Kobiety mają twardszy kręgosłup moralny?
Nie ma co owijać w bawełnę i bawić się w podchody, najnowsze wyniki badań dowodzą, że to panowie są moralnie słabszą płcią, która żeby osiągnąć swoje cele, gnie się jak trzcina w chwilach zagrożenia. Ale nie zawsze!
Otóż okazuje się, że faceci korzystają z ciemnej strony mocy tylko w określonych sytuacjach... Profesor psychologii Cindi May, pisząca na co dzień dla magazynu "Scientific American" przywołuje liczne badania w których udowadnia się, że mężczyźni zrobią wiele, by dowieść swojej męskości, zaznaczyć dominację, czy wygrać pojedynek.
"Jeśli będą musieli wykazać się przebiegłością lub też nagiąć swoją moralność, nie zawahają się. Ten wzorzec jest szczególnie zauważalny w sferach, w których sukces postrzegany jest jako oznaka męskości, wigoru czy kompetencji, natomiast porażka traktowana jest w kontekście słabości, impotencji, czy tchórzostwa" - pisze May. Innymi słowy, podobnie jak gangsterzy w klasycznych firmach Martina Scorsese, bardziej niż śmierci, więzienia, czy zapachu prochu, boimy się bycia posądzonym o słabość. Co więcej, poczucie, że ktoś mógłby zakwestionować naszą męskość paraliżuje nas do tego stopnia, że posuwamy się do tego, by złamać swój kodeks...
Każdy sposób dobry
W tym momencie nasuwa się pytanie: Jak badać moralność? Brytyjski "Daily Mail" podaje przykład eksperymentów przeprowadzonych przez Laurę Kray z University of California oraz Michaela Haselhuhna z University of Wisconsin. W pierwszej próbie przedstawili oni respondentom krótki scenariusz, w którym stare małżeństwo postanawia sprzedać dom. Para ma jednak wielki sentyment do tego miejsca, toteż zależy im na tym, aby nowy nabywca pozostawił je w niezmienionej formie. Tymczasem kupiec planuje zburzenie domu i wybudowanie tam fabryki. Zarówno mężczyzn i kobiety poproszono o to, by wcielili się w rolę nabywcy i ocenili, czy kłamstwo, że zostawią dom w obecnym stanie jest tu dopuszczalne.
Wyniki pokazały, że: "znacznie więcej mężczyzn, niż kobiet zgodziło się z tą tezą". Zwłaszcza ci, którzy uznawali negocjacje za czynność typowo męską - a więc, zgodnie z tokiem rozumowania badaczy, porażka w negocjacjach zostałaby przez nich uznana za ujmę na męskości. Potem naukowcy zaprosili kolejną grupę mężczyzn i kobiet i odwrócili rolę. Tym razem poproszono ich, żeby postarali się wejść w skórę sprzedających. I tym razem, dla odmiany, mężczyźni uznali, że wyjawienie prawdy przez kupca jest jego obowiązkiem - w końcu ich cel się zmienił, jednak wciąż dążyli do wygranej. Z kolei kobiety podtrzymały swoją opinię, że negocjacjom powinna przyświecać uczciwość moralna. Czy wobec tego jesteśmy dwulicowi?
Kobiety też oszukują, ale ich jeszcze nie przyłapano...
Niekoniecznie. Otóż zapytani wprost przez badaczy o wachlarz środków dopuszczalnych podczas negocjacji, mężczyźni otwarcie przyznawali, że kurczowe trzymanie się zasad etycznych nie jest tu obowiązkiem. Byli oni bardziej niż kobiety skłonni do składania obietnic bez pokrycia, korzystania z mnogości interpretacji, czy stosowania technik sabotujących oponenta. Nie zapominajmy jednak, że faktycznie - mimo coraz szybszej ekspansji kobiet na tym polu - biznes wciąż jeszcze postrzegany jest jako boisko dla mężczyzn, nic więc dziwnego, że panowie robią wszystko, by - pozostając przy terminologii piłkarskiej- utrzymać się przy piłce.
Jednocześnie, warto zauważyć, że w sytuacjach, w których mężczyźni nie konkurują między sobą, a więc w pozostałych sferach życia facet ma zbliżoną moralność do kobiety. A przy tym, jak twierdzi pokaźne grono ekspertów, wcale nie jest tak, że panie cechują się krystaliczną moralnością - one również naginają swój kręgosłup moralny, tylko w innych sytuacjach. "W kwestiach, w których na szalę wystawione są kompetencje typowo kobiece, niewykluczone, że panie także lawirują na granicy" - mówi psycholog cytowana przez "Daily Mail". Jak zatem widać, wszystko zależy od stawki, w końcu każdy chce być najlepszy w tym, w czym uważa, że jest najlepszy. A to czasami wymaga zaangażowania specyficznych środków...
MW/PFi