Jest zawodowym fotografem, zajmuje się wspinaczką. Jest też niewidomy
22.06.2016 | aktual.: 24.06.2016 12:22
Ma 22 lata, zawsze miał głowę pełną marzeń, ale na przeszkodzie stanęła mu choroba. Justin Salas chciał wygrać w starciu z przeciwnościami losu. Choć nie widzi, został profesjonalnym fotografem. Na tym jednak nie poprzestaje – wolne chwile upływają mu na wspinaczce. Jak to możliwe?
Wielu z nas potrafi jednym tchem wymienić całe mnóstwo rzeczy, które stoją nam na przeszkodzie, by zrealizować marzenia. Dla Justina Salasa takie ograniczenia nie istnieją, choć akurat on, gdyby chciał, bez trudu mógłby wymienić przynajmniej kilka czynników, które zmuszają go do siedzenia w domu i „nic nierobienia”. Młody mieszkaniec amerykańskiej Tulsy wychodzi jednak z założenia, że w życiu trzeba poszukiwać recept pozwalających na pokonywanie barier, a nie słów usprawiedliwienia dla swojej bierności.
Justin już od najmłodszych lat miał problemy z widzeniem. Jako pięciolatek zmuszony był do noszenia mocnych szkieł. Im był starszy, tym jego sytuacja stawała się bardziej dramatyczna. Co gorsza, lekarze nie potrafili odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięły się jego kłopoty. Nie pomogły w tym również dziesiątki badań, które przeprowadzono w najlepszych klinikach. Ostatecznie okuliści stwierdzili, że u chłopca dochodzi do obumierania nerwów wzrokowych, co prowadzi do ciągłego pogarszania się stanu widzenia. Ostateczna diagnoza brzmiała jak wyrok – neuropatia wzrokowa nieznanego pochodzenia. To oznaczało, że jego stan będzie się dalej pogarszał, aż w końcu chłopiec stanie się niewidomy.
Niewidomy na rowerze
Od czasu, gdy Justin poznał prawdę, zaczął odcinać się od świata zewnętrznego. Bywało, że przez całe dnie do nikogo się nie odzywał albo godzinami siedział przed wielkim ekranem monitora, dostrzegając jak zza mgły kształty liter. Młodzieniec prawdopodobnie całkowicie by się załamał, gdyby z pomocą nie przyszli mu przyjaciele. Jeden z nich, Beau Johnson, przekonał Justina, żeby nie porzucał tak kochanej przez siebie jazdy na rowerze. Choć chłopak nie widział już wtedy znajdujących się przed nim obiektów (stracił wzrok w wieku 14 lat), wciąż mógł korzystać z widzenia peryferyjnego, czyli jakby „kątem oka”, w przeciwieństwie do widzenia centralnego, którym posługujemy się na co dzień. Bazował też na zaufaniu do przyjaciół, którzy podczas wycieczek rowerowych informowali go o przeszkodach, do których się zbliża.
Wspinaczka? Żaden problem!
Młody Amerykanin nie ograniczał się wyłącznie do wypraw rowerowych. Wkrótce, także za namową swoich kolegów, zaczął uprawiać wspinaczkę. Zaczynał od kilkunastometrowych obiektów, ale jego apetyt rósł w miarę jedzenia. Kiedy zaczynał swoją przygodę, znajomi rozkładali materace pod ścianą wspinaczkową. Miały one zneutralizować konsekwencje ewentualnego upadku. Oczywiście mógł również liczyć na wsparcie innych osób, które odpowiednio go nakierowywały, udzielając precyzyjnych wskazówek typu: „Justin, łap za pierwszą godzinę”.
22-latek wielokrotnie przemierzał te same szlaki, aż w końcu zapamiętywał, którędy wiedzie droga. Dzięki ciężkiej pracy pokonywał mnóstwo często skomplikowanych przeszkód. Mało tego, jego pasja i determinacja sprawiły, że zgłosił się do niego sponsor, który zdecydował się go wspierać w rozwijaniu jego hobby.
Ślepota to nie wymówka
Justin wciąż zaskakuje. Choć jest niewidomy, ludzie, którzy widzą go w akcji po raz pierwszy, nie są w stanie zorientować się, że jest osobą niepełnosprawną. On sam też się tym nigdy nie chwali.
- Nie sądzę, bym kiedykolwiek słyszał, że informuje kogoś o swojej ślepocie – powiedział cytowany przez „The Washington Post” Cory Hayes, który towarzyszy Salasowi podczas kolejnych eskapad wspinaczkowych, dodając, że Justin nigdy nie zasłania się niepełnosprawnością, a inni towarzysze wypraw też traktują go jak równego sobie.
Profesjonalny fotograf
Co ciekawe, młody mężczyzna nie ogranicza swoich zainteresowań wyłączenie do wspinaczki. Sporo czasu pochłania mu również fotografia. Robienie zdjęć podczas wypraw to nie tylko jego hobby, ale również sposób na zarabianie pieniędzy. Specjalizuje się on w fotografii sportowej i przygodowej i nie ma najmniejszych problemów ze znalezieniem kupców dla kolejnych swoich prac. Ludzie, którzy je podziwiają, są zaskoczeni, gdy dowiadują się, że są one dziełem osoby niewidomej. Mężczyzna, szukając pomysłów na kolejne obrazy, sięga do swoich wspomnień. Wspomaga się też innymi zmysłami. Ustawiając aparat, bazuje m.in. na cieple oraz kącie padania promieni słonecznych. A jaki jest efekt – to widać na zdjęciu obok, jednym z tysięcy wykonanych przez niewidomego 22-latka.