Jak żona powinna rozbierać się przy mężu?
31.03.2015 | aktual.: 27.12.2016 15:19
Poradnik z 1937 roku pokazuje, jakich błędów winna unikać kobieta
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez oboje małżonków), że warto czasem zerwać z rutyną.
By namiętność w związku nie wygasła
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez oboje małżonków), że warto czasem zerwać z rutyną.
By namiętność w związku nie wygasła
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez oboje małżonków), że warto czasem zerwać z rutyną.
By namiętność w związku nie wygasła
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez oboje małżonków), że warto czasem zerwać z rutyną.
By namiętność w związku nie wygasła
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez oboje małżonków), że warto czasem zerwać z rutyną.
By namiętność w związku nie wygasła
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez obie strony w związku), że warto czasem zerwać z rutyną.
By namiętność w związku nie wygasła
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez obie strony w związku), że warto czasem zerwać z rutyną.
By namiętność w związku nie wygasła
Kiedy początkowa namiętność odrobinę traci na sile, a zamiast niej wdziera się w życie rutyna, pary niejednokrotnie zapominają, jak podgrzać atmosferę w związku. Wydaje się nam, że skoro mamy już żony, nie musimy się aż tak starać ani o siebie dbać. Podobnie zdarza się w przypadku niektórych zamężnych pań, których czar po jakimś czasie powoli pryska, a powab się ulatnia. Tymczasem już w latach 30. ubiegłego wieku powstał poradnik, który pokazywał kobietom, jak powinny, a jak nie powinny... rozbierać się przed snem, aby zdejmowanie z siebie ubrań było formą wysublimowanej sztuki uwodzenia, a nie rutynową czynnością.
W 1937 roku dyrektor nowojorskiego teatru burleski Allen Gilbert założył na Manahattanie "Szkołę rozbierania". Kursy przeznaczone były dla zamężnych kobiet, które pragnęły nauczyć się, w jaki sposób prawidłowo zrzucać z siebie ubrania, aby wciąż (nawet po latach) rozbudzać żądzę we własnym mężu.
Pomysł podchwycił magazyn "Life", który we współpracy ze "Szkołą rozbierania" przygotował sesję dla swoich czytelniczek. W rolach modelek wystąpiły gwiazdy burleski. Brunetka prezentuje stare, złe i zniechęcające panów nawyki niektórych żon, zaś blondynka pokazuje, jak pozbywanie się garderoby powinno wyglądać, by jeszcze przez lata podsycać żar namiętności w związku.
Oczywiście i w momencie publikacji, i dziś, na zdjęcia te należy patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak być może nie jest złym pomysłem przypomnienie sobie (przez obie strony w związku), że warto czasem zerwać z rutyną.
na zdjęciu: Allen Gilbert udziela wskazówek modelce