Jak to robi twoja szefowa?
Zastanawialiście się kiedykolwiek jaka jest różnica między seksem bezrobotnego, studenta i zarabiającego krocie menadżera? Okazuje się że to właśnie ci ostatni są w sypialni najbardziej aktywni i kreatywni. Przynajmniej teoretycznie.
Kadra zarządzająca to zazwyczaj ludzie niezwykle przebojowi: rano jogging, potem lunch w barze sushi, potem spotkanie biznesowe, popołudniu partyjka squasha, a wieczorem... no właśnie! Po takim dniu również w sypialni nie może zabraknąć dynamiki.
Z badania przeprowadzonego na zlecenie portalu C-Date.pl, największego w Polsce serwisu Casual Dating, wynika że najczęściej wybierane przez kadrę zarządzającą pozycje seksualne, to "na jeźdźca", "na pieska" i "kwiat lotosu". Ponad 60 procent respondentów z tej grupy zawodowej deklaruje, że w sypialni stawia na urozmaicone, ekscytujące pozycje. Również wśród menadżerów najwięcej było miłośników seksu oralnego.
No cóż - wygląda więc na to, że im wyższy status zawodowy, tym większy apetyt na erotyczne urozmaicenia. Chyba że rekiny biznesu tylko ściemniają - a przecież doskonale wiadomo, że ściemniać potrafią. W końcu z tego żyją. W tym przypadku wyznanie dotyczące kwiatu lotosu w sypialni może jednak okazać się równie prawdziwe, jak stwierdzenie "uwielbiam sushi", albo "wczoraj przebiegłem 20 km". Z drugiej strony nawet najbrzydszy menadżer posiada koronny argument: gruby portfel. A w takiej sytuacji zawsze znajdzie się jakaś chętna, żeby spełnić jego fantazje. Nawet te żywcem wyjęte z filmów porno (których jak wiadomo pełno jest w komputerach kadry zarządzającej).
Być może właśnie kwestie finansowe sprawiły, że na drugim końcu tabeli wyników uplasowali się bezrobotni i... studenci. Z badania wynika, że i jedni i drudzy nie mają w sobie ani finezji, ani szaleństwa. Preferują zdecydowanie mniej wyszukane, klasyczne i spokojniejsze rozwiązania, takie jak pozycja "misjonarska". Domyślamy się, że najprawdopodobniej brakuje im funduszy, by przekonać partnerkę do czegoś więcej. Jak mówi przysłowie "kto nie ma na porsche, ten jeździ tramwajem". No chyba że wśród badanych miłośników pozycji "misjonarskiej" znaleźli się przypadkowo sami studenci teologii, ale to raczej niemożliwe.
No cóż, trudno zaprzeczyć, że wreszcie jest jakiś konkretny powód, dla którego chcielibyśmy awansować. Z drugiej strony jednak, co człowiek sobie naużywał w młodości to jego. Albowiem trzeba wam wiedzieć, że kiedyś studiowało się zupełnie inaczej. I dogłębniej.
(manonwaves)/PFi, facet.wp.pl