Kim był Marian Zacharski? Niezwykła historia polskiego Bonda
Najsłynniejszy szpieg w powojennej historii naszych służb specjalnych i zdaniem ekspertów - modelowy przykład oficera wywiadu. Nie bez powodu nazywany jest "polskim Jamesem Bondem". Amerykanie do dziś nie mogą zapomnieć mu wykradnięcia tajnych dokumentów wartych miliardy dolarów. Dokładnie 32 lata temu został aresztowany przez FBI.
27.06.2013 | aktual.: 28.06.2013 09:34
Jest 28 czerwca 1981 roku. Marian Zacharski od kilku dni czuje, że wokół niego dzieją się dziwne rzeczy. Zainteresowanie FBI towarzyszy polskiemu szpiegowi od początku pobytu w Stanach Zjednoczonych, jednak w ostatnim tygodniu inwigilacja zdecydowanie się nasiliła. Wychodząc z chicagowskiego biura, codziennie dostrzega zaparkowane samochody, wewnątrz których siedzą ubrani w garnitury mężczyźni. "Asystują" mu w drodze do domu i zatrzymują się na pobliskich przecznicach.
Kilka godzin wcześniej niespodziewanie odwiedza go William Bell, inżynier z zakładów Hughes Aircraft Corporation, który od 1977 r. dostarcza Zacharskiemu tajne dokumenty dotyczące amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Bardzo zależy mu na rozmowie. Bell zachowuje się dziwnie. Sprawia wrażenie zdenerwowanego i zadaje dużo pytań. Zacharski nie zdaje sobie sprawy, że zwerbowany przez niego agent został złamany przez FBI, a pod koszulą skrywa instalację nagrywającą każde słowo Polaka. Późnym wieczorem Zacharski słyszy dzwonek do drzwi. Kiedy je otwiera, do mieszkania wbiega kilkunastu mężczyzn z wymierzonymi w jego stronę pistoletami. "Jesteś oskarżony o konspirację w celu pozyskania tajnych wojskowych dokumentów na terenie Stanów Zjednoczonych" - słyszy od jednego z agentów.
Szkolony na "nielegała"
Szpiegowska kariera Mariana Zacharskiego rozpoczęła się podczas studiów na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Błyskotliwy i inteligentny młodzieniec został wypatrzony przez "werbowników" z Departamentu I MSW, czyli centrali polskiego wywiadu i otrzymał propozycję szkolenia. - Zawsze lubiłem wyzwania, uważałem, że taka propozycja jest czymś fascynującym dla młodego człowieka. Zdecydowałem się na tę pracę z powodu patriotyzmu, jak również adrenaliny - tłumaczył Zacharski w jednym z wywiadów. Od początku był przygotowywany do roli "nielegała", czyli osoby działającej na terenie wroga bez pomocy rezydentury wywiadu lub polskiej placówki dyplomatycznej.
Po studiach Zacharski został skierowany do Metalexportu, jednej z central handlu zagranicznego, będącej przykrywką dla działań wywiadowczych polskich służb. W 1975 r. rozpoczął swoją najsłynniejszą misję w USA. Do Stanów Zjednoczonych przybył jako pracownik firmy Polamco, polsko- amerykańskiej filii Metalexportu, która oficjalnie zajmowała się sprzedażą maszyn i urządzeń kalifornijskim przedsiębiorstwom przemysłu lotniczego. Jednak prawdziwy cel Zacharskiego był zupełnie inny.
Niebezpieczna gra
We wrześniu 1977 r., na korcie tenisowym, Zacharski poznał Williama Bella, który zaproponował Polakowi rozegranie kilku gemów. Mężczyźni od razu bardzo się polubili i znajomość szybko przerodziła się w przyjaźń. Bell potrzebował bratniej duszy, ponieważ przeżywał trudne chwile. Jego syn zginął w wypadku samochodowym, a kosztowny rozwód zachwiał jego finansami. Zacharski chętnie pożyczał mu pieniądze, początkowo oczekując tylko w zamian korepetycji z technicznego angielskiego.
Oczywiście znajomość nie była dziełem przypadku. Polski szpieg doskonale wiedział, że Bell pracuje w zakładach Hughes Aircraft Corporation, związanych z przemysłem zbrojeniowym. Był inżynierem elektronikiem odpowiedzialnym za systemy radarowe.
"Zacharski sprytnie wciągał Bella w niebezpieczną grę. Dowiedział się, że inżynierowi brakuje pieniędzy na wykupienie domu. Zaproponował 12,5 tysiąca dolarów, w zamian za jawne materiały z Hughes Aircraft Corporation. Tym razem jednak zażądał pokwitowania. Bell podpisał papier. Od tej pory był schwytany w sidła polskiego wywiadu" - czytamy w artykule, który ukazał się w "Dzienniku".
Na tropie szpiega
W ciągu czterech lat Bell otrzymał od Zacharskiego około 110 tysięcy dolarów gotówką oraz złote monety, warte ok. 60 tysięcy dol. Inwestycja się opłaciła. Wśród materiałów zdobytych przez szpiega znalazły się m.in.: dokumentacja techniczna rakiet przeciwlotniczych typu Hawk, dane dotyczące oprzyrządowania radarowego dla samolotów typu stealth, bombowców strategicznych Rockwell B-1, myśliwców F-15 Eagle oraz sonarów dla atomowych okrętów podwodnych. Zacharskiemu przypisuje się również udział w zdobyciu egzemplarza czołgu M1 Abrams.
Pentagon szacował starty na kilka miliardów dolarów. Amerykanie nie mogli również znieść faktu, że tajne materiały za pośrednictwem polskiego wywiadu trafiały do Moskwy.
FBI rozpoczęło ogromną operację, której celem było ustalenie źródeł przecieków. W zdekonspirowaniu Zacharskiego pomógł Jerzy Koryciński, agent polskiego wywiadu, od dawna planujący ucieczkę na Zachód. W czasie jednego ze spotkań z CIA, chcąc się uwiarygodnić, poinformował Amerykanów o działalności Zacharskiego i jego zażyłych relacjach z Bellem. Kontrwywiad natychmiast podjął ten trop. Bell bardzo szybko dał się złamać. Przystał na współpracę z FBI i namówił Zacharskiego na rozmowę, mając przy sobie ukryte urządzenie podsłuchowe. Dzięki temu złagodzono mu karę i skazano na 8 lat więzienia. Polski szpieg odmówił składania zeznań i otrzymał dożywocie.
Wielka wymiana
Marian Zacharski trafił do ciężkiego więzienia w Memphis. Dzielił celę z największymi kryminalistami. Nie mógł także liczyć na łagodne traktowanie ze strony oficerów FBI, którzy chcieli go przewerbować. Oparł się zarówno groźbom, jak i wizjom wolności oraz fortuny po przejściu na stronę Amerykanów. Po latach przyznał, że cały czas wierzył w pomoc z Polski. Nie zawiódł się. 11 czerwca 1985 r. Zacharskiego oraz trzech innych szpiegów wschodnioeuropejskich wymieniono na 25 agentów więzionych w krajach komunistycznych. "Transakcji" dokonano za pośrednictwem znanego niemieckiego mecenasa Wolfganga Vogla na słynnym moście Glienicke w Berlinie.
Dzień później Zacharskiego witało na Okęciu całe kierownictwo polskich służb specjalnych na czele z generałem Zdzisławem Sarewiczem, szefem wywiadu zagranicznego. Po zejściu na płytę szpieg złożył mu meldunek z zakończenia akcji za granicą. Zacharskiego przyjęto jak bohatera. Gen. Czesław Kiszczak wręczył mu Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za zasługi na rzecz państwa. Szpieg zajął się szkoleniem następców w ośrodku MSW w Starych Kiejkutach i wygłaszaniem prelekcji dla przedstawicieli zagranicznych służb specjalnych m.in. południowokoreańskiej Gukga Jeongbowon. Jednak niedługo później znudziła go praca za biurkiem. Resort wysłał go do... Pewexu. W 1990 r. Zacharski był już szefem sieci słynnych sklepów dewizowych.
Kto był "Olinem"?
Po politycznym przełomie w 1989 r. Marian Zacharski, jako funkcjonariusz tajnych służ PRL został pozytywnie zweryfikowany, co umożliwiło mu kontynuowanie działalności w Urzędzie Ochrony Państwa. W 1994 r. mianowano go nawet dyrektorem Zarządu Wywiadu UOP, ale nominację skrytykowały Stany Zjednoczone i Zacharski zrezygnował ze stanowiska. W 1995 r. słynny szpieg stał się jednym z bohaterów "afery Olina". Od zaprzyjaźnionego ambasadora Rosji Jurija Kaszlewa zdobył informacje, z których wynikało, że ówczesny premier Józef Oleksy był długoletnim współpracownikiem KGB i nosił pseudonim "Olin".
Ujawnienie tego "newsa" wywołało polityczną burzę w polskiej polityce. Oleksy ustąpił ze stanowiska i do dziś nie może wybaczyć Zacharskiemu jego udziału w sprawie. - Chcieli mnie aresztować na sali sejmowej. Jednostki Nadwiślańskie stały w gotowości. Zdradzieckie ohydne lampasy generalskie. Dziwię się, że go nie parzą - mówi w jednym z wywiadów. Awans generalski Zacharski otrzymał w ostatnim dniu urzędowania prezydenta Lecha Wałęsy. Zdaniem wielu obserwatorów była to nagroda za "sprawę Olina", która jednak oznaczała dla szpiega koniec kariery w polskich służbach specjalnych. Zacharski twierdzi, że w 1996 r. został zmuszony do opuszczenia kraju.
Mieszka w Szwajcarii. Czy myśli o powrocie do Polski? - Coraz mniej. Już tyle lat funkcjonuję za granicą, że coraz trudniej zdecydować się na powrót. Z krajem wiążą mnie dosyć mocno już tylko prowadzone przeze mnie badania na tematy historyczne. Piszę teraz o walce wywiadów Polski i Niemiec w okresie międzywojennym" - tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem".
Rafał Natorski /PFi, facet.wp.pl