"Ja tu jeszcze wrócę, zawsze skończę, gdy zacznę"
* Michał Kiełbasiński to jeden z najlepszych ultramaratończyków na świecie. Właśnie wrócił z Kanady, gdzie jako pierwszy Polak w historii wziął udział w morderczym Yukon Arctic Ultra. Uczestnicy mieli do pokonania dystans ponad 700 km w temperaturze sięgającej nawet -50 °C. Niestety sportowiec musiał przerwać bieg, ponieważ odmroził sobie dłoń. O swoim starcie i przygodzie z bieganiem ultramaratończyk opowiedział w "Dzień Dobry TVN”.*
- Poruszałem się w grupie czterech zawodników, w czołówce, natomiast zdumiało mnie to, że pozostali trzej byli rowerzystami. Mam wrażenie, że byli oni podobnie zdumieni, patrząc, jak ja razem z nimi z tymi sankami tam sobie truchtałem - opowiada.
Co poszło nie tak?
- Odmroziłem się. Kiedy coś dzieje się z nogami, to można sobie, kulejąc, podróżować dalej, nawet z odmrożonym palcem. Natomiast kiedy masz niesprawne ręce, nie możesz jeść, nie możesz sobie poprawić ubrania czy poprawnie założyć maski na twarz, przez co odmraża się nos, nie założysz skarpet ani nie włożysz do butów ogrzewaczy.
Kiełbasiński został przetransportowany do szpitala, gdzie lekarze orzekli, że był to ostatni moment, by uratować mu palce. Jak sam mówi, są szanse, że jeszcze będą sprawne. Czy ultramaratończyk podejmie kolejną próbę pokonania Yukon Arctic Ultra?
- Kiedy byłem w szpitalu, często powtarzałem sobie słowa piosenki Kazika: "Ja tu jeszcze wrócę, zawsze skończę, gdy zacznę. W przeciwnym razie spokojnie nie zasnę". Ja spokojnie nie sypiam. Cały czas myślę o tym, aby dano mi jeszcze jedną szansę, aby tam wrócić - zapowiada sportowiec.