CiekawostkiJak facet XXI wieku gubi kilogramy? W ujemnych temperaturach!

Jak facet XXI wieku gubi kilogramy? W ujemnych temperaturach!

"Liposukcja jest dla kobiet", to dość powszechny pogląd wśród sceptycznych panów. Co innego "CoolSculpting". Zamrażanie tłuszczu to wśród amerykańskich facetów prawdziwy hit! Szybko i w miarę bezboleśnie traci się aż do 25 proc. tkanki tłuszczowej... Zdecydowałbyś się na coś takiego?

Jak facet XXI wieku gubi kilogramy? W ujemnych temperaturach!
Źródło zdjęć: © AFP

- Tylko 13 proc. mojej standardowej klienteli stanowią mężczyźni, jednak w przypadku zamrażania tłuszczu, liczba ta rośnie aż do 45 proc. - mówi "Telegraphowi" dr Grant Stevens, chirurg plastyczny z Los Angeles. W czym zatem tkwi siła "zamrażania"? Wbrew pozorom mężczyźni to gatunek raczej bojaźliwy (udowodniono, że mamy wyraźnie niższą tolerancję bólu niż panie). Większość z nas na samą myśl o rozcinaniu ciała i wsadzaniu pod skórę rur ssących (liposukcja), zamiera ze strachu, wyliczając w głowie wszystko, co mogłoby pójść nie tak podczas tego zabiegu. Inaczej jest z "CoolSculptingiem" - tu wystarczy wybrać partię ciała przeznaczoną do odchudzenia i przyłożyć specjalną zamrażającą tłuszcz końcówkę. A potem czekać godzinę (no, czasem nawet trzy). Całość jest bezbolesna i wolna od długotrwałych efektów ubocznych (mogą pojawić się czasowe sińce lub zaczerwienienia).

Chirurdzy plastyczni utrzymują, że skuteczność (90 proc. klientów deklaruje zadowolenie) w połączeniu z prostotą i nie inwazyjnością czynią z tej metody idealne rozwiązanie dla panów, którzy wzbraniają się przed wspomnianą już liposukcją, czy operacjami (twierdzą, że wolą schudnąć normalnymi metodami, po czym nie chudną wcale). "CoolSculpting" polecany jest ludziom o niewielkiej nadwadze - do 10 kilogramów. Zamrozić można do 25 proc. tkanki tłuszczowej, co sprawia, że pod względem efektów zamrażanie ustępuje liposukcji. Ale za to, o ile przyjaźniej to wygląda niż wspomniany alternatywny zabieg. Specjalną końcówkę traktującą tłuszcz ujemnymi temperaturami przykłada się do fałdki, a następnie chłodzi przez ok. godzinę. To wystarczy, by doprowadzić do "naturalnej śmierci komórek tłuszczowych". Inne komórki ciała są niezagrożone.

Efekty nie od razu...

Szacuje się, że przez godzinę z talii można odjąć ok. cala, a więc 2,54 centymetra. Tym samym, by zgubić 5 cm konieczne będą dwie sesje. Należy tu jednak wyjaśnić, że tłuszczu nie pozbędziemy się od razu - gubić go będziemy przez kilka tygodni. W tym czasie zamrożone komórki tłuszczowe obumrą i zostaną zutylizowane przez organizm. Dlatego też, decydując się na ten zabieg - przy utrzymaniu obecnej diety - efekty ujrzysz dopiero po upływie ok. miesiąca. - Piękno tego rozwiązania polega na tym, że jest permanentne. Jeśli będziesz dużo jeść, znowu się zaokrąglisz, ale w innych miejscach. Tak więc dbanie o dietę dalej będzie koniecznością, jednak zamrożony tłuszcz już nie wróci - mówi Stevens. Bo musimy wyjaśnić, że "CoolSculpting" jest przede wszystkim nadzieją dla osób, które choć dbają o linię, ćwiczą i jedzą zdrowo, mimo wszystko nie mogą pozbyć się tłuszczu z określonych partii ciała.

Inną grupą docelową, są ludzie, którzy pofolgowali sobie trochę za dużo np. w święta i chcą pozbyć się "pamiątki po indyku". Do tego dochodzą właściciele wspomnianej już niewielkiej nadwagi. Jeśli natomiast twój naddatek ciała jest pokaźny, nie ma co liczyć na cud - w tym wypadku fundamentem pozostaje dieta, ćwiczenia i żelazny reżim, zamrażanie na nic się nie zda.

Na koniec dodajmy, że pojedyncza sesja "CoolSculptingu" kosztuje 750 dolarów.

MW, Puch,facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (56)