Kim Dzong Un - sierota o niespełnionych ambicjach
08.01.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:11
Ponoć ma córkę, ostatnio zabił kochankę, żonę porównują do Kate Middleton. Jego największą bronią jest strach
Po śmierci Kim Dzong Ila w grudniu 2011 roku w państwie zapanowała żałoba. Cały świat obserwował, jak tłumy ludzi zanosiły się płaczem nad trumną ukochanego przywódcy. Oczy wszystkich skierowały się na młodego Kim Dzong Una. Propagandziści ogłosili go przywódcą 19 grudnia 2011 roku. Jeszcze w tym samym miesiącu władze w stolicy poinformowały media, że będą kontynuować politykę prowadzoną przez Kim Dzong Ila: "Oświadczamy uroczyście i zdecydowanie, że niemądrzy politycy na całym świecie, w tym marionetkowa grupa w Korei Południowej, nie powinni spodziewać się żadnej zmiany z naszej strony".
Jaki ojciec, taki syn?
Kim Dzong Un stał się nową twarzą Korei Północnej. Od początku mówiono, że odziedziczył po ojcu ideologię, charakter i rewolucyjnego ducha. Jednak sukcesja nie była aż tak łatwa. Według twórców filmu "Kim Dzong Un - Droga do władzy", by uzasadnić wybór Una na przywódcę, stworzono wcześniej kult jego matki. Dziecko uwielbianej kobiety miało teraz zostać najważniejszą osobą w państwie. Ta nazywała go podobno "Królem Porannej Gwiazdy".
Podobnie jak w przypadku ojca - jeszcze przed objęciem władzy w państwie do mediów trafiły propagandowe teksty o przyszłym rządzącym. Oficjalną biografię zdecydowano opublikować dopiero w czerwcu 2012 roku.
Samotny przywódca
- Kim Dzong Un to tylko fasada. Egzekucja jego wuja Jang Song Teka uczyniła z niego sierotę - nie tylko w sensie rodziny, ale też polityki, krajem rządzi bowiem sieć starych agentów, którzy młodego władcy nie szanują - mówił w wywiadzie dla CNN Jang Jin Sung, zbieg z Korei Północnej, kiedyś nadworny pisarz jego ojca.
Według niego Un to tylko symbol. Nie może równać się z Kim Dzong Ilem czy dziadkiem Kim Ir Senem. Wskazuje, że jego działaniami kieruje dziś najczęściej "brygada oldbojów", dawnych współpracowników ojca, którzy byli w niego wpatrzeni i za nic mają sobie nowego przywódcę.
O tej kobiecie wiadomo jeszcze mniej
Choć uważa się go za jednego z najbardziej samotnych władców na świecie, u jego boku coraz częściej pojawia się jego żona, a może poprawniej trzeba nazwać ją partnerką, bo o tym, czy formalnie są w związku, nie wie nikt. "Tajemnicza pani Kim" - mówią o Ri Sol Dżu dziennikarze. O tym, że są parą, świat dowiedział się w lipcu 2012 roku. Ubrana w krótką, wyzywającą spódniczkę i zwiewną bluzkę od razu zwróciła na siebie uwagę mediów.
Podobnie jak pozostałe życie prywatne Kimów nie wychodzi poza ścisłe otoczenie generałów, tak i o Ri wiadomo niewiele. Eksperci nie są nawet pewni, jak brzmi jej prawdziwe nazwisko. Ri Sol Dżu ma być raczej pseudonimem artystycznym. Jej pojawienie się u boku Una miało być próbą ocieplenia wizerunku. Zawsze uśmiechnięta dziewczyna u boku dyktatora była nadzieją na reformy.
Zazdrosna pierwsza dama
O tych trudno mówić, szczególnie że reżim co rusz pokazuje światu swoją potęgę militarną. Ri została okrzyknięta przez brytyjski "Guardian" "komunistyczną Kate Middleton". Księżna z angielskiego dworu nie dała się jednak jeszcze poznać jako zazdrosna żona władcy. Ri owszem.
W 2013 roku koreańskie źródła spekulowały, że to przez nią Kim kazał stracić jego byłą kochankę, Hyon Song-Wol. Oficjalnie zabito ją na podstawie prawa zakazującego pornografii - miała należeć do grona piosenkarzy i tancerzy, którzy szerzyli w kraju niemoralne treści. Hyon związała się z Unem ponad 10 lat temu, ale nie podobało się to Kim Dzong Ilowi. Wrócili do siebie po jego śmierci. Badacze twierdzą, że stała się "niewygodna" dla reżimu. Przez związek z młodym Kimem straciła życie, a jej rodzinę wysłano do obozu pracy.
Kim Dzong Un doczekał się już prawdopodobnie jednego dziecka. Ri Sol Dżu podczas jednego z oficjalnych wydarzeń wyglądała, jakby była w zaawansowanej ciąży. Źródła z Korei Północnej wskazują, że mogła urodzić córeczkę.
Tylko straszą?
Korea Północna co jakiś czas przypomina o sobie w światowych mediach. Raz jest to nowa rakieta dalekiego zasięgu, innym razem test głowic gdzieś niedaleko granicy z Południem. Nie rezygnuje z manifestowania swojej potęgi. - Czasy, kiedy Stany Zjednoczone straszyły nas swoimi bombami atomowymi, minęły bezpowrotnie. Teraz to my jesteśmy źródłem strachu dla USA - mówił swoim pilotom Kim Dzong Un. - Musicie podnosić swoje umiejętności, by były tak wysokie, jak góry - dodał.
Świat po raz kolejny zaniepokoił się jego działaniami, gdy koreańska telewizja poinformowała, że kraj dysponuje bombą wodorową. "Korea Północna to silny kraj wyposażony w broń nuklearną, który jest gotowy zdetonować bombę A i bombę H w celu obrony swej suwerenności w sposób niezawodny" - oświadczył przywódca.
- Kiedy jeszcze 30 lat temu władze północnokoreańskie groziły, że zaatakują Koreę Południową, to ci, którzy mieszkali w Korei Północnej, faktycznie wierzyli, że taki atak będzie miał miejsce. Za to teraz, kiedy jesteś w barze, pijesz colę i jest komunikat, że zaatakujemy Koreę Południową, to wszyscy patrzą w ekran i dalej piją colę - mówił w programie "Popołudnie RDC" Nicolas Levi z Centrum Studiów Polska-Azja.
Korea według Una
Kim Dzong Un ma podobno swoją wizję państwa. Tą wizję wciela we wszystkie możliwe dziedziny życia. Także te najmniej istotne.
Ostatnio głośno było o jego pomyśle dotyczącym fryzur obywateli "kraju, gdzie zawsze świeci słońce". Według przywódcy, maksymalna długość włosów, jaką mogą mieć mężczyźni z Korei Północnej, to dwa centymetry. Na liście oficjalnych fryzur przoduje osobliwe uczesanie samego Przywódcy Partii. Nie zabrakło też modowej instrukcji dla pań. Przykładna Koreanka z Północy czesze się jak Ri Sol Dżu. Zakazane są wszelkie "kapitalistyczne" uczesania, bo te, jak twierdzi władca, skłaniają do wywrotowych myśli.
MD