Jak witano Nowy Rok w czasach PRL

Jak witano Nowy Rok w czasach PRL
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta

Większe dostawy towarów do sklepów, bale dla przodowników pracy, prywatki urządzane w mieszkaniach przystrojonych ozdobami z bibuły i amerykańskie filmy w telewizji - sylwester w smutnych czasach PRL-u był obchodzony wesoło i hucznie, a mieszkańcy naszego kraju choć na tę jedną noc mogli zapomnieć o otaczającej ich szarej codzienności.

"Rozmowy kontrolowane", kultową komedię Sylwestra Chęcińskiego, której akcja rozgrywa się w okresie stanu wojennego, kończy scena zawalenia się warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. Trwa tam właśnie bal sylwestrowy dla PRL-owskich dygnitarzy.

Kilka godzin wcześniej jeden z prominentnych towarzyszy (w tej roli Leon Niemczyk) przedstawiał siedzącej obok młodej kobiecie innych uczestników imprezy: "Generał Stachacz - jako sierżant ciężko ranny pod Lenino, przyjaźnił się osobiście z Nowotką; pułkownik Ziołowik - założył ponad 40 PGR-ów w koszalińskim, bohater walk za kraj z reakcyjnym podziemiem; pułkownik Boboszyn - przywiózł Cyrankiewicza do Poznania w '56; major Czutko - odpowiedzialny za bezpieczeństwo Gomułki w '68; a ten młody tam, kapitan Świerszcz, już nigdy nie zatańczy, ciężko postrzelony od tyłu na Wybrzeżu w 70. (...) Powiedzcie, czyż nie pięknie jest żyć po zwycięskiej walce w spokoju, w ładzie i porządku" - pytał współbiesiadników.

Obraz

(fot. Agencja Gazeta)

Przed północą na salę wniesiono telewizor i goście balu mogli wysłuchać przemówienia umundurowanego "przywódcy narodu", który wyjaśnił: "Na zadawane często pytanie, czy do stanu wojennego musiało dojść, jest tylko jedna logiczna odpowiedź: widocznie musiało, skoro doszło".

Chwilę później pałac był już w ruinie. W rzeczywistości PRL-owskie bale nie kończyły się tak dramatycznie, ale Chęciński znakomicie odtworzył atmosferę imprez organizowanych dla partyjnych dygnitarzy...

Za barierą z ubiaków

Przywódcom PRL bardzo zależało, żeby rodacy hucznie i z rozmachem świętowali nadejście nowego roku. Chcieli w ten sposób stworzyć konkurencję dla Bożego Narodzenia, które z przyczyn ideologicznych miało stawać się coraz mniej znaczącym wydarzeniem w życiu obywateli.

Ponieważ - jak powszechnie wiadomo - przykład powinien płynąć z góry, od zarania Polski Ludowej komunistyczni prominenci bawili się na balach sylwestrowych, początkowo organizowanych na Politechnice Warszawskiej, gdzie zapraszano również zasłużonych dla władzy "zwykłych ludzi": przodowników pracy, aktywistów społecznych, żołnierzy czy milicjantów.

O tej imprezie wspomina w "Dzienniku 1954" Leopold Tyrmand, który imprezował w warszawskim Klubie Dziennikarzy. "Sylwester u nich to dzisiejsza warszawska ekskluzywność i snobizm: wycofani z placówek dyplomaci, plastycy, literaci, aktorzy, trochę komunistycznych możnowładców prasy i propagandy, potentaci biur oraz bliżej niesprecyzowani dandysi gospodarki planowej i niedobitki walki klasowej. Elita. (Elita?) Prawdziwa władza i wpływy, czyli partia, rząd i starannie dobrany proletariat - w Politechnice, na balu oficjalnym, za barierą z ubiaków".

Zabawę dygnitarzy szczegółowo relacjonowały ówczesne media. Na taśmach Polskiej Kroniki Filmowej można do dziś oglądać pląsającego z młodą traktorzystką Edwarda Ochaba, członka Biura Politycznego PZPR albo prezydenta Warszawy Stanisława Tołwińskiego wirującego na parkiecie ze słynną warszawską milicjantką Lodzią.

"Wśród tańczących par widać znanych przodowników pracy i racjonalizatorów: Stefana Wdowskiego - nowatora z zakładów im. Dymitrowa, autora 40 projektów racjonalizatorskich, Bolesława Ziarno - brygadzistę betoniarskiego, który w październiku br. wykonał 6 norm rocznych, Zbigniewa Burskiego - zetempowca z "Parowozu", wykonującego 458 proc. normy i wielu, wielu innych"- opisywała "Trybuna Ludu" w 1952 r.

O północy rozlegał się gong, a później zebrani musieli wysłuchać przemówień przywódców. W 1952 r. premier Cyrankiewicz zakończył noworoczne życzenia okrzykiem: "Niech żyje Przywódca Narodu Polskiego w walce o siłę i rozkwit naszej Ojczyzny - towarzysz Prezydent Bolesław Bierut. Niech żyje Wódz obozu pokoju - towarzysz Stalin". Imprezowicze powtarzali go jeszcze wielokrotnie.

Nowy Rok w polonezie

Władza dbała o to, żeby w sylwestra dobrze bawiono się w całym kraju. W połowie lat 50., czyli apogeum stalinizmu, ostatnie dni grudnia oznaczały znaczące "odprężenie". "W zakładach pracy załogi kończą realizację swoich planów produkcyjnych, nie zapominają również o przygotowaniach do tradycyjnej zabawy sylwestrowej. Bawić się będą "u siebie" pracownicy Zakładów Metalowych im. gen. Waltera. Obecnie w Domu Kultury dekoruje się salę balową i czyni ostatnie przygotowanie "bufetowe", a orkiestra "dopina" swój nowy repertuar muzyki tanecznej. Gdy wieczorem zajrzeć do Klubu Robotniczego przy Radomskiej Wytwórni Papierosów, uderza niespotykany o tej porze ruch. I tutaj szykują się do sylwestra, i to jakiego! Załoga oczekuje od swojej rady zakładowej, że będzie to zabawa godna wysiłku włożonego w przedterminową realizację sześciolatki" - informowało "Życie Radomskie" w grudniu 1955 roku.

Obraz

(fot. Agencja Gazeta)

Upojne imprezy odbywały się w przede wszystkim w międzyzakładowych domach kultury, gdzie często spotykali się ludzie różnych profesji. Chłopi zapraszali robotników, robotnicy chłopów. Motywem przewodnim dekoracji były atrybuty związane z miejscem pracy, na przykład w latach 80., na balu załogi FSO Nowy Rok przyjeżdżał... polonezem.

Przez cały okres PRL poważnym problemem były niedobory w zaopatrzeniu sklepów, ale w grudniu władze mobilizowały wszystkie siły, by na półkach pojawiało się trochę więcej towarów. Dlatego przygotowanie sylwestrowej imprezy stawało się odrobinę łatwiejsze.

W menu balów organizowanych w klubach zakładowych czy stołówkach pracowniczych królowały zazwyczaj sałatki warzywne, galaretki z nóżek, śledziki i nieśmiertelny bigos. Nie mogło zabraknąć radzieckiego szampana oraz oczywiście najważniejszego elementu - wódki.

"Na stołach ceraty, przy osobnym stoliku dyrektor i sekretarz. Tak się jakoś to toczyło przez godzinę czy dwie, a później, po toaście noworocznym wszyscy się upijali. Nie zdradzam tu chyba wielkiej tajemnicy, ale bardzo dużo się piło. Wódka była jednego rodzaju z niebieską, albo z czerwoną kartką, nie najlepsza. Papierosy wszyscy palili, bo wtedy one jeszcze nie szkodziły. Ustrój szkodził bardziej niż wódka czy papierosy, więc nikt się nie przejmował. Tak więc około pierwszej w nocy wszyscy byli uwaleni zdrowo, no i się bełkot zaczynał" - opisuje znany satyryk Jan Pietrzak.

Tapirowane głowy

Po 1956 r. władze zrezygnowały z sylwestrowych imprez na Politechnice. Słynne bale zaczęły się wówczas odbywać na ostatnim piętrze gmachu Komitetu Centralnego (podobno była to jedyna okazja, by zobaczyć dowcipkującego i popijającego wódeczkę Wiesława Gomułkę), a później spotkania przeniesiono do Pałacu Kultury. W imprezach uczestniczyło niekiedy nawet tysiąc par. Wokół tańczących ówczesnych prominentów: Edwarda Gierka, Piotra Jaroszewicza czy Henryka Jabłońskiego snuli się oficerowie BOR, a kelnerzy dyskretnie wyprowadzali pijanych gości.

Jednak nie każdemu odpowiadało witanie Nowego Roku w towarzystwie partyjnych działaczy czy znajomych z pracy. Ofertę dla nich miały wówczas lokale gastronomiczne. Zachęcały muzyką na żywo oraz obowiązkowym udziałem wodzireja, który rozkręcał zabawę i czuwał, by nastrój zbyt szybko nie opadł. Organizowano loterie fantowe, podczas których do wygrania był sprzęt kuchenny, kosmetyki albo inne drobiazgi.

Obraz

(fot. PAP)

Najsłynniejsze imprezy odbywały się w znanych stołecznych klubach, np. Hybrydach. "Mieliśmy przede wszystkim wspaniałą kapelę, wybitnych jazzmanów, którzy nam grali do tańca. Wszystko w dobrym stylu. Do tego dziewczęta świetnie poubierane. Do Hybryd przychodziło wymagające towarzystwo, więc każda chciała dobrze wyglądać" - wspomina Pietrzak.

Przed sylwestrem bardzo pracowite dni miały pracownie krawieckie. "Dla pań sklepy przygotowały piękne tkaniny na suknie, wieczorowe bluzki i spódnice. Niestety o "zaklepaniu" sobie miejsca u mistrzyni igły trzeba było pomyśleć znacznie wcześniej. Teraz bowiem starczy zaledwie czasu na zakup dodatków do karnawałowych kreacji - modnych sztucznych kwiatów, korali itp. Również w gabinetach fryzjerskich spędzą dziś panie denerwujące chwile na przygotowaniu karnawałowego makijażu i fryzury. Bo choć nie są modne wszelkie tapirowane głowy, ale każde uczesanie wymaga fryzjerskich umiejętności. A później to już trzeba nastroić się na dobry humor, który jest najbardziej potrzebny w sylwestrową noc” - radził dziennikarz "Słowa Ludu" w 1975 r.

W stylu "motyla"

W latach 80-tych najpopularniejszą formą witania Nowego Roku, szczególnie wśród młodych ludzi, stały się prywatki w domach. "Ówczesna Polska była bardzo szara, ale za to my byliśmy bardzo kolorowi. Robiło się zrzutkę, koleżanki przygotowywały coś do jedzenia, a chłopaki dbali o muzykę i napoje, oczywiście głównie wysokoprocentowe. Dziewczyny wymyślały cuda, żeby zrobić się na bóstwa" - wspomina 45-letni Paweł, pracownik agencji reklamowej.

Potwierdzeniem tych słów może być cytat z artykułu w "Życiu Warszawy" z grudnia 1985 r., którego bohaterka, Edyta Niwińska, opowiada: „Przygotowuję się przez cały rok. Kompletuję strój, uzupełniam dodatki. Wspólnie z mamą wymyśliłyśmy modny obecnie strój w stylu "motyla" - luźną, spiętą tunikę według romantycznych wzorów z lat 50. Mam już przygotowane rajstopy, za które zapłaciłam niewiele ponad 200 zł, a wyglądają jak z butiku za 1500 zł. Efekt taki osiągnęłyśmy poprzez moczenie ich w wodzie wapiennej i sypanie brokatem".

Obraz

(fot. Agencja Gazeta)

Jednak nawet na sylwestrowe zabawy wdarł się kryzys, który doskwierał w latach 80. "Na imprezach nie zabrakło kolorowych baloników, które w kilku punktach miasta były sprzedawane w cenie od 160 do 200 zł. Gorzej natomiast było z szampanem, którego dostawy jedynie w minimalnym stopniu pokryły istniejące zapotrzebowanie" - donosiło "Życie Radomskie" w 1986 r.

Dla tych, którzy w sylwestra zostawali w domu, telewizja przygotowywała atrakcyjną ramówkę. Pojawiały się amerykańskie hity filmowe, koncerty, a o północy życzenia składał Polakom słynny duet: Krystyna Loska i Jan Suzin.

I wszyscy mieli nadzieję, że kolejny rok będzie lepszy od mijającego...

Rafał Natorski

Źródło artykułu: WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Funkcjonalne smartwatche do 500 zł. Zdziwisz się, co potrafią
Funkcjonalne smartwatche do 500 zł. Zdziwisz się, co potrafią
Jedyna rzecz, którą musi mieć w szafie każdy facet. Przyda się teraz i wiosną
Jedyna rzecz, którą musi mieć w szafie każdy facet. Przyda się teraz i wiosną
Najpopularniejsze słuchawki z redukcją szumów za mniej niż 300 zł
Najpopularniejsze słuchawki z redukcją szumów za mniej niż 300 zł
Jaka kurtka na stok? Kurzajewski nie mógł wybrać lepiej. Ten model jeszcze długo mu posłuży
Jaka kurtka na stok? Kurzajewski nie mógł wybrać lepiej. Ten model jeszcze długo mu posłuży
Najtańsze soundbary z subwooferem. Co kupisz za mniej niż 600 zł?
Najtańsze soundbary z subwooferem. Co kupisz za mniej niż 600 zł?
Jędrzejak zna skuteczny sposób na mrozy. Wydasz na niego zaskakująco mało
Jędrzejak zna skuteczny sposób na mrozy. Wydasz na niego zaskakująco mało
Popularne projektory laserowe do 5 tys. zł. Dlaczego warto je wybrać?
Popularne projektory laserowe do 5 tys. zł. Dlaczego warto je wybrać?
System multimedialny w starym samochodzie. Jak to zrobić?
System multimedialny w starym samochodzie. Jak to zrobić?
Wybieramy kapcie męskie: śmieszne, ciepłe, a może skórzane?
Wybieramy kapcie męskie: śmieszne, ciepłe, a może skórzane?
Ciepła i praktyczna kurtka narciarska męska. Jaką wybrać, aby posłużyła ci przez lata?
Ciepła i praktyczna kurtka narciarska męska. Jaką wybrać, aby posłużyła ci przez lata?
Kultowe trapery kupisz za grosze. Podobne nosi Maciej Musiał
Kultowe trapery kupisz za grosze. Podobne nosi Maciej Musiał
Swetry i bluzy męskie. Przegląd najmodniejszych modeli na zimę
Swetry i bluzy męskie. Przegląd najmodniejszych modeli na zimę