FormaJulia Wins - delikatna buzia i ręka jak u Pudziana

Julia Wins - delikatna buzia i ręka jak u Pudziana

Julia Wins - delikatna buzia i ręka jak u Pudziana

20.04.2015 | aktual.: 27.12.2016 15:20

Ależ dziewczyna ma krzepę

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

1 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

2 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

3 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

4 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

5 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

6 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

7 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

8 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

9 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

10 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

11 / 11

Julia Wins - siłaczka o twarzy Barbie

Obraz
© Facebook

Co jakiś czas w Internecie zyskują popularność coraz to nowe "egzemplarze" żywych Barbie i Kenów - osoby, które za wszelką cenę (zazwyczaj jest to fortuna wydana w klinice plastycznej) chcą się upodobnić do plastikowych wzorców rodem ze świata zabawek.

Czas, kiedy takie eksperymenty były czymś wyjątkowo oryginalnym, już bezpowrotnie minął. Teraz, by zszokować publikę, trzeba iść o krok dalej - np. połączyć buzię Barbie z sylwetką, przy której chowają się muskuły Popeye'a po szpinaku.

18-letnia Julia Wins nazywana jest "mięśniastą" Barbie. Urodzona w mieście Engels Rosjanka jeszcze kilka lat temu była niczym niewyróżniającą się filigranową nastolatką. Siłownia, do której zaczęła uczęszczać w wieku 15 lat odmieniła jednak jej życie, figurę i... osobowość.

Na początku swojej przygody ze sztangą Wins ważyła 48 kilogramów (przy wzroście wynoszącym 165 centymetrów). Od tego czasu udało się jej dorzucić aż 17 kilo i z pewnością nie jest to tłuszcz. Obwód bicepsa dziewczyny wynosi 40,5 centymetra - to zaledwie 10 centymetrów mniej niż miał Arnold Schwarzenegger, gdy zdobywał mistrzostwo świata w 1967 roku.

Rosjanka przyznaje, że na pierwsze widoczne rezultaty musiała jednak sporo czekać - po roku intensywnych ćwiczeń nie rzucały się zbytnio w oczy. Wzrosła za to samoocena dziewczyny - Wins nie ukrywa, że to właśnie chęć zwiększenia pewności siebie była tym, co przywiodło ją na siłownię. Z czasem priorytetem stało się jednak uzyskanie coraz bardziej umięśnionej sylwetki oraz zwiększenie siły. Dyscypliną, w której specjalizuje się Wins i pod którą układa treningi oraz dietę, jest trójbój siłowy (ang. powerlifting). Składa się na niego przysiad ze sztangą, wyciskanie leżąc oraz martwy ciąg. Na zawodach dziewczyna jest w stanie wyciągnąć kolejno 175, 100 oraz 165 kilogramów.

Sportsmenka często musi odpierać zarzuty, że w uzyskaniu imponującej masy mięśniowej i rezultatów w starciu ze sztangą pomaga sobie za pomocą nielegalnych lub szkodliwych specyfików, np. sterydów. Wins konsekwentnie wszystkiemu zaprzecza, choć nie ukrywa, że jest wielką fanką różnego rodzaju suplementów i stosuje je regularnie. Jako dowód tego, że jest "czysta" pod względem nielegalnych substancji, zwraca uwagę, że na zawodach organizowanych w zeszłym roku przez AWPC (amatorski oddział WPC - World Powerlifting Congress), na których zdobyła klasę mistrzowską międzynarodową, przeszła testy antydopingowe.

Równie często, co z zarzutami o doping, Rosjance przychodzi mierzyć się z niepochlebnymi komentarzami osób, które zastanawiają się, czy jej figura przystoi kobiecie i czy jest jeszcze seksowna. Niektórzy oskarżają ją nawet nie tyle o brak dziewczęcej delikatności, co o wpędzanie w kompleksy... mężczyzn. Wins stara się dystansować od niewybrednych opinii i uważa, że najlepszym komentarzem jej sylwetki oraz życiowej drogi są słowa "to jej wybór".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)