HistoriaJadła posiłki Hitlera! Codziennie ryzykowała własnym życiem

Jadła posiłki Hitlera! Codziennie ryzykowała własnym życiem

Krwawi dyktatorzy i bezwzględni tyrani od zawsze drżeli o swój los i panicznie bali się zamachu na swoje życie. Dlatego oprócz licznych oddziałów osobistej ochrony oraz sprawdzonego personelu osobistego, "zatrudniali" również specjalne osoby, które miały uchronić ich przez otruciem, próbując wcześniej potrawy podawane na stół władcy. W starożytnym Rzymie byli to specjalni niewolnicy, natomiast Hitler na ten cel miał do swojej dyspozycji 15 młodych dziewczyn. Jedna z nich po kilkudziesięciu latach milczenia zdradza szczegóły śmiertelnie niebezpiecznej "pracy".

Margot Woelk to dziś 95-letnia staruszka. Po raz pierwszy zdecydowała się opowiedzieć o swojej trwającej ponad dwa lata pracy dla Hitlera. Ciężko nazwać jej obowiązki pracą dobrowolną: u mieszkającej wraz z matką w dzisiejszej wsi Parcz (gmina Kętrzyn) niespełna 20-letniej dziewczyny zjawili się SS-mani z propozycją "nie do odrzucenia" i zawieźli Woelk do słynnego hitlerowskiego bunkra - Wilczego Szańca. To właśnie tam od roku 1942 aż do ostatecznego opuszczenia przez Hitlera bunkra z powodu nadciągającej armii radzieckiej w 1944 służyła jako "tester" żywności podawanej nazistowskiemu dyktatorowi.

Nie była jedyną kobietą na takim "stanowisku" - oprócz niej w Wilczym Szańcu było 14 innych dziewczyn. Jedzenie nie mogło trafić na stół Hitlera, dopóki nie spróbowały go wszystkie dziewczęta - dopiero potem odwozili je niespuszczający zeń oka SS-mani.

"Degustacja" zwykle odbywała się w godzinach 11-12, a fuhrer zasiadał do posiłku zwykle godzinę po tym procederze - był to minimalny odstęp czasowy, by zaobserwować, czy u "testerek" nie występują jakieś niepokojące symptomy otrucia.

- Oczywiście, że się bałam. Jeśli jedzenie byłoby zatrute, nie byłoby mnie dziś tutaj. Byłyśmy zmuszane, by go próbować. Nie miałyśmy wyboru - relacjonuje wydarzenia sprzed 70 lat Margot Woelk.

Obraz

(fot. bild)/ na zdj. Margot Woelk

Co jadał jeden z największych zbrodniarzy wszech czasów? Okazuje się, że faktycznie był wegetarianinem. W dodatku dość radykalnym - przez ponad dwa lata pracy Woelk nie zdarzyło się próbować mięsa czy ryby. Produkty wegetariańskie, które jadał Hitler musiały być jednak pierwszogatunkowe i świeże: - Same pyszne i najbardziej świeże rzeczy: od szparagów po pieprz i groszek serwowane z ryżem. No i sałatki. Wszystko znajdowało się na jednym talerzu i w taki sposób było mu podawane - wspomina Woelk.

Po nieudanym zamachu na Hitlera, który odbył się 20 lipca 1944 roku Woelk na stałe zamieszkała w Wilczym Szańcu, a matkę mogła widywać tylko raz w tygodniu, w dodatku w asyście SS-manów. W listopadzie 1944, gdy sztab zdecydował się na opuszczenie kwatery, a Sowieci znajdowali się tuż-tuż, Woelk udało się namówić jednego z oficerów, by "przeszmuglował" ją specjalnym pociągiem do Berlina. W ten sposób uniknęła śmierci z rąk Armii Czerwonej.

KP/PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (164)