzeci aparat wykorzystuje matrycę 8 Mpix (1/4,4”) RGB i przysłonę f/2,4 (ekwiwalent ogniskowej 80 mm), pełniąc rolę telebiektywu. Huawei P20 Pro posiada oczywiście także aparat do selfie, znajdujący się na frontowej części obudowy (matryca 24 Mpix, jasność f/2,0). Taka kombinacja możliwości daje fotografowi ogromne pole do popisu, jeśli chodzi o utrwalenie określonej sceny za pomocą wybranych środków wyrazu. Nie jest to jednak jedyne udogodnienie.

Blisko, bliżej…

Huawei P20 Pro dysponuje trzema trybami zoom: optycznym (3x), hybrydowym (5x), cyfrowym (10x). Niezależnie od wybranej wartości powiększenia, zdjęcia zachowują wysoką jakość – brak pikselozy i wysoką jakość szczegółów. Za ten efekt odpowiada również AIS (Artificial Intelligence Stabilization), który zapobiega rozmyciom i „poruszeniom” fotografii. Dodatkowo, standardowym ustawieniem Huawei P20 Pro jest wykonywanie zdjęć o rozdzielczości 10 MP, gdzie jakość jest dodatkowo poprawiana. Efektem finalnym są piękne, dobrze nasycone i pełne szczegółów fotografie, nawet jeśli były wykonywane z większych odległości i w pośpiechu.

Ja, robot

Huawei twierdzi, że P20 Pro jest wynikiem intensywnych prac nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji do wykonywania i obróbki zdjęć. Istotnie, podczas użytkowania smartfona nie sposób nie zauważyć licznych możliwości „wspomagania”. Poza wspomnianym już inteligentnym systemem stabilizacji obrazu, P20 Pro potrafi również rozpoznawać tematykę zdjęcia (!) i sugerować ustawienia, które powinny zaowocować najbardziej efektownym ujęciem. Systemy te potrafią również wykrywać ruch i na bieżąco „śledzić” fotografowany obiekt, w czasie rzeczywistym zmieniając ustawienia ostrości, zoom i in. Co ciekawe, w przypadku fotografowania dokumentów, smartfon sam przerobi kompozycję w taki sposób, aby wyglądała jak profesjonalny, równy i jednolicie doświetlony skan.

Oczywiście, Huawei P20 Pro nie jest zabawką, w której system sam przeskakuje między presetami i trybami. O ile poleganie na sztucznej inteligencji przynosi z reguły spektakularne efekty, o tyle smartfon umożliwia pełne dostosowanie ustawień do woli fotografa. Dotyczy to zarówno trybu, w jakim wykonywane jest zdjęcie, jak i jego dalsza obróbka (nakładanie filtrów, ustawienia ostrości, balansu bieli, korygowanie artefaktów, wybór najlepszej klatki z serii, symulacja oświetlenia). Do zastosowań amatorskich czy nawet półprofesjonalnych, smartfon może więc z powodzeniem służyć jako aparat fotograficzny, ale i stacja do postprodukcji. Nie należy przy tym obawiać się o płynność pracy urządzenia: ośmiordzeniowy chipset Kirin 970 (taktowanie rdzeni: 1,8 GHz/2,5 GHz) i 6 GB pamięci RAM gwarantują odpowiednią moc obliczeniową i wydajność.

Współczesne smartfony wyparły z rynku niemal całkowicie fotograficzne aparaty kompaktowe. Biorąc pod uwagę potężne możliwości Huawei P20 Pro, taki stan rzeczy nie dziwi – potencjalny nabywca zyskuje nie tylko bardziej zaawansowane narzędzie do zdjęć cyfrowych, ale także zaawansowany technologicznie telefon, nie ustępujący w niczym koreańskim czy amerykańskim flagowcom. Jako najlepsze urządzenie w klasie „smartfonów fotograficznych” jest przy tym relatywnie tanie; po upływie kilku miesięcy od premiery cena transakcyjna zdążyła już nieco spaść: sprawdź cenę na Allegro, co na tle oferujących mniejsze możliwości konkurentów powinno mieć rolę argumentu przesądzającego o zakupie.

Źródło artykułu:Materiał Partnera
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)