Kim są chińscy łowcy miłości?
Ich usługi wyceniane są nierzadko na ponad milion funtów...
Wydawać by się mogło, że w dzisiejszym świecie znalezienie drugiej połówki nie powinno dla nikogo stanowić problemu - wszak sklepy z aplikacjami mobilnymi pęcznieją od "apek" mających ułatwić zbliżenie, natomiast witryn randkowych jest obecnie więcej, niż ktokolwiek mógłby zliczyć. Co ciekawe, wiele z nich wycelowanych jest w niezwykle wąskie grupy ludzi - istnieje np. portal, który łączy miłośników koni, inny zrzesza tylko osoby będące na diecie bezglutenowej, natomiast jeszcze inny adresowany jest wyłącznie do osób, które w wolnym czasie uwielbiają... przebierać się za klaunów. A do tego: portal dla byłych skazańców, dla amatorów noszenia pieluch, alergików pokarmowych, mundurowych i byłych marynarzy. Można więc odnieść wrażenie, że dzisiaj każda potwora znajdzie swego amatora. Niestety, nie w Chinach. Tam potrzeba bardziej drastycznych metod. Miłość zdobywa się na "safari".
Miłosne podchody
- Chyba najlepiej poluje się w centrach handlowych, biurowcach w centrum miasta i na campusach studenckich, ale wszystko zależy od wymagań klienta. A ci potrafią być bardzo wybredni - mówi Gao Yongxiang, "love hunter" (z ang. łowca miłości) z agencji "Diamond Love and Marriage". Jak wyjaśnia Gao, na łamach serwisu chinadaily.com.cn, jego praca polega na szukaniu i starannym selekcjonowaniu partnerek dla najbogatszych Chińczyków. - Ich kryteria są bardzo szczegółowo ustalone. I wymagające, ponieważ dla milionera żona stanowi niejako wizytówkę. Nie wystarczy, że jest ładna.
Potwierdza to również Peng Tai z "Diamond Bachelors Agency", który wyznał badającym ten trend dziennikarzom "BBC", że dla pewnego magnata na rynku nieruchomości "przebrał" 10 000 dziewczyn z dziewięciu miast, nim znalazł tę idealną...
(fot. AFP)
Najczęściej wymogami koniecznymi są zjawiskowa uroda i nienaganna edukacja. Niektórzy klienci życzą sobie dodatkowo, by np. ich wybranka miała określoną karnację, jakiś znak szczególny lub była podobna do jakiejś gwiazdy filmowej. Gao i Peng wypatrują odpowiednich kandydatek, po czym zapoznają się z nimi i tłumaczą, czym się zajmują. Średnio ok. 50 proc. dziewczyn wyraża zainteresowanie. Wbrew pozorom to dość ciężka i żmudna praca, tym bardziej jeśli bogacz życzy sobie, by "łowca miłości" sprowadził mu, przykładowo, idealnego klona Zhang Ziyi, aktorki znanej m.in. z filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Nic dziwnego, że "agencje łowieckie" sporo sobie życzą za swe usługi. Roczny abonament w "Diamond Bachelors Agency" to koszt od 15 000 aż do 1 000 000 funtów.
Żona nie dla biedaka
Co ciekawe, jak podaje "BBC", obecnie w Chinach doszło do kuriozalnej sytuacji - "[Pod względem gospodarczym] Kraj idzie do przodu w niesamowitym tempie, jednak brakuje w nim jednego, niezwykle istotnego 'towaru' - kobiet". Dopiero teraz Chińczykom wychodzą bokiem ichnie dziwne prawa i obyczaje. Zasada "1 dziecko na rodzinę" sprawiła, że w pewnym momencie wszyscy zaczęli starać się o chłopców, natomiast dziewczynki nierzadko zabijano lub porzucano. W efekcie, wśród obecnych 20 i 30-latków znacznie przeważają mężczyźni - dla sporej ich części nie starcza partnerek. Panie zyskały zatem wolność wyboru i umiejętnie z niej korzystają. W efekcie, pierwszeństwo mają ci kawalerzy, którzy dysponują dobrą pracą, samochodem i mieszkaniem. Ci biedniejsi o żonie mogą tylko pomarzyć... I doskonale o tym wiedzą.
MW/Ijuh, facet.wp.pl