Jej życie to nieustanny orgazm - twierdzi, że nie ma nic gorszego!
Niektórzy z nas zapewne nie obraziliby się, gdyby los zesłał na nas samych lub nasze partnerki taką przypadłość - bo kto w końcu nie chciałby, by libido nigdy nie szwankowało, a ciało nie odmawiało posłuszeństwa?
16.10.2012 | aktual.: 09.08.2013 12:54
Dla 30-letniej mieszkanki Wielkiej Brytanii ciągłe podniecenie i niezliczone orgazmy to jednak żadna rozkosz. Jej życie przypomina koszmar, a w obliczu tzw. zespołu przetrwałego podniecenia seksualnego lekarze bezradnie rozkładają ręce!
"Ludzie myślą, że to wspaniałe, ale ciągłe przeżywanie orgazmów rujnuje mi życie" - twierdzi zmagająca się z przypadłością Zara Richardson. W przypadłości, na którą cierpi, nie kontroluje się odruchów swojego ciała, które mimowolnie ulega falom podniecenia, a te, za każdym razem, kończą się orgazmami. U wspomnianej Brytyjki dochodzi nawet do 500 orgazmów dziennie, co nie tylko skutecznie komplikuje jej codzienne funkcjonowanie, ale ze względu na ciągłe skurcze mięśni, jest również bolesne.
"Nie mam kontroli nad tym, jak moje ciało reaguje, a to wpływa na całe moje życie" - skarży się w rozmowie z brytyjskim "The Sun" - "Najprostsza czynność sprawia, że mam orgazm - to wyczerpujące" - nie kryje rozżalenia i wylicza różnego rodzaju codzienne aktywności, które u zwykłej kobiety są raczej powodem dla znużenia i rozżalenia, a nie orgazmu: wchodzenie po schodach, przejeżdżanie samochodem przez progi spowalniające, wibracje telefonu w kieszeni, drgania koszyka z zakupami w supermarkecie, a nawet... czyjaś obecność na siedzeniu tuż obok. Nie do zniesienia jest również podróż pociągiem czy metrem.
Zespół przetrwałego podniecenia seksualnego, jak fachowo określają tę przypadłość lekarze, pozbawił Brytyjkę satysfakcji z życia seksualnego. Bo jak tu czerpać satysfakcję z czegoś, czego doświadcza się nie tylko w chwilach intymności z partnerem, a np. podczas oczekiwania w sklepowej kolejce? I co gorsze, nic nie można na to poradzić.
Dotychczas medycyna nie znalazła skutecznego sposobu na syndrom "orgazm 24h/dobę". Z mniejszym lub większym powodzeniem stosuje się łagodne środki antydepresyjne, przeciwbólowe i przeciwzapalne, które pomagają przetrwać dni najgorszych ataków. Sama Brytyjka próbuje również stosować ćwiczenia fizyczne, kąpiele rozluźniające oraz... mrożonki, którymi chłodzi rozpalone łono.
Chwila ukojenia. Zara z paczką mrożonych warzyw (fot. The Sun)
Trzeba przyznać, że sama przypadłość, choć kuriozalna, z całą pewnością nie należy do najprzyjemniejszych i szczerze współczujemy "orgazmicznej" pani.