CiekawostkiJohn Lennon - idol bardzo nieidealny

John Lennon - idol bardzo nieidealny

John Lennon - idol bardzo nieidealny

08.12.2015 07:54, aktual.: 27.12.2016 15:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Stał się legendą. Ale czy słusznie?

"Właśnie zastrzeliłem Johna Lennona" - te słowa wypowiedziane 35 lat temu przez Marka Davida Chapmana wciąż wzbudzają wielkie emocje. 8 grudnia 1980 roku jeden z najbardziej znanych muzyków w historii zginął w wyniku ataku szaleńca. Stał się legendą. Ale czy słusznie?
Jak zawsze chciał docenić swoich fanów. Mimo że zbliżała się 23.00, pod budynkiem Dakota w Nowym Jorku kręciła się grupka jego wielbicieli. John Lennon lubił spotykać się z nimi, podpisać płytę, czy stanąć do wspólnego zdjęcia. "Witamy się, gawędzimy. Nigdy nie są nachalni" - opowiadał w wywiadach. To dlatego zamiast podjechać limuzyną na dziedziniec kamienicy, tym razem również wysiadł z auta przy ulicy i resztę drogi chciał pokonać na piechotę. Był głodny, ale zamiast do ulubionej restauracji na rogu, spieszył się do domu, by ucałować na dobranoc pięcioletniego synka. Kiedy dochodził do bramy, usłyszał, jak ktoś go woła. Nie zdążył się odwrócić. Z pięciu kul wystrzelonych przez Marka Davida Chapmana, cztery trafiły Lennona w plecy. Zdołał jeszcze doczołgać się do schodów i krzyknąć w kierunku odźwiernego, że został postrzelony. Później stracił przytomność.

1 / 8

Wciąż leżał i krwawił

Obraz
© Mark David Chapman / Eastnews

Zamachowiec nawet nie zamierzał uciekać. Złapany przez jednego z pracowników apartamentowca, zdjął tylko kurtkę i spokojnie czekał na przyjazd policji. W ręku trzymał "Buszującego w zbożu", książkę autorstwa J.D. Salingera. Później powiedział, że zabijając muzyka, chciał wymierzyć sprawiedliwość. A kultowa powieść miała być jego oświadczeniem.

"Pierwsi funkcjonariusze pojawili się już dwie minuty po zdarzeniu. Zakuli Chapmana w kajdanki i wsadzili do radiowozu. Dopiero kolejna załoga, widząc zakrwawionego muzyka, który leżał na ziemi, uświadomiła sobie powagę sytuacji. Wiedzieli, że nie ma czasu, by czekać na ambulans. Położyli Lennona na tylnym siedzeniu auta i ruszyli do szpitala" - opisywały później media.

Informacja o incydencie pod budynkiem Dakota błyskawicznie obiegła świat. Podali ją nawet sprawozdawcy relacjonujący mecz futbolowy. A jeszcze w szpitalu Yoko Ono prosiła lekarzy, by wstrzymali się z potwierdzeniem zgonu jej męża. Chciała sama zawiadomić syna. Sean, czekając na powrót rodziców do domu, oglądał telewizję...

2 / 8

Pierwsze rysy na idealnym wizerunku

Obraz
© John z Yoko Ono i synem z pierwszego małżeństwa Julianem, rok 1968 / Eastnews

Jeszcze za życia przypisywano mu boskie cechy. Ale po tym, jak wariat odebrał mu życie, z miejsca stał się prawdziwym, wręcz krystalicznym bohaterem. Ludzie nie chcieli słyszeć, że Lennon nie był łatwym człowiekiem. Że miewał uciążliwe dla jego bliskich i współpracowników humory. Że był patologicznym kłamcą. I w końcu, że nie miał litości dla słabszych od siebie. Dopiero gdy jego pierwszy syn Julian dorósł i zdecydował się opowiedzieć o swoim dzieciństwie, na idealnym pomniku muzyka, zaczęły pojawiać się rysy. "Moja matka wiedziała dużo więcej o miłości niż ojciec. On cały czas o niej śpiewał, mówił, ale nigdy mi jej tak naprawdę nie dał. Mimo że byłem jego synem" - wspominał. "Byłem zazdrosny o przyrodniego brata. Ja nigdy nie zaznałem tylu uczuć ze strony taty, co on" - przekonywał dalej Julian. I w jednym z wywiadów dodał, że najbliższą osobą oprócz matki, był dla niego inny członek Beatlesów, Paul McCartney.

3 / 8

Własne traumy przenosił na syna

Obraz
© John Lennon w 1957 roku / Eastnews

Nie ma się jednak co dziwić, skoro John będąc pod wpływem narkotyków, wykrzyczał mu kiedyś, że pojawił się na świecie tylko po to, by zmusić go do małżeństwa z Cynthią i uwięzić w domu. Muzyk w wywiadach mówił też, że Julian to wynik "wypitej całej butelki whisky", a nie miłości.

Taki brak czułości można tłumaczyć trudnym dzieciństwem Johna. Po rozwodzie rodziców, w wieku pięciu lat zamieszkał z ciotką. Długo nie mógł tego wybaczyć matce. Ich relacje poprawiły się dopiero po jego 14 urodzinach. Wtedy zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu. Nauczyła go grać na gitarze, a on nauczył się znowu ją kochać. "Trzy lata później stracił ją po raz drugi. Julia zginęła potrącona przez pijanego policjanta" - pisał w książce "Tune In" Mark Lewisohn.

4 / 8

Miewał ciężką rękę

Obraz
© John i Cynthia / Eastnews

Te przykre wspomnienia ukształtowały go. Przyjaciele wspominali, że Lennon stał się zgorzkniały, złośliwy. Sprawiał wrażenie, że już nigdy nikogo nie pokocha. I to była chyba prawda. Publicznie deklarował miłość do swoich kolejnych żon, najpierw Cynthii, później Yoko Ono, ale kiedy dziennikarze wychodzili z ich domu, przestawał być czułym i kochającym mężem. Nie umiał też okazać miłości synom. Nawet gdy bardzo się starał, wciąż nie mógł się do nich zbliżyć.

Dużo do powiedzenia o jego zachowaniu miała mama Juliana. Cynthia, pierwsza żona eks Beatlesa, w swojej książce przyznała, że Lennon tylko raz, w złości wymierzył jej siarczystego policzka. Ale sam John nie krył się już z tym, że często stosował przemoc wobec swoich partnerek.

5 / 8

"Pacyfista" pełną gębą

Obraz
© John Lennon i Mick Jagger, 1968 rok / Eastnews

"Bywałem dla nich okrutny. Biłem je, znęcałem się nad nimi psychicznie. Nie umiałem sobie poradzić z emocjami, więc używałem siły" - John opowiadał w wywiadzie dla "Playboya" w 1980 roku. Przyznał, że to właśnie przez ten nieposkromiony temperament stał się... pacyfistą. "Wszystko jest zmienne. Ja naprawdę szczerze wierzę w miłość i pokój" - przekonywał.

Smak pięści Lennona poznali również jego najbliżsi przyjaciele. Jeden z nich, menedżer Cavern Clubu Bob Wooler o mało nie stracił życia, kiedy John wpadł w furię. Wszystko przez niewinny z pozoru żart. Wooler śmiał się, że John jest gejem i ma romans z Brianem Epsteinem. A to bardzo nie spodobało się Lennonowi. Pijany powalił Boba na ziemię i bił, dopóki tamten nie stracił przytomności. Na szczęście skończyło się tylko na połamanych żebrach.

6 / 8

Bez szacunku dla słabszych

Obraz
© John z drugim synem, Seanem, lata 70. / Eastnews

W opublikowanym niedawno tekście o Lennonie dziennikarze brytyjskiego "Daily Mirror" zwracają uwagę na jeszcze jedną irytującą cechę muzyka. Brak szacunku dla ludzi dotkniętych kalectwem. Na jednym z archiwalnych nagrań można zobaczyć Johna, który występując przed grupą upośledzonych słuchaczy, robi w ich kierunku głupie miny i wykonuje dziwne gesty. Świetnie się przy tym bawiąc. To wideo, pokazane we wrześniu 2015 roku w "Channel 4", wywołało wielkie poruszenie. W sieci pojawiły się bardzo negatywne komentarze rozczarowanych takim zachowaniem Lennona fanów. A ci nieliczni, którzy próbowali go bronić, pisząc o jego wielkim zaangażowaniu w walkę o lepszy świat, też szybko stracili argumenty.

John wyznawał zasadę "róbcie jak mówię, a nie tak, jak sam robię". Oczywiście mówił pięknie, porywał miliony osób, ale nie szły za tym żadne poważniejsze czyny. Lennon wspierał finansowo różne radykalne organizacje, między innymi "Czarne Pantery". Sam był uważany za sympatyka skrajnej lewicy.

7 / 8

Twórczość kontra rzeczywistość

Obraz
© Eastnews

Na prośbę przyjaciół - anarchistów Abbie Hoffmana i Jerry'ego Rubina - kilka razy wystąpił też na wiecach protestacyjnych przeciwko polityce prezydenta Nixona. Raz, razem z innymi bojownikami partii młodych, nazywanej w skrócie "Yippies", sparaliżował między innymi pracę nowojorskiej giełdy. To dość zaskakujące jak na kogoś, kto w swoich piosenkach marzył o świecie bez przemocy.

Lennon śpiewał też o nieprzywiązywaniu się do dóbr materialnych, a prowadził życie milionera w modnym nowojorskim apartamentowcu. Człowiek, który namawiał miliony fanów, by wyobrazili sobie rzeczywistość bez religii, był wręcz opętany na punkcie modnych w epoce New Age kultów.

8 / 8

Świetny muzyk, kiepski człowiek

Obraz
© Ostatnei zdjęcie Johna Lennona na chwilę przed śmiercią. Obok stoi jego zabójca, Mark David Chapman, któremu artysta daje autograf

Czerpał z hinduizmu, Księgi Przemian Yijing i wszelkich wierzeń opartych na astrologii. Przekonywał też, że "miłość jest wszystkim, czego potrzebujemy", a sam był zgorzkniałym, nieszanującym rodziny i przyjaciół, facetem. I nawet, gdy spojrzy się na niego przez pryzmat wszystkich tych wad, jednego nie można mu odmówić. Był wybitnym muzykiem. Ikoną swoich czasów. Co do tego nie ma wątpliwości nawet jego pierwszy syn Julian, któremu John zepsuł dzieciństwo.
Jakub Biskupski

yoko onojohn lennonśmierć
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (107)