Kobiety terrorystki. Są równie bezlitosne co mężczyźni
10.12.2015 | aktual.: 27.12.2016 15:09
Państwo Islamskie nie jest pierwsze. Terroryści od dawna wykorzystują kobiety do ataków terrorystycznych
Wśród doniesień, które pojawiły się po paryskich zamachach z 13 listopada 2015 r., były też te dotyczące kuzynki Abdelhamida Abaaouda - współorganizatora ataków i lidera akcji przeprowadzonej w stolicy Francji. Pierwsze informacje wskazywały na to, że Hasna Aitboulahcen, która brała udział w przygotowaniu ataków, wysadziła się w powietrze podczas przeprowadzonej w Saint-Denis operacji antyterrorystycznej. Media donosiły, że stała się ona pierwszą kobietą w Europie Zachodniej, która zdetonowała ładunki wybuchowe umieszczone na własnym ciele. Potem informacje te zostały zdementowane. Nie zmienia to jednak faktu, że działające na świecie organizacje terrorystyczne regularnie werbują kobiety do przeprowadzania ataków samobójczych.
W czym lepsze od mężczyzn?
Większość z tych, którzy delegowani są przez organizacje ekstremistyczne do realizacji straceńczych misji, wciąż stanowią mężczyźni. Ale przedstawiciele ugrupowań fundamentalistycznych zdają sobie sprawę z atutów, jakimi dysponuje "słaba płeć". Kobiety wzbudzają większe zaufanie i ściągają na siebie mniej podejrzeń. Rzadziej zwracają na siebie uwagę przedstawicieli służb - to czynnik szczególnie istotny w miejscach, w których władze zdają sobie sprawę z dużego zagrożenia ze strony środowisk radykalnych. Łatwiej jest im niepostrzeżenie wejść w tłum i wykonać zadanie, co oczywiście przekłada się na większą liczbę ofiar, na czym fanatykom zależy najbardziej. Przykładów niestety nie brakuje.
Państwo Islamskie nie jest pierwsze
Za jedną z pierwszych kobiet, które postanowiły dokonać zamachu, wysadzając się w powietrze, uznawana jest Sana'a Mehaidli. Mając niespełna 17 lat, przystąpiła do Syryjskiej Partii Socjal- Nacjonalistycznej. To twór działający na terenie Syrii i Libanu. W odpowiedzi na izraelską okupację południowego Libanu, 9 kwietnia 1985 r. usiadła za kierownicą samochodu wypełnionego materiałami wybuchowymi i wyruszyła na spotkanie izraelskiemu konwojowi. Podczas jej ataku zginęło dwóch żołnierzy, a dwunastu zostało rannych. Mehaidli znalazła kilkanaścioro naśladowczyń, które w podobny sposób "protestowały" przeciwko izraelskiej okupacji.
Jej pragnienie - zostać męczennicą
Do organizacji, która ma na koncie najbardziej niechlubne dokonania w zakresie samobójczych ataków, należy otoczona złą sławą Al-Kaida - organizacja terrorystyczna, która odpowiedzialna była za zamachy 11 września, a także ataki w Madrycie i Londynie. Wywodząca się z tego ugrupowania Sadżida al-Riszawi weszła 9 listopada 2005 r. do hotelu Radisson w stolicy Jordanii, Ammanie. Towarzyszył jej mąż, Ali al-Szamari. Oboje przeszli do sali balowej, w której trwało przyjęcie weselne. Tam mężczyzna dokonał detonacji materiałów wybuchowych, które przymocowane miał do ciała. Zginęło 38 osób.
Raz przeżyją, raz nie...
Kobiecie udało się zbiec. Wkrótce po ataku Abu Musab az-Zarkawi (mózg wielu przeprowadzonych na świece operacji terrorystycznych) przyznał, że to właśnie kobieta była jedną z kluczowych osób zaangażowanych w akcję. Kilka dni później Sajida al-Riszawi wystąpiła w jordańskiej telewizji. Na antenie pokazała dwa ukryte pod płaszczem pasy szahida, których nie udało się jej zdetonować podczas ataku. Przed kamerami opowiedziała, że chciała zostać męczennicą. Po 10 latach spędzonych w więzieniu została stracona dopiero w tym roku.
Także kobiety stały za atakami w moskiewskim metrze w 2004 r. Podczas zamachów w marcu 2010 r. zginęło 40 osób, a 102 zostały ranne. Jak się później okazało, samobójczynie miały od 20 do 25 lat. Związane były z czeczeńską organizacją Emirat Kaukaski.
Masakra w obozie dla uchodźców
Do podobnych aktów terroryzmu z udziałem kobiet doszło także w ostatnich dniach. Dramatyczne wydarzenia miały miejsce na wyspie Koulfoua położonej na jeziorze Czad. Tam dały znać o sobie terrorystki z siejącego coraz większą grozę ugrupowania Boko Haram. Przedstawicielki działającej na terytorium kilku krajów (Nigeria, Niger, Czad, Kamerun) organizacji terrorystycznej, która postuluje wprowadzenie szariatu, weszły na teren obozu dla uchodźców, znajdującego się na terytorium Czadu. W przeprowadzonym przez nie zamachu zginęło 27 osób, a blisko 100 zostało rannych. Wśród ich ofiar znalazły się głównie ci, którzy szukali schronienia właśnie przed islamskim radykalizmem.
Wykorzystują też dzieci
Niestety, Boko Haram do swoich niecnych celów wykorzystuje też dzieci. W tym roku doszło do kilku samobójczych ataków, które przeprowadzone zostały przez dziewczynki wykorzystane prawdopodobnie przez tę organizację (choć eksperci wskazują na Boko Haram, jej przywódcy nie zawsze przyznają się do dokonania zamachów). W lutym br. dziesięciolatka wysadziła się w powietrze na zatłoczonym rynku w nigeryjskim mieście Potiskum. Zginęły 4 osoby, a ok. 50 zostało rannych. Podobne wydarzenie miało też miejsce w maju, kiedy w miejscowości Damaturu eksplodowały materiały wybuchowe zamocowane do ciała dziewczynki w wieku 10-12 lat. Zginęło 7 osób, a 31 osób zostało rannych.
Na pewno z własnej woli?
Najbardziej przerażające w tym wszystkim jest to, że nie ma pewności, czy dziewczynki lub młode kobiety biorące udział w atakach Boko Haram dokonywały zamachów dobrowolnie. W wielu podobnych przypadkach zachodzi podejrzenie, że są to ofiary organizacji, które zostały przymusowo wysłane do dużych skupisk ludzi, a materiały wybuchowe, w które były wyposażone, zostały zdetonowane zdalnie.
Według ekspertów, zjawisko angażowania kobiet do podobnych ataków może się wciąż nasilać. Głównie dzięki temu, że przedstawiciele radykalnego skrzydła islamu dostrzegli łatwość, z jaką przedstawicielkom "słabej płci" przychodzi przeprowadzanie podobnych operacji. Poza tym wielu z nich nie można też odmówić determinacji.
* RC*