Trwa ładowanie...
15-07-2014 14:42

Kiedyś szpiegowała dla Kim Dzong Ila, dziś żyje w biedzie

Kiedyś szpiegowała dla Kim Dzong Ila, dziś żyje w biedzieŹródło: East News
d39cgei
d39cgei

Przed laty media okrzyknęły ją Matą Hari Korei Północnej, dziś żyje w skromnych warunkach w jednej z południowokoreańskich wiosek. W ubiegłym roku opuściła więzienie, w którym za szpiegostwo przesiedziała 5 lat, do Phenianu nie wróci, bo zginie.

Won Jeong-hwa jest 40-letnią matką samotnie wychowującą dziecko. I choć szpiegowała na rzecz największego wroga Seulu, dziś jej jedynym źródłem utrzymania jest zasiłek przyznany przez rząd Korei Południowej - równowartość 800 dolarów (2300 zł), co w koreańskich realiach stanowi raczej skromne uposażenie (średnia pensja w Korei Południowej to równowartość 6700 zł, a średnia cena chleba czy piwa to równowartość ok. 6 zł).

Won Jeong-hwa czuje się rozgoryczona, bo choć kiedyś była ponoć jednym z najbardziej utalentowanych szpiegów Kim Dzong-Ila, dziś nie może nawet znaleźć pracy. Z oczywistych powodów praca "w zawodzie" raczej nie wchodzi w grę, a choć próbowała swoich sił jako kelnerka czy sprzątaczka, to nawet w tych profesjach nie mogła zbyt długo zagrzać miejsca - pracodawcy wyrzucali ją, kiedy docierało do nich, że jako agentka uprawiała seks, by pozyskać informacje od południowokoreańskich oficerów (co jest bardzo źle przyjmowane w tym dość konserwatywnym, szanującym wartości kraju).

Kobieta ma żal zarówno do rządu Korei Południowej (za to, że opieka nad rodakami, którzy mieli to nieszczęście urodzić się i mieszkać po drugiej stronie granicy jest niedostateczna, a tym z nich, którzy szczęśliwie - tak jak ona - znaleźli się pod jurysdykcją Seulu nierzadko ciężko jest wiązać koniec z końcem), jak i swoich byłych mocodawców z Phenianu, którzy podczas procesu wyparli się jakichkolwiek związków z Won Jeong-hwa.

d39cgei

Podczas rozprawy zarzucono jej, że pozyskiwała od oficerów i podoficerów południowokoreańskiej armii dane o nazwiskach i adresach uciekinierów z Północy i przekazywała je północnokoreańskiej bezpiece. Informacje wyłudziła między innymi od "miłości swojego życia", podoficera, ojca jej dziecka, który za ujawnienie tajnych informacji trafił za kratki. Ona sama broniła się, tłumacząc, że jej działalność była raczej mało istotna ze względów wywiadowczych, a przekazywane przez nią informacje - bezwartościowe. Zaznacza, że "uniknęła wielkich zbrodni" i dodaje: "Dostałam rozkaz otrucia dwóch generałów - odmówiłam".

Won Jeong-hwa po aresztowaniu(fot. East News)

Po latach przyznaje, że w celu pozyskania materiałów operacyjnych zdarzyło jej się pójść do łóżka z pewnym generałem, ale miało to miejsce jedynie raz w trakcie całej służby. Nas w całej sprawie zastanawiają dwie rzeczy - pierwsza, to bądź co bądź osobliwe podejście rządu Korei Południowej, który decyduje się wypłacać zasiłki swoim dawnym wrogom (jest to ponoć praktykowane powszechnie). Druga natomiast, to fakt że kobieta, której mocodawcy polecili zabić dwóch ważnych generałów, utrzymuje, że była tylko szeregowym, mało istotnym szpiegiem - albo dziewczyna kłamie, albo nie chcemy nawet wiedzieć, co robią ci "ważni agenci" - wysadzają elektrownie atomowe?

d39cgei
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39cgei