Igrzyska. Sport czy rozpasanie?
Wiele osób sądzi, że na krótko przed zawodami sportowcy żyją w celibacie. Nic bardziej mylnego! Atleci są bardzo "kochliwi" - z każdą olimpiadą bardziej!
Niedawno na łamach magazynu "Forum" pojawił się fascynujący artykuł o drugim życiu olimpijczyków - życiu erotycznym. Tekst zaczyna się od retrospekcji. W czasie igrzysk w Sydney amerykański strzelec Josh Lakatos nielegalnie anektuje domek, z którego został formalnie wyproszony po zakończeniu zawodów, i zmienia go w dom schadzek. Dlaczego? Bo takich libacji nie uświadczysz nigdzie indziej - tylko w miasteczku olimpijskim.
150 000 olimpijskich kondomów
Na igrzyska czeka się nie tylko ze względu na medale. Potwierdzają to liczby. Portal "Daily Beast" podaje, że na olimpiadzie w Sydney atletom rozdano 45 000 kondomów, osiem lat później w Pekinie - po tym jak sportowcy zużyli już przewidziany zapas 70 000 prezerwatyw - dostarczono im dodatkowo 20 000 sztuk, zaś w Londynie, w wiosce olimpijskiej, już na starcie rozmieszczono specjalne dyspensory, w których spoczywało 150 000 sztuk kondomów. Jak widać, w tym roku śrubowane są rekordy nie tylko sportowe.
Dlaczego tak się dzieje? Dobrze przedstawiają to autorzy artykułu zamieszczonego na łamach "Forum". Wyobraź sobie, że jesteś wyczynowym atletą. Jak wygląda twój dzień? Wstajesz o szóstej, idziesz na trening, wracasz po zmroku. I tak w koło Macieju. Gdzie tu czas i siły na amory? A teraz zastanów się dobrze, czym jest miasteczko olimpijskie? Rajem dla łowców autografów? Owszem, ale jest to także jedyne miejsce na ziemi, gdzie w tej samej chwili pojawia się tak duża liczba zdrowych, piekielnie wysportowanych i niesamowicie pięknych ludzi. To giełda najlepszych genów globu. Jeśli doliczyć do tego kipiący testosteron, seks staje się naturalnym wynikiem równania.
Seks na medal
"150 000 kondomów na 10 490 atletów to wystarczająco dużo, by każdy sportowiec w toku olimpiady uprawiał seks 15 razy - liczbę tę należy podwoić, jeśli założymy, że olimpijczycy kochają się ze sobą" - podaje "Daily Beast". Również na łamach prestiżowego "Huffington Post" pojawił się ostatnio tekst opisujący erotyczne podboje najsprawniejszych ludzi świata. Zebrano w nim wypowiedzi m.in. Hope Solo (amerykańskiej gwiazdy kobiecej piłki nożnej) oraz Shaun Mullin (brytyjskiej siatkarki). Ta pierwsza mówi, że w wiosce z seksem można spotkać się na każdym kroku, co więcej, nikt się z tym nie kryje. "W Pekinie widziałam, jak ludzie robili to na trawie, między budynkami" - śmieje się Solo (pewnie z tego, że nas tak to szokuje).
Z kolei Mullin mówi: "Olimpiada to czas szczytu twojej kariery, dlatego chyba możesz sobie pozwolić na coś, na co normalnie byś sobie nie pozwolił" - przy czym siatkarka twierdzi, że ona sama zachowuje wstrzemięźliwość, by śrubować wyniki. Ale, dla przykładu, taki Breaux Greer - amerykański oszczepnik - zasłynął tym, że w Atenach do swojego pokoju miał przyjmować trzy kobiety dziennie. Co ciekawe, gdyby nie kontuzja, mógłby zawalczyć o złoto, ponieważ w eliminacjach miał najlepsze wyniki. Czyżby za sprawą końskich dawek seksu? Tego się chyba nie dowiemy. Cóż, warto pamiętać o tym, że olimpijczycy - mimo galaktycznych umiejętności - to też ludzie, w dodatku poddani wielkiej presji. A co najlepiej niweluje stres?