Klasztorne zioło
Zastanawialiście się kiedyś, jakie okazy flory mogą kryć się w klasztornych ogrodach? Zakony od wieków specjalizują się w wytwarzaniu różnego rodzaju specyfików i leków, których receptur strzegą jak oka w głowie. Jak się okazuje, nieobca im jest również produkcja leków dla... świń.
A taką właśnie działalność deklarują siostry zakonne z klasztoru w Ugandzie. By ulżyć naszym różowym, chrumkającym i woniejącym braciom mniejszym, zdobyły się na nie lada poświęcenie - w granicach klasztornego muru prowadziły plantację marihuany!
19.07.2010 | aktual.: 23.07.2010 11:04
Właśnie w ten sposób tłumaczą się dwie siostry zakonne oskarżone o nielegalną uprawę narkotyku. Marihuana zajmowała aż akr ich przyklasztornego ogrodu!
Siostrom nie postawiono jak dotąd zarzutów, jednak zatrzymano również dwóch służących w klasztorze, którzy zostali jednak wypuszczeni za kaucją.
Zakonnice są oburzone tym, że policja weszła na teren klasztoru, władze jednak tłumaczą, że ogród znajduje się obok i nie stanowi integralnej części zabudowań kościelnych.
Wszyscy łamią sobie głowę, do czego klasztorowi mógł służyć aż akr konopi indyjskich, bo w bajkę o leczeniu świń nikt jakoś nie wierzy. Co prawda nie wiemy, czy marihuana przypadkiem nie jest odpowiednim środkiem na świńskie migreny, bóle okresowe, biegunki i zaparcia, ale na pewno działa pozytywnie na świński apetyt - co z kolei może być ułatwieniem w tuczeniu, bo świnka, jakkolwiek by miła nie była, zazwyczaj kończy na stole. Ilość uprawianego narkotyku mogłaby jednak zaspokoić cały koncern farmaceutyczny specjalizujący się w świńskiej branży!
Z drugiej strony marihuana od wieków służyła do różnego rodzaju mistycznych obrzędów. Może po prostu siostry stwierdziły, że zwykłe kadzidło używane podczas mszy się nie sprawdza i chciały zastąpić je czymś "mocniejszym", wywołując tym samym zwiększoną ekstazę religijną wiernych? Gdyby taką praktykę zastosować na skalę przemysłową w Polsce kościoły z pewnością przeżyłyby prawdziwe oblężenie...