Jeden jest niewidomy, drugi bez rąk. Wspólnie posadzili las
20.03.2015 10:44, aktual.: 20.03.2015 10:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeden z nich nie widzi, drugi jest niepełnosprawny ruchowo. Uznali, że wspólnie są w stanie dokonywać rzeczy niezwykłych. Nie skończyło się na zamiarach. Obaj posadzili las. W ciągu ponad 10 lat udało się im posadzić 10 tysięcy drzew.
Są ludzie, którzy na każdym kroku udowadniają, że nie ma rzeczy niemożliwych. Do tej grupy z pewnością zaliczyć można tę dwójkę. Jia Haixia i Jia Wenqi mają po 54 lata. Pierwszy z nich jest całkowicie niewidomy, drugi pozbawiony jest obu rąk. Świat już dawno postawił na nich krzyżyk, a oni postanowili pokazać, że wspólnie wciąż mogą osiągnąć wiele. Choć pochodzą z kraju, w którym niepełnosprawnych często traktuje się jak obywateli drugiej kategorii, dokonali rzeczy, która poruszyła miliony ludzi. Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia po prostu zaczęli sadzić drzewa.
W Państwie Środka ludzie niepełnosprawni często traktowani są jak niepełnowartościowi. Dlatego ani Jia Haixia, ani Jia Wenqi nie mogli w żadnym razie liczyć na normalną pracę, która pozwoliłaby im zdobyć środki na życie. Jia Haixia przyszedł na świat z zaćmą wrodzoną w lewym oku. W 2000 r. całkowicie stracił też wzrok w prawym oku. Jia Wenqi utracił obie ręce, gdy miał zaledwie 3 lata. Wspólną działalność rozpoczęli w 2001 r.
Haixia wspomina, że motorem do działania stała się dla niego rozmowa z synem, który pewnego dnia wrócił ze szkoły i pochwalił się, że prawie posmakował pomarańczy. Chłopiec wyjaśnił, że niemal poczuł smak owocu, gdy inne dziecko obierało go ze skórki. Mężczyzna był dogłębnie poruszony faktem, że nie był w stanie kupić synowi nawet pomarańczy. Stwierdził wówczas, że nie będzie dalej siedział z założonymi rękami. Postanowił zrobić cokolwiek, byle tylko rozjaśnić trochę życie swojemu potomkowi. Do działania zmotywował sąsiada. Odsunięci na margines mężczyźni postanowili pokazać w ten sposób, że wspólnie mogą osiągnąć jeszcze wiele. I tak, szukając zajęcia, zostali chyba najbardziej niezwykłymi działaczami na rzecz ochrony środowiska na świecie.
Niepełnosprawnym mężczyznom udało się wydzierżawić ziemię od lokalnych władz. Urzędnicy mając na uwadze ich katastrofalną sytuację bytową, zgodzili się ostatecznie nie pobierać od nich opłat. Uzbrojeni jedynie w młotek i żelazne pręty, zaczęli działać. Na początku wiele osób sceptycznie zapatrywało się na ich misję. Zwłaszcza, że nie mieli oni nawet środków na zakup sadzonek. Ale nawet to ich nie zniechęcało. Zamiast kupować rośliny, wykorzystywali gałęzie kwitnącej osiki. Jia Wenqi, który pozbawiony jest rąk, zajmował się zabezpieczaniem nasadzeń i ich podlewaniem, a niewidomy Jia Haixia przygotowywał grunt i drążył otwory w ziemi. I tak pracowali dzień w dzień, zaczynając pracę po 7-ej rano.
Mężczyźni nie ukrywają, że początkowo chcieli zarobić trochę pieniędzy – liczyli, że w dalszej perspektywie ich działalność przyniesie jakieś zyski. Myśleli, że wyhodowane przez nich drzewa w przyszłości uda się sprzedać na drewno. Potem ich priorytety nieco się zmieniły. Obecnie cieszy ich to, że mogą robić rzecz, która w jakiś sposób przysłuży się kolejnym pokoleniom. Kiedy zaczynali współpracę, nie liczyli nawet, że swoją frustrację uda im się przekuć w tak niezwykłe dzieło. Przez ponad dekadę mieszkańcy prowincji Hebei w północnej części Chin posadzili aż 10 tysięcy drzewek. I jak zapowiadają, nie zamierzają na tym poprzestać. Dzięki ich zaangażowaniu udało się zagospodarować aż 3 hektary powierzchni wokół rzeki przepływającej przez wioskę Yeli.
- Ja jestem jego rękami, on jest moimi oczami. Jesteśmy dobrymi partnerami – tłumaczy cytowany przez serwis cri.cn Jia Haixia. - Udało nam się stanąć na nogi, a owoce naszej ciężkiej pracy smakują lepiej. Choć żyjemy tylko na parzonych bułkach, odnaleźliśmy pokój.
Mężczyźni utrzymują się obecnie przede wszystkim dzięki minimalnemu wsparciu, jakie udało im się w końcu uzyskać od państwa. Kluczowe dla nich jest jednak to, że nie czują się już niepotrzebni. A teraz, dzięki nagłośnieniu ich historii przez media, stali się dodatkowo inspiracją dla innych. Krzepiące jest to, że w świecie zdominowanym przez tanią sensację, można usłyszeć o ludziach, którzy dokonują rzeczy zwyczajnych/niezwyczajnych i przebijają się w ten sposób do zbiorowej świadomości.
RC/dm,facet.wp.pl
Polecamy również: