Kokainowy monopolysta
Nie od dziś wiadomo, że narkotyki to brudny i niebezpieczny interes, nie tylko dla tych, którzy jako typy spod ciemnej gwiazdy zajmują się ich dystrybucją i sprzedażą, ale również dla potencjalnych konsumentów. Oprócz oczywistych, rujnujących skutków zażywania większości narkotyków dla organizmu, kondycji psychicznej oraz… portfela, okazuje się, że sama próba kupna narkotyków może być bardzo niebezpieczna dla zdrowia!
A to dlatego, że dilerzy absolutnie nie znają się na żartach i nie mają wyobraźni!
19.03.2010 | aktual.: 19.03.2010 13:54
Przekonał się o tym pewien 33-letni Amerykanin, mieszkaniec Kansas, który lubił umilać sobie wolny czas emocjonującymi sesjami pod wpływem kokainy. Kiedy już umówił się z dilerem, który przygotował dla niego paczuszkę koksu o wartości kilkuset dolarów, wpadł na dość nieoczekiwany pomysł: postanowił zapłacić (a jakże!) i to dokładnie taką sumę, jaką powinien, tyle że… banknotami z gry Monopoly!
Nie wiadomo, co go do tego skłoniło: stawiamy, że albo był fanatykiem słynnej biznesowej gry lub też przyszedł do dilera już nie do końca czysty, „a to takie ładne, kolorowe pieniążki, nie tam jakieś zielone… oj takie malutkie, mrrr”. Waluta okazała się nie do zaakceptowania (no bo sami pomyślcie, pieniądze z Monopoly mogą zaakceptować, z tego, co wiemy, tylko handlarze LSD) i diler „nieco” się zdenerwował. Nie był jednak w gorącej wodzie kąpany. Zamiast wszczynać awanturę przed swoim domem, co mogłoby mu ściągnąć na kark nieproszonych gości, w tym policję, zaprosił niepozbawionego fantazji klienta do środka.
* Technicznie najlepsze Podróż dla każdego Te choroby zabijają! target="_blank"> Sprawdź na co chorujesz!*Sprawdź na co chorujesz!
Tam jednak skończyły się żarty i diler postanowił nie certolić się z posiadaczem wątpliwej wartości waluty – wziął pistolet i wielokrotnie uderzył delikwenta po głowie, a akurat bawiący w domu goście (zapewne z podobnego półświatka) po prostu go sprali.
Cała historia wyszła na jaw po tym, jak policja znalazła na przystanku skulonego i krwawiącego bohatera niniejszej historii, który zwierzył się z niej funkcjonariuszom. Jego obrażenia nie okazały się na szczęście zbyt poważne - nie zamontowano mu również niezwykle skutecznego obuwia uniemożliwiającego mówienie (cementowego, a cement, jak już wiedzieli starożytni Rzymianie, całkiem dobrze utwardza się w wodzie).
Można zatem powiedzieć, że nie potraktowano go, jak na reguły kryminalnego podziemia narkotykowego, zbyt surowo. Dziwić może jedynie fakt, że sam diler nie umarł ze śmiechu, ale w swojej praktyce zawodowej spotkał się zapewne z próbami zapłaty za towar takimi, jak: ręcznie robione prezerwatywy, pyszna szarlotka, propozycja umycia okien, albo 10 kilo łopatki wieprzowej bez kości (w przypadku klienta rzeźnika) czy też kał galaktycznej krowy z Saturna.
Można by ubolewać nad brakiem poczucia humoru u dilera albo oskarżać go o brak umiejętności dostrzeżenia niezmiernej wartości banknotów z kultowej gry, ale sami pomyślcie: co byście zrobili, gdyby Wasz pracodawca wypłacił Wam pewnego razu pensję np. w postaci etykietek po wodzie mineralnej? Z tego, co wiemy ostatnio zdarzyło się to moskiewskim taksówkarzom koło 1937 roku. Poczucie humoru siada niczym mleko. Zsiadłe.
* Technicznie najlepsze Podróż dla każdego Te choroby zabijają! target="_blank"> Sprawdź na co chorujesz!*Sprawdź na co chorujesz!