Trwa ładowanie...
24-03-2011 15:34

Jaki jest "Adwokat Diabła"?

Jaki jest "Adwokat Diabła"?Źródło: CC/OTRS
d3cs1bh
d3cs1bh

Giovanni di Stefano przyznaje, że w sądzie podjąłby się obrony samego szatana. Gdyby go tylko o to poprosił... Poznajcie sylwetkę "Adwokata Diabła"...

Trzeba przyznać, że portfolio klientów tego energicznego i cynicznego do bólu 60- latka przyprawia o zawrót głowy, di Stefano reprezentował w sądzie m.in.: Saddama Husseina, Slobodana Milosevica, Tarika Aziza, czy "Doktora Śmierć" - Harolda Shippmana (który ma na swoim koncie ponad 215 zabójstw). A także innych morderców, jak np. Jeremy'ego Bambera czy Kennetha Noye'a. Poza tym, di Stefano wziął pod swoje skrzydła dwóch znanych pedofilów świata show- businessu: Garry'ego Glittera i Jonathana Kinga - dzięki jego staraniom, obydwaj zostali zwolnieni z więzienia. Bo podstawową cechą "Adwokata Diabła" jest jego wysoka skuteczność...

I to chyba właśnie dlatego klienci walą do niego drzwiami i oknami. W wywiadzie dla magazynu "Vice" di Stefano mówi: "Od 2010 roku bronię przedstawicieli ETA, islamskiego Dżihadu, Hamasu, OWP, przez wiele lat przyjaźniłem się z Arafatem, bronię bojówek FARC w Kolumbii, Tamilskich Tygrysów, jestem prawnikiem licznych organizacji terrorystycznych, reprezentuję przed sądem IRA, Czerwone Brygady i większość grup terrorystycznych z całego świata." Tym samym, można odnieść wrażenie, że di Stefano wyznaje zasadę: im gorsi, tym lepsi i też stąd wywodzi się jego przydomek, nadany mu przez prasę brytyjską: "Adwokat Diabła". Ale skąd się wzięło to osobliwe zamiłowanie do obrony zła wcielonego?

W wywiadzie dla "Guardiana" adwokat z właściwym sobie cynizmem odpowiada: "Tak, ciągnie mnie do takich ludzi, nie można temu zaprzeczyć. Ale cóż, to chyba normalne: nie podejmuję się obrony dajmy na to Królewny Śnieżki, bo przecież ona nie popełniła żadnego przestępstwa - chyba że paraduje z tymi siedmioma zboczeńcami. Wówczas mogłaby się jej przydać moja pomoc. Tak więc, jeśli nie zadarłeś z prawem, nasze ścieżki się nie skrzyżują." A warto dodać, że ścieżki adwokata krzyżowały się już z najgorszymi tego świata.

d3cs1bh

"Times Online" cytuje di Stefano, który swego czasu rozpływał się nad osobą Saddama Husseina, mówiąc np. że "to niesłychanie logiczny i ciężko pracujący człowiek. Uwielbia wino, kobiety i piłkę nożną. A to ludobójstwo, jakiego dopuścił się na Kurdach można by mu wreszcie wybaczyć, bo przecież minęło już tyle czasu od tego wydarzenia... (wypowiedź padła jeszcze w czasie, gdy Hussein żył - przyp. red.)". Z kolei Osamę bin Ladena di Stefano opisuje jako "człowieka o wspaniałym uśmiechu i cudownym orlim nosie, który nasuwał mi skojarzenia z Dante". Nić sympatii połączyła di Stefano również z przyrodnim bratem Saddama, Barzanem Al Tkiriti, adwokat oglądał nawet jego egzekucję. W cytowanym już wcześniej wywiadzie dla "Vice" di Stefano mówi: "To niemiłe, że musiała spaść głowa Barzana. Miał raka kręgosłupa i powiedziałem tym sk...synom, że za pół roku i tak nie będzie żył. Kiedy rak zaatakuje kręgosłup, wystarczy przylutować komuś w głowę, żeby skręcić mu kark, bo kręgosłup gnije".

W życzliwym tonie di Stefano wypowiadał się także o swoim pierwszym mrocznym przyjacielu (poznanym jeszcze w młodzieńczych latach, w angielskim Hiltonie) Zeljko Raznatovicu - znanym później jako Arkan. Mężczyzna był podejrzewany m.in. o ludobójstwo, zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne, zaś swego czasu znajdował się w czołówce najbardziej poszukiwanych przez Trybunał w Hadze ludzi w Europie. Co oczywiście nie powstrzymało di Stefano przed stwierdzeniem, że Arkan był po prostu "wspaniałym człowiekiem".

Wspólnie nawet zakupili drugoligową serbską drużynę (FK Obilić Belgrad), którą wywindowali do gry w kwalifikacjach Ligi Mistrzów już po dwóch latach od przejęcia nad nią rządów ("niestety" UEFA zablokowała jej udział w rozgrywkach, przez osobę Arkana). Niestety Zeljko zmarł w 2000 i to, poza ogromnymi pokładami zła, jakie w sobie noszą, kolejna wspólna cecha większości bliskich przyjaciół di Stefano: szybko odchodzą.

Pewność siebie, czy momentami nawet niepotrzebna brawura to kluczowe cechy charakteru Giovanniego di Stefano, który nic sobie nie robi z krytyki napływającej ze strony mediów, a wręcz przeciwnie: "W im gorszym świetle postawisz mnie w swoim artykule, tym lepiej. Bo klienci, z którymi mam do czynienia na co dzień nie szukają dobrej osoby. Oni chcą kogoś, kto ma coś na sumieniu, a mimo to udało mu się uniknąć kary, odpowiedzialności - ponieważ, jeśli Twój obrońca nie umie obronić sam siebie, to w jaki sposób ma doprowadzić do twojego uniewinnienia?" mówi reporterowi "Independent".

I chyba właśnie na tym polega sekret Giovanniego di Stefano - w końcu żeby być skutecznym "Adwokatem Diabła", samemu trzeba mieć w sobie coś z Diabła...

MW/PFi

d3cs1bh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3cs1bh