HistoriaKlaus Barbie - " rzeźnik z Lyonu" lubił mordować ludzi

Klaus Barbie - " rzeźnik z Lyonu" lubił mordować ludzi

Klaus Barbie - " rzeźnik z Lyonu" lubił mordować ludzi

11.05.2016 16:13, aktual.: 27.12.2016 15:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ten człowiek nawet wśród nazistowskich zbrodniarzy wyróżniał się nieprzeciętnym sadyzmem

Nawet wśród nazistowskich zbrodniarzy wyróżniał się nieprzeciętnym sadyzmem

Jego nazwisko budziło trwogę w okupowanej przez Niemców Francji. Nawet wśród nazistowskich zbrodniarzy wyróżniał się nieprzeciętnym sadyzmem. Osobiście brał udział w śledztwach i torturowaniu zatrzymanych. Nie miał względu na wiek i płeć swoich ofiar. Jego gumowa pałka łamała kości mężczyzn, kobiet i dzieci.

Repertuar tortur miał bogaty. Poza biciem pałką, lubił też wieszać przesłuchiwanych za kciuki, wybijać im zęby, topić w wannie z lodowatą wodą, razić prądem, a nawet - jak zeznała córka jednej z jego ofiar - obdzierać więźniów żywcem ze skóry.

Po wojnie, jak wielu innych funkcjonariuszy reżimu Adolfa Hitlera, pozostał bezkarny. Przez pierwsze powojenne lata pracował na rzecz wywiadów USA i Wielkiej Brytanii, a potem znalazł schronienie w Ameryce Południowej. Gdy w 1979 roku odnalazł go w Boliwii zachodnioniemiecki dziennikarz, Barbie powiedział mu, że jedyne, czego żałuje, to, że "nie udało mu się zabić więcej Żydów".

Po tej rozmowie krótko cieszył się wolnością. W 1983 roku rząd Boliwii zgodził się wydać ludobójcę Francji. Proces zbrodniarza rozpoczął się 11 maja 1987 roku w Lyonie.

1 / 7

"Ten proces to bezprawie"

Obraz
© AFP

Buta nie opuściła go nawet na ławie oskarżonych. "Jestem obywatelem Boliwii, całkowicie nielegalnie porwanym ze swego kraju. W związku z tym cały ten proces prowadzony jest nielegalnie" - stwierdził pierwszego dnia rozprawy.

Klaus Barbie wiedział, że w przeciwieństwie do swoich ofiar jemu nie grozi śmierć (kara ta zniknęła z kodeksu karnego Republiki Francuskiej; gdy obowiązywała, Barbie był zaocznie skazany na nią dwukrotnie), o torturach nawet nie wspominając. Władze francuskie zadbały także o wszelkie jego prawa. Niemieckiego zbrodniarza bronił przed sądem Jacques Verges, jeden z najlepszych francuskich mecenasów, który po tym procesie zyskał przydomek "adwokata diabła".

Verges wybrał dość zręczną linię obrony. Nie kwestionując zbrodniczych czynów Barbiego, starał się je zbagatelizować i udowodnić, że zachowania takie są powszechne w czasach wojen. Ten wybitny adwokat, mąż zaangażowanej w ruch niepodległościowy Algierki (Algieria była do 1962 roku zamorskim departamentem Francji), podawał za przykład działania wojsk francuskich w Afryce północnej w latach 50. i 60. XX wieku.

Przedstawione przed sądem dowody zbrodni Klausa Barbiego rychło jednak rozniosły w pył błyskotliwą, jak się wydawało, linię obrony.

2 / 7

Śmiał się w czasie tortur

Obraz
© Zagłodzeni więźniowie obozu w Ebensee, w którym były prezprowadzane "eksperymenty medyczne" / Getty Images

Lista zbrodni hitlerowskiego oprawcy była bardzo długa. Jako szef gestapo w Lyonie mógł się "wykazać". Jego konto obciążyły między innymi schwytanie i deportacja do obozu koncentracyjnego ponad 40 żydowskich dzieci oraz zamordowanie Jeana Moulina, najwyższego ujętego przez gestapo przywódcy francuskiego ruchu oporu.

Według sporządzonych przez śledczych obliczeń, Klaus Barbie był odpowiedzialny bądź współodpowiedzialny za deportację do obozów koncentracyjnych ponad 7,5 tysiąca Żydów, zamordowanie 4342 ludzi oraz aresztowanie i torturowanie 14 311 członków francuskiego ruchu oporu.

3 / 7

Sadysta z krwi i kości

Obraz
© Proces Klausa Barbiego / AFP

Powyższa statystyka była przerażająca, ale za każdym podanym w niej przypadkiem stał konkretny człowiek. Człowiek, nad którym Barbie i jego podwładni pastwili się z lubością.

Jak bowiem podkreślono w procesie, szef lyońskiego gestapo "lubił swoją pracę". Lubił znęcać się nad ludźmi, a ich mordowanie dawało mu prawie seksualną przyjemność.

Zeznający przed sądem świadkowie podkreślali też, że zwyrodnialec śmiał się podczas torturowania swych ofiar; ich męki dostarczały mu radości większej nawet niż "wydobycie" zeznań.

4 / 7

Specjalista od "brudnej roboty"

Obraz
© Żydowscy mężczyźni pod niemiecką strażą wojskową w obozie dla internowanych we Francji, ok. 1942 r. / Getty Images

Relacje świadków były wstrząsające, nawet dla obytego z różnymi z wypaczeniami sądu. Przykład? Trzynastoletniej Simone Lagrange, francuskiej Żydówce, najpierw powiedział, że jest "bardzo piękna", a potem przez tydzień katował - tłukąc jej głową o róg swojego biurka.

Po siedmiu dniach takiego "śledztwa", dziewczynka razem z matką i ojcem trafiła do Auschwitz. Kobiety przeżyły obóz zagłady, ale męża i ojca już nie zobaczyły.

5 / 7

Oddany sprawie do końca

Obraz
© Klaus Barbie / AFP

Nad Jeanem Moulin pastwił się Barbie w sposób nawet jak na niego wyjątkowy. Po brutalnym biciu mężczyzna był sparaliżowany - mógł poruszać jedynie oczami. Jego ciało miało krwawo-siną barwę.

Moulin nie przeżył przesłuchiwań w wykonaniu Barbiego. Bohater ruchu oporu zmarł 8 lipca 1943 roku, nie wydawszy nikogo.

Przełożeni Klausa Barbiego byli wściekli, że brutalne postępowanie ich podwładnego pozbawiło III Rzeszę cennych informacji. Gestapowiec nie przejmował się jednak humorami szefów. Wiedział, że jest potrzebny, bo do wykonywania tak brudnej, jak jemu przypadła w udziale, roboty nadmiaru chętnych nie było.

Na posterunku w Lyonie trwał aż do zajęcia miasta przez oddziały generała de Gaulle’a. Nadzorował rozstrzeliwanie Żydów i członków ruchu oporu.

6 / 7

W służbie wywiadu USA

Obraz
© Getty Images

Później zniknął. Francuzi szukali go przez długie lata - bezskutecznie. Jak się okazało, zwerbowali go zaraz po wojnie Amerykanie, którzy, choć dobrze znali jego przeszłość (znajdował się na liście niemieckich zbrodniarzy wojennych), uznali, że "dobrze poinformowany hitlerowiec" może oddać im spore usługi podczas zimnej wojny. Barbie trafił na listę płac amerykańskiego kontrwywiadu wojskowego (CIC). Zbrodniarz zajął się organizacją siatki wywiadowczej zbierającej informacje o komunistycznej agenturze działającej w okupowanej przez aliantów zachodniej części Niemiec.

Karierę w amerykańskim, a potem także brytyjskim wywiadzie zakończył Klaus Barbie w 1955 roku, gdy korzystanie z usług osobników takich jak on stało się zbyt kompromitujące.

Nazista musiał szukać schronienia w Ameryce Południowej - najpierw w Argentynie, a potem w Boliwii - pod fałszywym nazwiskiem "Klaus Altman".

W tym ostatnim kraju, gdzie żył długi czas jak pączek w maśle, dosięgła go, 38 lat po wojnie, ręka sprawiedliwości.

7 / 7

Tej tajemnicy nie zabrał do grobu

Obraz
© Barbie przez lata ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem Klaus Altmann / Getty Images

Proces zbrodniarza nie trwał długo - niespełna dwa miesiące. Postępowanie zakończyło się 4 lipca 1987 roku. Klausa Barbiego skazano na dożywocie. Mężczyzna nie siedział jednak długo za kratami. Zmarł 25 września 1991 roku na białaczkę.

Już po śmierci Barbiego ujawniono, że z jego usług w czasie, gdy przebywał w Ameryce Południowej, korzystał BND - wywiad RFN.

Występującemu pod kryptonimem "Adler" ("Orzeł") agentowi płacono kilkaset marek miesięcznie.

Witold Chrzanowski

nazistaKlaus Barbiegestapo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (98)