Kłopot z nieśmiałością
Honda Accord 2.4
15.05.2008 | aktual.: 19.11.2015 18:55
Ósma generacja hondy Accord powinna iść na terapię dla nieśmiałych. To kolejny model, który udaje, że nie jest nowy, a tylko zmodernizowany uważa Jacek Pieśniewski.
Czy strategia udawania, że zmiany są niewielkie, ma sens? Tak, o ile jest się Mini czy Fiatem 500. Accord nie stał się elementem kultury powszechnej, nie wyraża ducha epoki. Jeśli coś wyraża, to raczej brak ducha. Jeszcze w Audi A4 to nie razi, ale Accord nie ma wartości estetycznych, które miałby powód bronić jak niepodległości.
Grilla z motywem grotu strzały, coraz mocniej eksponowanym w ostatnich 2–3 generacjach? Jego najlepsze wcielenie właśnie zostało zaburzone. Klin wbity między grill a reflektory przekreślił spójną, geometryczną harmonię. Nie ma już jasnej, surowej elegancji, gdy wszystkie linie zbiegały się w jednym punkcie z przodu. Z profilu rażą też przytłaczające nadkola. Trudno wyobrazić sobie rozmiar obręczy, przy których wyglądałyby proporcjonalnie.
ZOBACZ PORYWCZĄ HONDĘ >>
Dwadzieścia cali?
Nie wszystko poszło tak źle. Gracji nabrał tył wersji kombi. Już nie wygląda jak fabrycznie przygotowany do posługi na ostatniej drodze. Pochylona pokrywa, spoiler, dynamiczne światła – to jest OK. Dobrze, poprawiła się jeszcze proporcja całego nadwozia, sugerując to, co się wydarzyło w jego trzewiach. Accord jest niższy, szerszy, więc bardziej dynamiczny czytaj więcej...