Jak Rosenbergowie stali się "szpiegami atomowymi"
"Jesteśmy pierwszymi ofiarami amerykańskiego faszyzmu" - powiedziała Ethel Rosenberg, siadając na krześle elektrycznym w słynnym więzieniu Sing Sing. Kobieta i jej mąż Julius byli pierwszymi Amerykanami skazanymi w czasie pokoju na śmierć za szpiegostwo. Dzięki przekazanym przez nich informacjom Stalinowi udało się dogonić Stany Zjednoczone w atomowym wyścigu.
20.04.2015 | aktual.: 18.02.2016 08:38
Julius Roseneberg był synem żydowskich imigrantów z Rosji, którzy na początku XX wieku osiedlili się w Nowym Jorku. W przeciwieństwie do wielu rówieśników nigdy nie zapomniał o ojczyźnie przodków, a szczególnie fascynowały go idee komunistyczne. Podobno już jako mały dzieciak Rosenberg uwielbiał oglądać sowieckie statki, cumujące w nowojorskim porcie. Miał 16 lat, gdy zapisał się do Młodej Ligi Komunistycznej.
W szkole średniej Julius poznał Ethel Greenglas, która marzyła o karierze aktorki lub piosenkarki, ale z braku pieniędzy szybko ukończyła edukację i została sekretarką. Parę połączyła miłość oraz wspólnota poglądów, Ethel również była zakochana w komunizmie.
Pobrali się w 1939 r., a Julius, po ukończeniu studiów inżynierskich dostał posadę w armii, gdzie pełnił funkcję specjalisty od sygnałów radiowych. W 1945 r. jego kariera została przerwana, ponieważ wyszyły na jaw związki Rosenberga z Komunistyczną Partią Stanów Zjednoczonych. Wyleciał z pracy, ale amerykańskie służby nie miały wówczas pojęcia, że Julius od kilku lat współpracuje z radzieckim wywiadem. Jego nowojorskiemu rezydentowi, Aleksandrowi Fieklisowowi, agent "Liberał" przekazał w "prezencie dla narodu radzieckiego" m.in. model zapalnika zbliżeniowego, urządzenia ułatwiającego zestrzeliwanie samolotów, co kilka lat później mieli boleśnie odczuć amerykańscy piloci biorący udział w wojnie koreańskiej.
Ethel sumiennie przepisywała na maszynie dokumenty, które później trafiały do sowieckich służb. Wkrótce Rosenbergowie mieli przekazać im prawdziwą "bombę".
Naiwni naukowcy
Amerykańska bomba atomowa, która spustoszyła Hiroszimę, była wstrząsem dla Stalina. Dyktator nakazał wówczas przyspieszenie sowieckiego programu atomowego, a nadzór nad zadaniem powierzył ministrowi bezpieczeństwa publicznego Ławrientijowi Berii.
Jednak, mimo usilnych starań, rosyjscy naukowcy nie potrafili zrealizować śmiałych wizji generalissimusa. Rozwiązanie problemu podsunęły tajne służby, które postanowiły wykorzystać zagranicznych szpiegów, a także naiwność naukowców pracujących przy amerykańskim "Programie Manhattan". Wielu z nich pochodziło z Europy i uważało, że dla dobra ludzkości bronią atomową nie powinno dysponować tylko jedno państwo. To dlatego Robert Oppenheimer, Enrico Fermi czy Leó Szilárd bez oporów spotykali się z oficerami radzieckiego wywiadu i dość szczerze opowiadali o swoich dokonaniach.
Jednak najbardziej szczegółowe informacje Stalin zawdzięczał utajnionym szpiegom, wśród których prym wiódł Julius Roseneberg. Po zwolnieniu z wojska prowadził mały warsztat elektryczny, ale jednocześnie tworzył sprawną siatkę wywiadowczą. Zwerbował m.in. brata Ethel, Davida Greenglassa, który pracował w ośrodku jądrowym w Los Alamos. To on wykonał dokładny szkic konstrukcyjny amerykańskiej bomby, który za pośrednictwem Rosenberga trafił do ZSRR.
Cennym źródłem informacji okazał się także Klaus Fuchs, pochodzący z Niemiec fizyk i zadeklarowany komunista. Naukowiec miał swobodny dostęp do najbardziej tajnych miejsc w Los Alamos. Fuchs przekazywał meldunki łącznikowi o pseudonimie "Raymond", którym okazał się Harry Gold, pracownik fabryki chemicznej z Filadelfii, współpracujący także z Rosenbergiem i Greenglassem.
To głównie dzięki nim, 29 sierpnia 1949 r., nad poligonem w Kazachstanie ukazał się potężny "grzyb" - efekt pierwszej radzieckiej próby jądrowej. Amerykanie (którzy wcześniej przewidywali, że Sowietom uda się wyprodukować bombę nie wcześniej niż w 1953 r.) szybko domyślili się, w jaki sposób Stalinowi udało się dogonić ich w atomowym wyścigu.
Przestępstwo gorsze od morderstwa
W rozszyfrowaniu radzieckiej siatki szpiegowskiej pomógł amerykańsko- brytyjski program "Venona", umożliwiający odszyfrowywanie radzieckich depesz. W jednej z nich pojawiły się informacje o procesie dyfuzji gazowej, nad którym w Los Alamos pracował Klaus Fuchs. Fizyk został aresztowany i szybko zaczął sypać. W lutym 1950 r. FBI zatrzymało Davida Greenglassa, który wskazał małżeństwo Rosenbergów jako swoich "prowadzących". Julius i Ethel trafili za kratki.
6 marca 1951 roku rozpoczął się w Nowym Jorku proces oskarżonych o szpiegostwo małżonków, wzbudzający gigantyczne zainteresowanie na całym świecie. Amerykańscy komuniści powołali do życia Narodowy Komitet Obrony Rosenbergów. "NKOR zależało jedynie na dwóch możliwych rozwiązaniach sprawy: uznaniu Rosenbergów za niewinnych lub uczynieniu z nich męczenników. Przyznanie się oznaczałoby wydanie wspólników, zapewne bardzo wielu osób, które stałyby się natychmiast bohaterami nowej serii procesów o szpiegostwo atomowe, oraz dałoby wygodny pretekst do przeprowadzenia nagonki w środowiskach lewicowych" - czytamy w książce "Kompromitujące sekrety Ameryki".
Jednak dowody winy nie pozostawiały wątpliwości. "Przestępstwo, które popełniliście, jest gorsze od morderstwa - stwierdził 5 kwietnia 1951 r. sędzia Irving Kaufman, skazując Rosenbergów na śmierć. "Fakt, że Sowieci szybciej zdobyli broń atomową spowodował agresję komunistów w Korei, co doprowadziło do ponad pięćdziesięciu tysięcy ofiar śmiertelnych, a kto wie, ile milionów niewinnych ludzi będzie jeszcze płacić cenę za waszą zdradę" - dodał Kaufman.
Tajemnice Ethel
Wyrok spowodował falę oburzenia, głównie w krajach komunistycznych, choć o ułaskawienie Rosenbergów występował nawet papież Pius XII czy wybitny fizyk Albert Einstein. "Opinia polska, opinia polskich kół naukowych i opinia całego świata walczącego o pokój i sprawiedliwość widzi w tym wyroku nie tylko pogwałcenie elementarnych zasad sprawiedliwości, nie tylko nową prowokację pod adresem patriotów amerykańskich, ale również nową prowokację pod adresem wszystkich sił postępu walczących o pokój i sprawiedliwość" - grzmiał prof. Stanisław Kulczyński, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego. Reżimowy pisarz Leon Kruczkowski napisał nawet dramat "Juliusz i Ethel". Rosenbergowie nigdy nie przyznali się do winy, choć Ethel mogła dzięki temu ocalić życie (była matką dwójki małych dzieci). Jej faktyczna rola w siatce szpiegowskiej do dziś budzi wątpliwości. Greenglass po latach przyznał, że obciążył siostrę w śledztwie, ponieważ był naciskany przez FBI i chciał uratować własne życie. Tymczasem Ethel miała podobno niewiele
wspólnego z działalnością męża. Prezydent Dwight Eisenhower odmówił ułaskawienia małżeństwa, które 19 czerwca 1953 r. zasiadło na krześle elektrycznym w więzieniu Sing Sing. Po latach pierwszy sekretarz KPZR Nikita Chruszczow przyznał w pamiętnikach, że nikt nie przyczynił się w takim stopniu do rozwoju radzieckiego programu atomowego jak Julius i Ethel Rosenbergowie.
Rafał Natorski