Jak ubierają się gangsterzy?
Już od jakiegoś czasu, coraz więcej grubych ryb z meksykańskiego przestępczego półświatka trafia na pierwsze strony gazet. Co zastanawiające, tamtejsi gangsterzy na fotografiach zazwyczaj wszyscy wyglądają podobnie: są w kajdankach i w koszulkach Polo od Ralpha Laurena...
Ponoć w życiu liczą się tylko dwie rzeczy: pieniądze i styl. Z podobnego założenia wychodzą także gangsterzy, którzy bardzo często również stają się "ofiarami mody", czy - jak się ostatnio okazuje - nawet tę modę (nie)świadomie kreują... I tak, przykładowo, w pierwszej połowie ubiegłego wieku, wśród najbardziej wpływowych złoczyńców Ameryki Północnej, dominował styl włoski. A więc wysokiej jakości garnitury (oczywiście obowiązkowo szyte na miarę), buty wykonane z najlepszych rodzajów skóry, a do tego regularnie i pieczołowicie glancowane przez ulicznych pucybutów oraz eleganckie kapelusze.
31.05.2011 | aktual.: 31.05.2011 14:57
W tamtych czasach Al Capone, czy John Dillinger z powodzeniem mogli uchodzić za krzewicieli dobrego smaku, czy pretendować do miana najlepiej wystrojonych Amerykanów. Zresztą, nawet cyngle, znajdujący się na niższych stopniach gangsterskiej hierarchii organizacyjnej, imponowali wówczas ubiorem. Jednak wraz z biegiem lat, tradycja szycia ubrań na miarę powoli zanikała, dlatego też mafijni bossowie przesiadali się na produkty wciąż drogie, acz już masowe. Z kolei, w latach 80. nastąpiło niespodziewane rozluźnienie w gangsterskiej etykiecie. W dobie niesławnych "Kokainowych Kowbojów", członkowie organizacji przestępczych, trzęsących wówczas całym wschodnim wybrzeżem, coraz częściej przesiadali się na niezobowiązujące pastele, zwiewne materiałowe spodnie, czy nawet bermudy i hawajskie koszule.
Z czasem, tamtejszy styl został jeszcze bardziej rozwinięty przez topowych projektantów, a następnie sportretowany chociażby w serialu "Policjanci z Miami". Jednocześnie należy tu dodać, że w chłodniejszych częściach Stanów, wciąż nieśmiertelne pozostawały garnitury, jednak coraz większą popularnością zaczynały cieszyć się także skóry, czy - jakże popularne, także na polskim podwórku - dresy.
Obecnie, za sprawą Meksyku, ogromnym wzięciem cieszą się koszulki Polo od Ralpha Laurena. Jak podaje "Guardian", szaleństwo "Polowe" rozpoczęło się w sierpniu ubiegłego roku, kiedy to aresztowano capo kartelu "Beltran Leyva" Edgar Villarreal (znany również jako "La Barbie"). "Barbie" został sfotografowany w zielonym Polo od Laurena. Wkrótce potem policja ujęła, należącego do tego samego kartelu, Jose Jorge Balderasa Garzę, który nosił identyczne polo, z tym że w błękicie. Co ciekawe, członkowie "Zetas" oraz kartelu "Acapulco" również wpadali kolejno w ręce stróżów prawa, a każdy z nich w chwili aresztowania miał na sobie koszulkę z logo przedstawiającym zawodnika grającego w popularną konną grę.
W Meksyku zawrzało - młodzi ludzie zapragnęli wyglądać, jak ci źli twardziele, którzy co jakiś czas przewijali się w prasie, dumnie prezentując wyroby amerykańskiego projektanta. Portal "Fashion Scandal" ujawnia, że wejście w "modową skórę" gangstera nie należy do tanich przyjemności, bowiem średnia cena koszulek Polo oscyluje w granicach 150 USD za sztukę. Szczęśliwie dla zbuntowanych młodocianych, okazję zwietrzyli tamtejsi przedsiębiorcy, którzy sukcesywnie upłynniają wierne podróbki koszulek Laurena po 15 USD.
Cytowany przez "Guardiana" psycholog Oscar Galicia stwierdza: "W Meksyku panuje ostatnio kryzys aspiracji, młodzi ludzie nie wierzą w to, że legalnymi drogami można zagwarantować sobie lepsze życie, dlatego figurami najbardziej przez nich szanowanymi coraz częściej stają się właśnie gangsterzy." Z kolei, gubernator meksykańskiego stanu Sinaloa jest "głęboko zaniepokojony" faktem, że młodzież nosi koszulki Polo Ralpha Laurena, które przecież jasno kojarzą się ze złem. "Niestety, pośród nas spotkać można wielu ludzi, którzy identyfikują się z tymi fałszywymi idolami." Ciekawe, co o całej sprawie sądzi sam Ralph Lauren?
MW/PFi