Jeden człowiek, wiele zadań
Żegluje, fotografuje, filmuje, gotuje, pisze i podróżuje – Mateusz Kubik to mężczyzna, który jest przykładem na to, że można być dobrym na wielu polach – o ile to, co robisz, sprawia ci frajdę.
13.07.2017 | aktual.: 25.08.2017 15:17
Gdzie można znaleźć zawodowe spełnienie? Historia Matusza Kubika udowadnia, że otwarta głowa, słuchanie siebie i wielozadaniowość mogą być przepisem na sukces. Nie tylko ten zawodowy, ale także prywatny. Nasz bohater bardzo szybko zdał sobie sprawę, że w życiu najważniejsze jest poleganie na własnej intuicji i wybieranie takich wyzwań, które po prostu uszczęśliwiają. Mateusza spotykamy w warszawskiej kawiarni Relaks. Jest trochę zmęczony, bo wczoraj wrócił z rejsu, za dwa dni leci na kolejny, a za godzinę biegnie na nagranie programu o książkach. Zaczynamy od kawy. Dosłownie i w przenośni, ponieważ przede mną siada jej znawca i smakosz.
W dzień radiowiec, wieczorem barman. Tak wyglądało zawodowe życie Matusza na studiach. W krakowskiej stacji Radiofonia prowadził audycję o jazzie i hip-hopie. W tym czasie studiował również psychologię, socjologię oraz zdobył dyplom jako grafik DTP. Przez kilka lat pracował także za barem w takich kultowych klubach jak Piękny Pies czy Pauza. W rodzinnym Krakowie rozpoczęła się też jego fascynacja kawą. Był trenerem baristów, specjalistą od skomplikowanych maszyn do espresso i organizowania kawiarni. Uczestniczył w rozmaitych turniejach kawowych – jest Wicemistrzem Polski w V Mistrzostwach Cup Tasting 2013. Prowadził też bloga – Kubik Kawy, na którym starał się wyjaśnić, czym może być dobra kawa, jak nauczyć się, co się lubi i poznać wszystkie możliwości ziarenek, które w Polsce przez dekady kojarzyły się z plujką w szklance.
Od fascynacji kawą był tylko krok do zainteresowania winem i kuchnią. Na swoim blogu wyjaśnia: "Pomyślcie o kawie bardziej jak o winie, bo też jest tam zadziwiająco dużo punktów stycznych w smaku. Owoce leśne, orzechy, limonka i marakuja, miód gryczany, fiołki, jagody lub borówki jak kto woli. Brzmi znajomo? Oczywiście, żeby te wszystkie rzeczy poczuć, trzeba mieć odpowiednią kawę, musi ona być odpowiednio świeża i odpowiednio zaparzona". Jest miłośnikiem analizy sensorycznej, czyli sprawdzania, jak jedzenie oraz picie działa na nasze zmysły i jak powinno działać to, co najlepsze.
– Odkąd pamiętam, lubiłem wodę – tłumaczy. – Pływałem, nurkowałem, ciężko mnie było z niej wyciągnąć. Zawsze czułem się tam jak w domu. Bardziej niż gdziekolwiek indziej. Z tego powodu właśnie jest dziś skipperem jachtowym. Ma certyfikat RYA Yachtmaster Ocean CE – brytyjski dyplom, który umożliwia mu prowadzenie jachtów po całym świecie. Przepłynął Atlantyk, regularnie pływa po Karaibach, Wyspach Kanaryjskich, Morzu Śródziemnym.
– Pierwszy rejs morski to było objawienie. Od razu wiedziałem, że to to i, choćbym chciał, to już za późno – nie ucieknę. A skoro chcesz spędzać na wodzie jak najwięcej czasu, to w którymś momencie dochodzisz do wniosku, że trzeba na tym zarabiać, bo inaczej się nie da. To też jest na ogół moment, kiedy się jest dość dobrym w tym, co się robi – tłumaczy.
Dzisiaj przeprowadza łódki na zlecenie, prowadzi rejsy dla chętnych, ściga się w rozmaitych regatach – właśnie przygotowuje się do prestiżowych regat Fastnet w Wielkiej Brytanii i opłynięcia Gotlandii we wrześniowych regatach solo – w tych jacht prowadzi się samotnie. Plany związane z morzem? Pływać regularnie dla innych, ale od czasu do czasu wybierać się w przygody i na reportaże. Te ostanie najchętniej z żoną.
Kolejną pasją Mateusza, którą rozwija, jest fotografia. Razem z dziennikarką Karoliną Sulej, swoją żoną, pracują właśnie nad książką o Coney Island – dzielnicy Nowego Jorku, gdzie narodziły się symbole i mechanizmy współczesnej popkultury. Karolina jest odpowiedzialna za tekst, Mateusz za zdjęcia.
– Projekt o Coney Island narodził się trochę przypadkiem – tłumaczy Mateusz. Od dziecka robiłem zdjęcia. Średnim formatem, w szkole, na podwórku, wszędzie. Sam wywoływałem negatywy, robiłem odbitki. Potem przesiadłem się na mały obrazek, przez chwilę na tym zarabiałem, a potem przestałem. Na lata. W pewnym momencie Karolina zaproponowała, żebym zrobił zdjęcia do jej książki. I tak znowu wsiąknąłem w fotografię. Przypomniałem sobie, dlaczego lubię chować się za obiektywem. I że jest to dla mnie naturalny środek wyrazu. Na Coney robiłem dokumentację i portrety bohaterów. Wyszedł z tego długi reportaż. Bardzo klasyczny. Ważny dla mnie, bo przez ten cały czas, który tam spędziliśmy, okazało się, że jestem bardziej stamtąd niż skądinąd.
Mateusz wraz z Karoliną pracują też często wspólnie nad reportażami do "Wysokich Obcasów". Uważają, że związek może być jeszcze fajniejszy, gdy poza partnerem do romantycznej prywatności ma się też towarzysza w życiu zawodowym. Ale – zastrzega Mateusz – to zależy dla jakich związków i jakich projektów. Czasami się udaje, czasami okazuje się, że zarówno dla związku, jak i dla projektu lepiej odpuścić. Dzieje się tak najczęściej wtedy, kiedy jedna ze stron uważa, że jej część jest ważniejsza. – Z Karoliną na szczęście częściej udaje nam się to godzić. I wtedy to jest fajne. Na pewno trzeba próbować – zachęca.
Na wspólne projekty parze nie brakuje pomysłów. Jednym z aktualnie realizowanych jest "Barłóg Literacki" – program o książkach. Matusz wspiera Karolinę i pisarkę Sylwię Chutnik od strony realizacyjnej. – Dziewczyny nachalnie promują czytelnictwo, a ja sprawiam, że ktokolwiek może tę promocję oglądać – żartuje.
Co robi konkretnie? Nagrywa, montuje, postprodukuje, a czasem nawet pojawia się przed kamerą i opowiada o swoich czytelniczych fascynacjach. W literaturze, tak jak w codzienności, lubi różnorodność.
Jest pewien, że pogląd, iż w życiu można robić dobrze tylko jedną rzecz, jest przestarzały. Nie zamierza rezygnować z wielu ścieżek, które zdarzyło mu się obrać. Nie chce zamykać się w jednej definicji, ani szufladkować. Bo kto powiedział, że nie można być sprawnym żeglarzem, fotografem, który czasem coś smacznego ugotuje i równie smacznego napisze?
Partnerem artykułu jest Browar Łomża, producent piwa Łomża Jasne