Jak FSB pomagało Putinowi
04.05.2011 14:08, aktual.: 27.12.2016 15:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
None
Wystartuje, a może dalej pozostanie premierem? Nie cichną plotki na temat ewentualnej kandydatury Władimira Putina w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Jedno jest pewne: z władzą i najwyższymi stanowiskami państwowymi Władimir Władimirowicz pożegnać się nie zamierza.
Raz zdobytej władzy nie zamierzają oddać także funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa, którzy niemalże od samego początku wspierali rosyjskiego premiera w jego dążeniach.
Z okazji zbliżającej się jedenastej rocznicy objęcia przez Putina urzędu prezydenta Federacji Rosyjskiej, przedstawiamy kronikę wydarzeń, przez wielu dysydentów uważanych za nieprzypadkowe lub sterowane przez FSB...
W większości przypadków, wydarzenia, które opisujemy to efekt działań wypracowywanych przez lata i sprawdzonych w boju przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa, której byli funkcjonariusze nierzadko schodzą do podziemia by działać dalej w strukturach mafijnych i przestępczych...
KP/PFi
Petersburski skok na kasę - żywności brak
Stawką były duże pieniądze. W latach 1992-1996 Putin pełnił funkcję wicemera Sankt Petersburga i był odpowiedzialny m.in. za kontakty z zagranicą.
Mając dużo do powiedzenia w sprawie przyznawania koncesji, zawarł w imieniu miasta umowy na eksport metali kolorowych w zamian za pomoc żywnościową dla mieszkańców Petersburga.
Problem w tym, że obiecanej żywności nikt nie ujrzał na oczy, a sytuacja najuboższych była tragiczna (niektórzy, z tych którzy doświadczyli głodu początku lat 90. porównywali Sankt Petersburg, do nędzy i głodu czasu Blokady Leningradu przez Niemców w latach 1941-1944). Podejrzewa się natomiast, że okrągłe sumy, które miały być przeznaczone na jej zakup trafiały do kieszeni zajmujących się kontraktami urzędników - w tym właśnie Putina.
Po latach polityk tłumaczył, że "czasy były takie, że nie wiadomo, kto jest uczciwy i komu można ufać". Faktem natomiast jest, że szef jednej z firm, która nie dostarczyła żywności jest przyjacielem Putina i piastuje stanowisko w jego kancelarii.
Zamach na bloki mieszkalne w 1999 r.
4 września 1999 r. w Bujnaksk w Dagestanie przed blokiem mieszkalnym eksplodowała ciężarówka, zabijając 64 osoby. 8 września ok. 400 kg ładunków wybuchowych eksplodowało na parterze wieżowca w Moskwie, uśmiercając 94 osoby. 13 września, w dniu żałoby po ofiarach wcześniejszych zamachów doszło do eksplozji w 8-piętrowym bloku mieszkalnym, w wyniku czego zginęło 118 osób.
16 września do podobnego zamachu doszło w Wołgodońsku (17 ofiar). 18 września, dzięki czujności jednego z mieszkańców, który zauważył podejrzanych ludzi z workami, udaremniono zamach w bloku mieszkalnym w Riazaniu.
Poszlaki wskazywały, że organizatorami było FSB (spadkobierca KGB), ponieważ do tej instytucji należał numer anonimowej osoby, która ostrzegała podkładających ładunki przed wzmożoną kontrolą milicji. Teorię, że za zamachy, w których zginęły setki niewinnych cywili, odpowiada FSB, potwierdził były pracownik Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksander Litwinienko. Oficjalnie winą obarczono czeczeńskich terrorystów, co dało Putinowi pretekst do rozpoczęcia II wojny czeczeńskiej i zaostrzenie kontroli służb nad obywatelami.
II wojna czeczeńska
Działania wojenne w Czeczenii Putin tłumaczył koniecznością stabilizacji w tym regionie, walką o integralność terytorialną Rosji i z islamskim terroryzmem. Niezależnie od pobudek (pamiętajmy, że w Czeczenii znajdują się złoża ropy i gazu), rosyjskie wojska i popierani przez Putina watażkowie zgotowali Czeczenii piekło - nagminnie łamano tam prawa człowieka, dochodziło do masakr ludności cywilnej, gwałtów, a nawet pozyskiwania z ludzi organów do przeszczepów.
Stworzono specjalne obozy filtracyjne, które miały za zadanie wyodrębnić z ludności bojowników i terrorystów - w praktyce działały jak obozy koncentracyjne, w których stosowano różnorakie tortury (np. pozorowane rozstrzelania, "wilcze kły" - piłowanie zębów, "okrągły stół" - przybijanie języka do blatu). Spacyfikowanie Czeczenii Putin odtrąbił jako sukces.
Zabójstwo Anny Politkowskiej
Opozycyjna dziennikarka "Nowoj Gaziety" znana była nie tylko z doskonałego warsztatu dziennikarskiego (uhonorowana wieloma nagrodami w Rosji i zagranicą), ale również z krytycznego stosunku do polityki Putina i dokumentowania łamania praw człowieka w Czeczenii. Zginęła zastrzelona na klatce schodowej swojego domu 7 października 2006 r. czyli w urodziny Putina.
Sprawców ujęto i mimo że wiele wskazuje na to, iż ich mocodawcy pochodzą z FSB i Kremla, osądzono tylko samych zabójców. Na to jaką solą w oku była dla Putina Politkowska wskazuje również fakt, że by nie drażnić Kremla, wystawa poświęcona wojnie w Czeczenii z komentarzami Anny Politkowskiej w Parlamencie Europejskim w 2007 r. została następnego dnia zdemontowana z niewyjaśnionych przyczyn.
Radioaktywna herbatka czyli sprawa Litwinienki
Jeden z najbardziej znanych byłych funkcjonariuszy FSB, który zbiegł na Zachód w celu uniknięcia represji ze strony Kremla, został otruty w listopadzie 2007 r. w Londynie, gdzie też mieszkał - w tym czasie prowadził swoje prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa Politkowskiej.
Truciznę - radioaktywny polon 210 - podano mu w herbacie, prawdopodobnie podczas spotkania z Andriejem Ługowojem, znajomym z FSB. Mimo, że Brytyjczycy wnioskowali o ekstradycję Ługowoja, Rosja odmówiła. Litwinienko był niewygodny dla Putina, ponieważ otwarcie oskarżał go o współudział w zorganizowaniu zamachów na bloki mieszkalne w 1999 r., a także demaskował wręcz kryminalne i zbrodnicze metody działania rosyjskich służb, na które dostawały przyzwolenie z góry.
Strzały koło Kremla
Stanisław Markiełow wraz z Anastazją Barburową zostali zamordowani w styczniu 2009 r. zaledwie kilkaset metrów od Kremla. Sposób dokonania zabójstwa (przypominający morderstwo Anny Politkowskiej) wskazuje na to, że w sprawie maczało palce FSB.
Barburowa była opozycyjną dziennikarką, natomiast Markiełow adwokatem broniących poszkodowanych podczas II wojny czeczeńskiej cywili, a także rodzin ofiar zamachu w teatrze na Dubrowce. Zabójstwo wywołało poruszenie zagranicą - rzetelnego śledztwa domagały się nie tylko USA i UE, ale również organizacja Reporterzy Bez Granic i Amnesty International.
Zabójstwo Natalii Estemirowy
Obrończyni praw człowieka i członkini organizacji Memoriał (zajmującej się m.in. dokumentowaniem stalinowskich zbrodni) jest dowodem na to, że nawet prestiżowe nagrody i międzynarodowy rozgłos nie chronią w Rosji przed śmiercią z rąk - jak zwykle przypadkowych - sprawców. Estemirowa została uprowadzona ze swojego mieszkania w Groznym i zamordowana w lipcu 2009 r.
Już wcześniej znajomi dziennikarki apelowali do władz o zapewnienie jej bezpieczeństwa, ponieważ były sygnały, że może paść ofiarą agresji. W lipcu 2009 r. organizator wiecu ku czci zamordowanej aktywistki, działacz Memoriału Wiktor Sokirko został zatrzymany w centrum Moskwy i ukarany grzywną za zakłócanie spokoju. Memoriał obwinia o zabójstwo lojalistyczne wobec Kremla władze Czeczenii.
Chodorkowski - wyrok za wyrokiem
Sprawa byłego oligarchy wciąż trafia na czołówki gazet - kilka miesięcy temu Michaiłowi Chodorkowskiemu skończył się pierwszy wyrok. Nic straconego - nie uświadczył wolności - od razu wytoczono mu nowy proces i otrzymał nowy wyrok. Jest oskarżany i skazany za oszustwa podatkowe i malwersacje finansowe, których miał dopuścić się jako szef Jukosu. Z tym, że podobne zarzuty można przedstawić wielu rosyjskim oligarchom. Chodorkowski popełnił gorszą zbrodnię - krytykował politykę Putina.
Rosyjski premier do dziś alergicznie reaguje na samo nazwisko Chodorkowskiego - pytany na konferencjach prasowych o byłego oligarchę, nazywa go dosadnymi określeniami. Czy nawet fakt, że Chodorkowski przesiedział kilka lat w kolonii karnej na Syberii, nie złagodził gniewu Władimira Władimirowicza?
Wierzchołek góry lodowej?
Patrząc na te przykłady musimy pamiętać, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszystkie sytuacje, które opisaliśmy miały okazję przebić się do mediów. Warto jednak mieć na uwadze, że część gigantycznych malwersacji, które zapewniły Putinowi pozycję najbogatszego Europejczyka, to wciąż pilnie strzeżone mroczne tajemnice.
I pod żadnym pozorem nie możemy dawać się zwodzić niewinnemu uśmieszkowi, przyjacielskim uściskom, czy "spontanicznym" występom piano-wokalnym podczas charytatywnych gal w towarzystwie hollywoodzkiej śmietanki. I jeszcze jedno, stare przysłowie sowieckich kagiebistów mówi: "Nie ma kogoś takiego, jak były czekista". I tego się trzymajmy oceniając Putina.
KP/PFi