HistoriaJak Michał Sędziwój zmieniał ołów w złoto

Jak Michał Sędziwój zmieniał ołów w złoto

"Niechby inny tyle wniósł, co Polak Sędziwój" - te słowa kazał wyryć na tablicy wmurowanej w ścianę pałacu na Hradczanach cesarz Rudolf II, zafascynowany pokazem słynnego alchemika, który na oczach władcy zamienił ołów w złoto. Sztuczka okazała się wprawdzie efektem świetnej znajomości chemii, a nie posiadania kamienia filozoficznego, jednak Sędziwój na pewno zasługuje na upamiętnienie, ponieważ uchodził za wszechstronnego naukowca, a jego badania doprowadziły m.in. do odkrycia tlenu.

Jak Michał Sędziwój zmieniał ołów w złoto
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

28.08.2015 | aktual.: 28.08.2015 14:25

26 kwietnia 1867 roku, w siedzibie Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, odbyła się pierwsza publiczna prezentacja najnowszego dzieła Jana Matejki. Mistrz zatytułował obraz "Alchemik Sędziwój". Malarz uwiecznił wydarzenie, do którego doszło na początku XVII wieku w jednej z komnat zamku na Wawelu. Umieszczony na centralnym planie Sędziwój pokazuje królowi Zygmuntowi III Wazie przemienioną w bryłkę złota monetę, tuż po wyciągnięciu jej z rozpalonego kominka.

Uważnie przyglądającemu się władcy towarzyszy jego świta. Po lewej stronie, z lupą w ręku, pochyla się marszałek wielki koronny Mikołaj Wolski, hojnie finansujący badania Sędziwoja. W futrzanym płaszczu tuż za monarchą stoi wojewoda sandomierski Jerzy Mniszech. Zza królewskiego fotela wyłania się błazen. Po prawej stronie siedzi ksiądz (według niektórych może to być Piotr Skarga). W drzwiach komnaty widać jedną z dam dworu. Tak, według Jana Matejki, wyglądał pokaz niezwykłych umiejętności Michała Sędziwoja, najsłynniejszego polskiego alchemika.

Rozmawiający z aniołami

Urodził się w 1566 r. w Łukowicy pod Nowym Sączem, w rodzinie szlachcica Jakuba Sędzimira, który nie szczędził pieniędzy na wykształcenie syna. Widział w nim przyszłego księdza, dlatego Michał został wysłany do przyklasztornej szkoły w Krakowie. Edukację kontynuował na tamtejszej akademii, gdzie okazało się, że jest młodzieńcem wybitnie utalentowanym i chłonącym wiedzę z różnych dziedzin, zarówno teologii czy filozofii, jak i nauk ścisłych: chemii, geometrii i astronomii. Wykształcenie wzbogacał też na uniwersytetach w Wiedniu oraz Lipsku.

Prawdopodobnie już podczas studiów zetknął się alchemią, która wówczas rozpalała wyobraźnię wielu badaczy, marzących o odkryciu kamienia filozoficznego zdolnego przekształcać zwykły metal w złoto albo opracowaniu receptury eliksiru pozwalającego cieszyć się zdrowiem i wieczną młodością. Na kształtowanie kariery Sędziwoja ogromny wpływ miały bardzo popularne idee głoszone przez Szwajcara Paracelsusa, który nie tylko zrewolucjonizował medycynę, ale również dał początek nowej dziedzinie wiedzy - jatrochemii, wykorzystującej nieznane wcześniej właściwości alkoholu, miedzi, ołowiu czy srebra.

W Krakowie Sędziwój poznał też Johna Dee, angielskiego alchemika i astrologa słynącego z rozmów z... aniołami, ale jednocześnie autora licznych traktatów z dziedziny astronomii czy matematyki. Pod wpływem takich kontaktów Polak ostatecznie porzucił plany wstąpienia do stanu duchownego, za to postanowił poświęcić się alchemii i badaniom naukowym.

Pożar na Wawelu

W 1593 r. Sędziwój rozpoczął służbę na dworze cesarza Rudolfa II w Pradze. Władca bardzo go cenił, ponieważ sam interesował się alchemią. Dzięki jego wsparciu Polak mógł poszerzać wiedzę podczas pobytów na różnych europejskich uniwersytetach, m.in. w Altdorfie, Rostocku, Ingolstad czy Cambridge. Podróżował po Hiszpanii, Włoszech, Francji, Szwecji, a nawet odwiedził państwo moskiewskie.

Jego wyprawy finansował też inny hojny mecenas, poznany w Krakowie marszałek wielki koronny Mikołaj Wolski, jeden z najbogatszych ludzi w Rzeczypospolitej, a także miłośnik nauki, erudyta i podróżnik. To on przedstawił Sędziwoja królowi Zygmuntowi III Wazie. Polski monarcha także był zafascynowany alchemią i chętnie uczestniczył w rozmaitych eksperymentach. W 1595 r., w czasie jednego z nich, król, Sędziwój i Mikołaj Wolski doprowadzili do groźnego pożaru, który wybuchł w wieży zwanej Kurzą Stopką i szybko rozprzestrzenił się na całe skrzydło Wawelu. Zniszczenia zamku przyspieszyły decyzję o przenosinach stolicy do Warszawy. Na przełomie XVI i XVII wieku Sędziwój podróżował między Krakowem a Pragą, realizując głównie misje dyplomatyczne z polecenia Zygmunta III i Rudolfa II.

W 1604 r. przywiózł do Krakowa znanego alchemika Aleksandra Setona. Sędziwój pomógł Szkotowi w ucieczce z więzienia, do którego wtrącił go elektor saski Krystian II Wettyn, aby głodem i torturami wymusić na uczonym zdradzenie sekretu dokonywanej przez Setona przemiany metali w złoto. Niedługo po przyjeździe do Krakowa osłabiony alchemik zmarł, ale szybko rozeszła się pogłoska, że przed śmiercią zdążył przekazać wybawcy tajemnicę kamienia filozoficznego.

Szarlatan i naukowiec

Kilka miesięcy później Sedziwój ożenił się z wdową po Setonie i to ona podobno ofiarowała mu tajemniczy szaroczerwony proszek, dzięki któremu jej pierwszy mąż dokonywał transmutacji ołowiu w złoto. Już w 1604 r. Sędziwój zaprezentował podobną sztuczkę Rudolfowi II, a zachwycony cesarz kazał upamiętnić to wydarzenie wmurowaniem marmurowej tablicy z łacińską sentencją "Faciat hoc quispiam alius quod fecit Sendivogius Polonus" (Niechby inny tyle wniósł, co Polak Sędziwój). Przemianę metalu w złoto powtórzył później przed Zygmuntem III, co 250 lat później uwiecznił na swoim obrazie Jan Matejko. Król był zachwycony. Na czym polegała tajemnica tych przedstawień? Zdaniem współczesnych badaczy Sedziwój po prostu świetnie znał właściwości różnych pierwiastków i potrafił to sprytnie wykorzystać, np. pokrywając ołowiane blaszki cienką warstwą złota i rtęci, która po zanurzeniu w ogniu utleniała się i odsłaniała ukryty pod nią szlachetny kruszec.

Jednak alchemik nie był zwykłym szarlatanem. Wprawdzie dla zysku i popularności organizował lekko szalbierskie spektakle, ale jednocześnie prowadził poważne badania naukowe. Niedługo po transmutacji, która zachwyciła Rudolfa II, ukazało się jego pierwsze słynne dzieło, zatytułowane "Novum Lumen Chymicum" (Nowe światło chemiczne). W następnych dziesięcioleciach praca została przetłumaczona na wiele języków, a w swoich bibliotekach mieli ją m.in. Isaac Newton czy Antoine Lavoisier, który jako pierwszy wykazał obecność w powietrzu tlenu. O krok od jego odkrycia był już Sędziwój, który zwrócił uwagę, że saletra (azotan potasu) zawiera "część powietrza niezbędną dla życia".

Intryga alchemika

W 1605 r. Sędziwój znów wyjechał w podróż po Europie. Goszcząc w Stuttgarcie, na dworze księcia Fryderyka I Wirtemberskiego, został uwięziony i obrabowany z kosztowności. Zarzucono mu także oszustwo, co było efektem intrygi uknutej przez miejscowego alchemika Heinricha von Mühlenfelsa. Sędziwoja uwolniono dopiero po zdecydowanej interwencji Zygmunta III i Rudolfa II. Von Mühlenfels został wtedy poddany torturom i przyznał się do spiskowania przeciwko Polakowi. Za karę zawisł na szubienicy pokrytej fałszywym złotem.

W następnych latach Sędziwój publikował kolejne dzieła i odwiedzał najlepsze europejskie uniwersytety, m.in. w Padwie. W 1626 r. mianowano go tajnym radcą na dworze cesarza Ferdynanda II Habsburga, następcy brata Rudolfa II, Macieja Habsburga. W1630 r. monarcha podarował Sędziwojowi dwie wsie, Krawarze i Kąty. Były to najbogatsze i największe majątki w Księstwie Karniowskim. Michał Sędziwój zmarł prawdopodobnie w czerwcu 1636 roku w Karwarzu i został pochowany w kościele Świętego Ducha w Opawie. Kamienia filozoficznego nie udało mu się odkryć...

Rafał Natorski

Korzystałem z książki Romana Bugaja "W poszukiwaniu kamienia filozoficznego. O Michale Sędziwoju, najsłynniejszym alchemiku polskim".

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)