Jego dziadek walczył z Custerem. Zmarł ostatni wódz indiańskiego plemienia
Joseph Medicine Crow miał 102 lata. Wywodził się z klanu Crow Tribe Whistling Water, żyjącego na terytorium Montany w USA. Był nie tylko ostatnim wodzem Indian zamieszkujących Wielkie Równiny, ale również historykiem.
05.04.2016 | aktual.: 05.04.2016 16:34
Pracownicy Parku Narodowego Yellowstone, wspominają, że Joseph Crow był ostatnią żyjącą osobą, której przodkowie walczyli w bitwie nad Little Bighorn w czerwcu 1876 roku. Walka rozegrała się pomiędzy żołnierzami 7 Regimentu Kawalerii US Army, na których czele stał gen. George A. Custer a Indianami pod wodzą Szalonego Konia i Siedzącego Byka. Wśród walczących był również dziadek Crowa, Żółty Ogon. Indianie wygrali starcie, a wszyscy żołnierze czołowych kompanii 7 regimentu zginęli. Jak wiemy z historii, nie powstrzymało to jednak podboju Wielkich Równin i Gór Czarnych przez Amerykanów.
Joseph Crow był też ostatnią osobą, która przekazywała ustne historie zasłyszane bezpośrednio od uczestników walki. Jednak nawet on nie potrafił wyjaśnić tajemnicy śmierci Custera. Wiadomo tylko, że jego ciało, nagie, ale nieokaleczone zostało znalezione wśród innych ciał uchodzących z pola bitwy żołnierzy. Jego ręce były skrzyżowane na piersiach, a w okolicy serca i skroni widniały dwie rany.
Dziadek Crowa, Żólty Ogon, wychowywał wnuka na wojownika i od najmłodszych lat wprowadził surowe treningi. Zawierały one między innymi biegi sprintem boso po śniegu.
Ostatni wódz Indian nie zaniedbał również systemowej edukacji i w 1939 roku został magistrem antropologii na Wydziale Historii Uniwersytetu Montany. Dziesiątki lat swojego życia poświęcił na katalogowanie historii rdzennych Amerykanów, głównie członków jego plemienia, które są bezcennym źródłem historycznym.
Zawsze powtarzałem ludziom, którzy mieli szansę poznać Joe Medicine Crowa, że ściskając jego dłoń, witają się z XIX wiekiem – mówi Herman Viola, kurator w Muzeum Historii Naturalnej w Waszyngtonie.
Wódz brał również udział w walkach amerykańskich żołnierzy w Europie podczas II wojny światowej. Mimo że wykazywał się niezwykłą walecznością, był przeciwnikiem zabijania, dlatego zasłynął wśród towarzyszy, gdy w bezpośredni starciu z niemieckim żołnierzem postanowił oszczędzić jego życie. "Walka była dla Indian najwyższą formą sztuki, ale wcale nie chodziło w niej o zabijanie. Chodziło o inteligencję, przywództwo i honor" – napisał Crow w swojej książce "Counting Coup".
W tworzącym się nowoczesnym narodzie amerykańskim, do końca swoich dni, Crow chciał widzieć szansę dla swojego plemienia, dlatego pracował dla Muzeum Historii Naturalnej, przybliżając kulturę rdzennych Amerykanów.
Zależało mu przede wszystkim na dialogu pomiędzy tymi dwoma światami i wierzył, że kluczem do tego jest edukacja – mówi Viola.
W 2009 roku, prezydent Barack Obama odznaczył wielkiego wodza Prezydenckim Medalem Wolności, który jest najwyższym odznaczeniem cywilnym USA.
W 2015 roku jego imieniem nazwano szkołę w Billings w Montanie. Otrzymał również tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Południowej Kaliforni. Stany Zjednoczone pożegnały w tym tygodniu jednego ze swoich największych ludzi.
kgm