Petersburski skok na kasę - żywności brak
Stawką były duże pieniądze. W latach 1992-1996 Putin pełnił funkcję wicemera Sankt Petersburga i był odpowiedzialny m.in. za kontakty z zagranicą.
Mając dużo do powiedzenia w sprawie przyznawania koncesji, zawarł w imieniu miasta umowy na eksport metali kolorowych w zamian za pomoc żywnościową dla mieszkańców Petersburga.
Problem w tym, że obiecanej żywności nikt nie ujrzał na oczy, a sytuacja najuboższych była tragiczna (niektórzy, z tych którzy doświadczyli głodu początku lat 90. porównywali Sankt Petersburg, do nędzy i głodu czasu Blokady Leningradu przez Niemców w latach 1941-1944). Podejrzewa się natomiast, że okrągłe sumy, które miały być przeznaczone na jej zakup trafiały do kieszeni zajmujących się kontraktami urzędników - w tym właśnie Putina.
Po latach polityk tłumaczył, że "czasy były takie, że nie wiadomo, kto jest uczciwy i komu można ufać". Faktem natomiast jest, że szef jednej z firm, która nie dostarczyła żywności jest przyjacielem Putina i piastuje stanowisko w jego kancelarii.