Jedwabny sekret
Oczywiście nie był pierwszym, który wpadł na pomysł kuloodpornej osłony na ciało. Już w czasie wojny secesyjnej żołnierze nosili pancerze ze stalowych płyt, jednak nieprzypadkowo nazywano ich „ludźmi w żelaznych piecykach”, ponieważ konstrukcje uchodziły za wyjątkowo ciężkie, sztywne i niewygodne w noszeniu.
Żegleń początkowo także eksperymentował ze stalą, próbując łączyć ją ze zwierzęcą sierścią, ale ostatecznie wpadł na pomysł, by zastosować materiał raczej niekojarzący się z odpornością na kule, czyli jedwab, który jest jednak jednym z najbardziej naturalnych włókien.
W kwietniu 1896 r. polski wynalazca złożył aplikację patentową, a rok później uzyskał dwa patenty na tkaninę chroniącą przed kulami, wystrzeliwanymi nie tylko z rewolwerów, ale również małokalibrowych strzelb. Składała się ona z kilku warstw. Zewnętrzną stanowiło gęsto tkane płótno lniane, kolejną – sierść zwierzęca (najlepiej sprawdzała się wełna kozy angorskiej), a pod nią znajdowała się wielowarstwowa tkanina jedwabna, której wyjątkowość polegała na tym, że nici w każdej kolejnej warstwie biegły ukośnie do ułożonych poniżej. Impregnowano je substancją o nieznanym składzie, ponieważ Żegleń nie chciał go zdradzić nawet we wniosku patentowym. Materiał mający chronić przed postrzałem ze strzelby był dodatkowo wzmacniany grubą warstwą prasowanego filcu.