Jak wyglądali rockmani, zanim stali się sławni
The Animals (1964)
Z czasem odnieśli gigantyczny sukces, zaczęli nagrywać przeboje, które na stałe zapisały się w historii rocka, dorobili się niemałej fortuny, a ich garderoby po każdym koncercie oblegane zaczęły być przez tłumy gotowych na wszystko fanek. Jednak nawet oni musieli kiedyś zacząć, a jak wiadomo – początki bywają trudne. Dla wielu zniechęcające jest granie do kotleta dla kilku osób, wielu brakuje determinacji, kiedy wymarzona sława długo nie chce nadejść. To dlatego udaje się tak nielicznym. Im się jednak udało. Zobaczcie, jak wyglądali giganci rocka na początku swojej kariery.
The Animals był jednym z najpopularniejszych zespołów lat 60. Młodzi Brytyjczycy wiedzieli doskonale, czego w tamtych czasach chciała słuchać zbuntowana młodzież – psychodelicznego rocka. Dlatego już w tym samym roku, w którym się zawiązali, dostali wielką szansę od losu: 27 grudnia 1963 roku po raz pierwszy wystąpili w programie radiowym, i to nie byle jakim, bo w rozgłośni BBC.
Rok później nagrali swój największy przebój – własną interpretację folkowego standardu "The House of the Rising Sun". Z kolei dwa lata później Eric Burdon z kolegami zawitali do Polski. Grali w Katowicach, Poznaniu i Warszawie, przy czym w stolicy jednym z ich opiekunów był Wojciech Mann. Po latach w swojej książce wspominał, jak to basista „Animalsów” Chas Chandler nalegał, aby Mann nauczył go „pić po polsku”. Z racji, że dziennikarz sam specjalistą od picia nie był, zmieszał zatem w dużej szklance piwo, wino, wermut, wódkę i likier, po czym poradził Chandlerowi wypić wszystko duszkiem. „Kiedy go przeniesiono z kuchni na leżankę, mimo zamkniętych oczu wyglądał na szczęśliwego” – pisał we wspomnieniach radiowiec.