Jaka naprawdę jest armia Korei Północnej?
Kiedyś budziła postrach, dzisiaj znajduje się na skraju rozpadu - jaki los czeka Koreańską Armię Ludową, znajdującej się obecnie w rękach 20-latka?
Jak podaje "Business Insider" sukcesor zmarłego niedawno "ukochanego władcy Koreańczyków z Północy", Kim Dzong Ila, został rzucony na bardzo głęboką wodę. W końcu, młodziutki Kim Dzong Un otrzymał w spadku po ojcu najbardziej zmilitaryzowane państwo świata! Człowiek, o którego istnieniu jeszcze osiem lat temu nikt nie widział - wieść o najmłodszym oczku w głowie Ila ujrzała światło dzienne, dopiero po publikacji zapisków kucharza dyktatora - dzisiaj ma w swoim władaniu prawdziwą potęgę militarną. Trzonem armii są Wojska Lądowe Koreańskiej Armii Ludowej - pod względem liczebności, jest to czwarta co do wielkości armia świata, licząca ponad 1,1 miliona personelu. Do tego doliczyć należy bogatą rezerwę, w której zgromadzono - UWAGA! - ponad 7,7 milionów wytrenowanych żołnierzy, gotowych do działań bojowych na każde wezwanie nowego władcy. Wojska lądowe to także: 4000 czołgów, 18000 sprzętu artyleryjskiego oraz 21000 pocisków przeciwczołgowych i przeciwlotniczych.
21.12.2011 | aktual.: 21.12.2011 18:30
Zabezpieczenie przed atakiem morskim ma zapewnić, Marynarka Wojenna Koreańskiej Armii Ludowej - na morzach służy ponad 146 000 północnokoreańskich marynarzy, którzy to mają do swojej dyspozycji aż 700 jednostek pływających oraz największą na świecie flotę łodzi podwodnych, liczącą aż 70 sztuk. Natomiast na niebie królują Północnokoreańskie Siły Powietrzne, w skład których wchodzi ponad 110000 personelu oraz 1650 maszyn latających, wyprodukowanych głównie przez Chińczyków i Rosjan - podaje "Business Insider". Koreańczycy z północy mogą się pochwalić m.in. 480 myśliwcami, 194 bombowcami oraz 500 samolotami transportowymi. Wreszcie, dwoma ostatnimi siłami wojsk północnokoreańskich są Dowództwo Operacji Specjalnych Koreańskiej Armii Ludowej, w którym szkoli się żołnierzy do misji specjalnych oraz Dowództwo Artylerii Koreańskiej Armii Ludowej, w którym specjaliści pracują nad innowacjami z zakresu m.in. broni nuklearnej. Tamtejsi wojskowi mają też pracować nad rakietami dalekiego zasięgu, które z powodzeniem
obejmą swoim rażeniem Stany Zjednoczone.
Wszystko to wygląda imponująco, jednak jak się ostatnio okazuje - tylko na papierze. Otóż, do światowych mediów coraz częściej przenikają informacje o tragicznym stanie północnokoreańskich żołnierzy. Okazuje się, że ponad 50% z nich (jeśli nie więcej) cierpi z powodu chronicznego głodu, wyziębienia i wyczerpania organizmu. W tym miejscu trzeba zauważyć, że choć w Korei Północnej czynnych żołnierzy jest więcej, niż w Rosji, to jednak zdecydowana większość północnokoreańskich wojskowych gabarytami bardziej przypomina plastikowe krasnale ogrodowe, aniżeli twardych wojowników. "Yonhap" przytacza wypowiedź zbiegłego z armii żołnierza, który z odrazą wspomina czas spędzony na służbie: "Kiedy dołączałem do armii, miałem 155 cm wzrostu i 42 kilogramy wagi, w ciągu dwóch lat mój ciężar spadł do 31 kilogramów. Pod koniec wypadły mi prawie wszystkie włosy, moja skóra pożółkła, a żebra chciały przebić się przez skórę".
"Gazeta Wyborcza" podaje, że statystyczny wojskowy z armii Kim Dzong Una może liczyć na dzienny przydział żywności w wysokości 550 gramów ryżu, natomiast "Daily Telegraph" mówi o spadku przydziału do 100 gramów na posiłek. W brytyjskiej prasie cytowane są relacje żołnierzy, którzy potajemnie udzielali wywiadów dziennikarzom, przyznając że na największy posiłek składa się "siedem ziemniaków, każdy w rozmiarze kciuka". Za taki stan rzeczy winne się przede wszystkim powodzie, które spustoszyły tamtejsze pola i zdziesiątkowały zbiory. Taka sytuacja powoduje z kolei, że wojskowi coraz częściej decydują się na skrajności - grabią okoliczne wioski, kradną, plądrują i w znacznych ilościach uciekają do Chin. Co ciekawe, niedawno "Voice of America" podało do wiadomości, że z początkiem jesieni narodził się nowy ruch, niesiony przez zbiegłych wojskowych, mowa tu o "The North Korea Peoples Liberation Front", organizacji, której celem jest obalenie reżimu przywódców w Phenianie.
Póki co, "The North Korea Peoples Liberation Front" liczy sobie niewielu członków, lecz ich liczba stale rośnie, a już niebawem prawdopodobnie wzrośnie wręcz skokowo - po tym, jak świat usłyszał o luksusach, w jakich pławił się zmarły przywódca, czara goryczy wśród żołnierzy prawdopodobnie się przeleje. Sytuację potęguje nadejście zimy, pogłębiającej głód wojskowych - ci, zabiedzeni i wyniszczeni, w zasadzie nie mają już przecież nic do stracenia. Niewykluczone zatem, że czwarta armia świata szybko się rozpadnie - tym bardziej, że teraz jest ku temu doskonała okazja - żelazny Kim Dzong Il nie żyje, a na jego miejscu pojawił się zaledwie 27, czy 28 letni (jego dokładny wiek nie jest znany) chłopiec, o którym wiadomo tylko tyle, że jest wielkim fanem Michaela Jordana i Jean-Claude'a Van Damme'a.
MW/PFi