Jak Janusz Szpotański rozjuszył władze PRL‑u
26.11.2015 | aktual.: 07.04.2017 13:18
Wściekły Władysław Gomułka nazywał go "człowiekiem tkwiącym w zgniliźnie rynsztoku" i "człowiekiem o moralności alfonsa"
Wściekły Władysław Gomułka nazywał go "człowiekiem tkwiącym w zgniliźnie rynsztoku" i "człowiekiem o moralności alfonsa". Za satyryczny utwór "Cisi i Gęgacze" został oskarżony o "rozpowszechnianie informacji szkodliwych dla interesów państwa" i skazany na trzy lata więzienia. Jednak nawet pobyt za kratami nie powstrzymał Janusza Szpotańskiego - wybitnego satyryka, poety, tłumacza i... mistrza szachowego - przed szydzeniem z PRL- owskich elit.
Od najmłodszych lat lubił rymować. Już jako 15-latek Janusz Szpotański zakładał się z kolegami, że w krótkim czasie napisze wiersz na zadany temat i zawsze wygrywał. Chciał studiować socjologię na Uniwersytecie Warszawskim, ale nie został przyjęty z powodu "burżuazyjnego pochodzenia".
Wybrał polonistykę, gdzie z grupą znajomych (wśród nich znajdował się m.in. Zbigniew Herbert) stworzył "paczkę", która - jak wspominali jej członkowie - "była wyspą na 'Morzu Czerwonym', połączoną inteligenckim pochodzeniem i kwestią smaku". "Gęganie na 'czerwonego' groziło wtedy pudłem i odbitymi nerkami, niebezpieczne było nawet słowo opozycja, tak że nasza polonistyczna ferajna to (była) raczej konspiracja towarzysko-intelektualna, bo tylko się przecież spotykaliśmy, żłopaliśmy porter i winko, natrząsali z marksistowskich bredni" - opowiadał Szpotański w rozmowie z Joanną Siedlecką, autorką poświęconej Herbertowi książki "Pan od poezji".
Szachy i alkohol
Szpotański nie ukończył jednak studiów, ponieważ został wyrzucony z uczelni. Dlaczego? "Opowiadał, że kiedyś kopnął jakiegoś partyjniaka, a ten przeprowadził dowód, że kopiąc w dupę członka partii, Szpot kopnął w dupę całą PZPR" - pisze w autobiografii Janusz Głowacki. Podobno zaszkodziła mu także praca na temat "Gribojedow Szekspirem literatury rosyjskiej", którą Szpotański wykonał w wersji "Szekspir Gribojedowem literatury angielskiej".
Utalentowany młodzieniec był wówczas także świetnym szachistą, trzykrotnie zdobywał tytuł mistrza Warszawy, w dorobku miał medale z drużynowych mistrzostw Polski. Zdaniem wielu fachowców, mógłby odnosić jeszcze większe sukcesy, ale nie poświęcał "królewskiej grze" dostatecznie dużo czasu. Jednak potrafił na niej zarabiać. "Był ciągle bez forsy. Jedyne pieniądze zarabiał, grając w szachy z badylarzami i eleganckimi mecenasami "na górce" w Kawiarni MDM. (...) Wygraną wymieniał od ręki na alkohol, a że wygrywał jak na tę swoją potrzebę za mało, więc bezlitośnie tropił darmowy alkohol we wszystkich zakamarkach Warszawy" - wspomina Głowacki.
"Pornograficzne obrzydliwości"
Polacy dowiedzieli się o istnieniu Janusza Szpotańskiego 19 marca 1968 r. W Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki odbył się wówczas wielotysięczny wiec warszawskiego aktywu partyjnego z udziałem przedstawicieli Biura Politycznego PZPR, w tym I sekretarza Wiesława Gomułki, który w emocjonalnym przemówieniu zaatakował m.in. literatów, w tym Stefana Kisielewskiego, nazwanego "jaśnie oświeconym wrogiem Polski Ludowej".
"Kisielewski podjął także na tym zebraniu (spotkanie warszawskiego oddziału Związku Literatów Polskich z 29 lutego - przyp. red.) obronę niejakiego Szpotańskiego, który został skazany na 3 lata więzienia za reakcyjny paszkwil, ziejący sadystycznym jadem nienawiści do naszej partii i do organów władzy państwowej. Utwór ten zawiera jednocześnie pornograficzne obrzydliwości, na jakie może się zdobyć tylko człowiek tkwiący w zgniliźnie rynsztoka, człowiek o moralności alfonsa" - grzmiał Gomułka.
**[
ZOBACZ TEŻ: NAJWIĘKSI SKANDALIŚCI PRL-U ]( http://facet.wp.pl/najwieksi-skandalisci-prl-u-6002211693384321g )**
Jak to było z tą operą?
Cztery lata wcześniej Szpotański stworzył satyryczną operę "Cisi i Gęgacze, czyli bal u Prezydenta", która ośmieszała panujący w Polsce system polityczny. Zainspirowały go przygotowania władz do obchodów 20-tej rocznicy PRL.
"Były tak intensywne i groteskowe w swych pomysłach, że pobudziły mnie do swoistego włączenia się w te uroczystości, a mianowicie do urządzenia akademii 'ku czci' dla grona moich przyjaciół i znajomych, akademii, która - z jednej strony - byłaby parodią samych obchodów, z drugiej - karykaturą Czerwonego" - wspominał po latach.
Opera napisana "ku uciesze własnej i grona znajomych" zaczynała się od słów: "Jeśli chcesz mieć różowy balet / wygodną chatę, wózek, szkło / nie licz na żadną z twoich zalet / lecz wstąp czym prędzej do MO". Gomułka był tam nazywany gnomem. Tytułowi "Cisi" uosabiali Służbę Bezpieczeństwa, a "Gęgacze" intelektualistów.
Szpot w więzieniu
Choć opera Szpotańskiego z oczywistych względów nie była rozpowszechniana oficjalnymi kanałami, zyskała ogromną popularność w drugim obiegu, fragmenty tekstu czytano m.in. na antenie Radia Wolna Europa.
Władza nie wykazała się poczuciem humoru. Na początku stycznia 1967 r. Szpotański został aresztowany i osadzony w więzieniu na Mokotowie. Prokuratura miała niezbite dowody na to, iż to on jest autorem tekstu "Cisi i Gęgacze" - w jego mieszkaniu znaleziono teczkę z maszynopisem oraz taśmę z nagraniem, na którym Szpotański recytuje żartobliwe zwrotki.
Satyryk usłyszał wyrok 6 lutego 1968 r. Skazano go na 3 lata pozbawienia wolności, powołując się na dekret "o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa". Szpotańskiego atakowano również w prasie, w której zaroiło się od artykułów o wstrząsających tytułach: "Prawdziwe oblicze prowokatora zostało obnażone" czy "Literatura pospolitego rynsztoku".
W obronie satyryka
Do drakońskiego wyroku nawiązywał Stefan Kisielewski podczas obrad wspomnianego już zebrania warszawskiego oddziału Związku Literatów Polskich. "Ten młody człowiek napisał 'szopkę', której nie drukował, nie kolportował, którą recytował w towarzystwie przy wódce, w niewielkim gronie. To jest precedens przerażający, bo opowiadanie kawałów politycznych jest w Polsce tak modne, że przypuszczam, że skoro Szpotański otrzymał 3 lata, to tak jak tu nas 400 osób, to jest 1200 lat więzienia" - mówił Kisielewski, za co kilka tygodni później został zaatakowany przez Gomułkę.
**[
ZOBACZ TEŻ: NAJWIĘKSI SKANDALIŚCI PRL-U ]( http://facet.wp.pl/najwieksi-skandalisci-prl-u-6002211693384321g )**
Intelekt i odwaga
Szpotański wyszedł na wolność jesienią 1969 r. Łaskawa władza skróciła mu karę o pięć miesięcy, ponieważ z okazji 25-lecia Polski Ludowej ogłoszono amnestię. Pobyt za kratkami nie złamał niepokornego twórcy, który podczas odsiadki napisał m.in. "Balladę o Łupaszce" - parodię artykułów poświęconych rzekomemu spiskowi rewizjonistyczno-syjonistycznemu, jakie masowo ukazywały się w polskiej prasie w marcu 1968 r. Utwór kończą słowa: "Czas zamknąć pointą balladę tę całą: choć znikli sjoniści, lecz bagno zostało".
**[
ZOBACZ TEŻ: NAJWIĘKSI SKANDALIŚCI PRL-U ]( http://facet.wp.pl/najwieksi-skandalisci-prl-u-6002211693384321g )**
Towarzysz Szmaciak
Najsłynniejszym tekstem Szpotańskiego stał się "Towarzysz Szmaciak" (pierwsza część powstała pod koniec lat 70., druga - "Szmaciak w mundurze albo Wojna Pcimska" - na początku lat 80.), w którym, jak sam mówił "przez pryzmat epoki gierkowskiej i stanu wojennego dokonał czegoś w rodzaju syntetycznego ujęcia historii PRL-u i socu jako systemu". "Szmaciak, że jest w działaniu prędki / zrywa się, biegnie do łazienki / by tam dokonać toalety / staje przed lustrem... o rety! / Nie może być! Przeciera oczy / myśląc, że kac go jeszcze mroczy / Potem paznokcie w ciało wbija / lecz wszystko na nic! Widzi ryja!" - brzmi fragment utworu, który stał się wielkim przebojem literatury podziemnej.
Wspólna cela z Niesiołowskim
Szpotański do końca życia przekonywał, że pisał dla zabawy. Tworzył też libretta, tłumaczył poezję niemiecką, pracował jako instruktor szachowy w... jednostce wojskowej. 13 grudnia 1981 r. został osadzony w obozie internowania, gdzie siedział w jednej celi ze Stefanem Niesiołowskim.
Doczekał się sprawiedliwości dopiero w 1999 r., gdy warszawski sąd uchylił wyrok wydany 31 lat wcześniej, a Sąd Najwyższy przyznał mu odszkodowanie za czas spędzony w więzieniu. Zmarł dwa lata później.
"Miał niezwykły intelekt i odwagę. Komunistycznej władzy odpowiedzialnej za degenerację polskiej rzeczywistości rzucił w twarz to, co się jej należało - wyzwisko. (...) Od Janusza Szpotańskiego wciąż można się wiele nauczyć: przenikliwości spojrzenia i kunsztu słowa, dalekowzroczności w myśleniu politycznym i historycznym oraz poczucia humoru i dowcipu" - pisze na blogu Antoni Libera, spadkobierca twórczości autora "Towarzysza Szmaciaka", którego słowa nic nie straciły na aktualności, o czym świadczy ta zwrotka: "Szmaciak chce władzy nie dla śmichu / lecz dla bogactwa, dla przepychu / chce mieć tytuły, forsę, włości / i w nosie przyszłość ma ludzkości!".