MilitariaKolejny globalny konflikt wykroczy poza ziemską atmosferę

Kolejny globalny konflikt wykroczy poza ziemską atmosferę

Od tygodni sytuacja na świecie staje się coraz bardziej napięta, zdaniem niektórych analityków stoimy u progu kolejnej zimnej wojny, a nie brakuje też takich, którzy twierdzą, że grozi nam globalny konflikt zbrojny. W tym samym czasie pojawiają się próby określenia, jak takie ponadregionalne starcie mogłoby wyglądać. Według profesora Stephana Hedlunda, mogłoby one wykroczyć poza ziemską atmosferę. Czy oznacza to, że "gwiezdne wojny" przestaną być wkrótce pojęciem rozpatrywanym wyłącznie w kontekście popkulturowym?

Kolejny globalny konflikt wykroczy poza ziemską atmosferę
Źródło zdjęć: © AFP

28.03.2014 15:43

Stany Zjednoczone oraz inne kraje o mocarstwowych ambicjach kładą olbrzymi nacisk na rozwój nowoczesnych technologii militarnych. Wiele z nich zdaje sobie też sprawę z tego, że aby nie pozostać w tyle, trzeba dysponować świeżym spojrzeniem na pojemną kategorię z etykietą "uzbrojenie". Już dziś prawdziwymi potęgami w tym zakresie stają się państwa, które nie szczędzą grosza na podbój kosmosu. I nie chodzi tu bynajmniej o środki przeznaczane na eksplorację przestrzeni kosmicznej, zgłębianie jego tajemnic, ale na zadania związane ze zwiększaniem potencjału militarnego.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta

Kto dziś odgrywa wiodącą rolę w kosmicznym wyścigu zbrojeń (to popularne w okresie zimnej wojny określenie znów zaczęło nabierać na znaczeniu)? Według ekspertów, odpowiedź wcale nie jest tu taka oczywista. Choć wydawać się może, że liderem są Stany Zjednoczone, szwedzki naukowiec, profesor Stephan Hedlund, jest innego zdania. Podobnie, jak część innych analityków, wychodzi on z założenia, że tam gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.

"Następnym pograniczem konfliktu militarnego będzie kosmos, a Chiny są krajem, który tutaj zatriumfuje" - twierdzi profesor Hedlund. "Niektórzy obserwatorzy już teraz prognozują, że kraj ten prześcignie Stany Zjednoczone oraz Rosję jako najznakomitsza światowa potęga w lotach kosmicznych. Taka pozycja Państwa Środka będzie konsekwencją wzrostu napięcia pomiędzy Kremlem a Waszyngtonem".

Do tej pory wszystkie tarcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją (włącznie z tym z 2008 r., kiedy Rosjanie bezprawnie wkroczyli do Gruzji) nie odbijały się na współpracy tych dwóch krajów w zakresie badań kosmicznych, a Rosjanie - odkąd Amerykanie zaprzestali wysyłania w kosmos własnych promów - chętnie udostępniali nawet przedstawicielom NASA miejsca w statkach kosmicznych Sojuz. Oczywiście za niemałą opłatą. Jednak teraz, po tym jak Rosja ujawniła swoje zakusy względem Ukrainy, wszystko może się zmienić, a wzajemne stosunki stawać się będą coraz bardziej szorstkie. Skorzystać mają na tym właśnie Chiny.

Jeszcze na długo przed rozpoczęciem się boomu gospodarczego w Państwie Środka, władze tego kraju nie ukrywały, że zamierzają zwrócić swój wzrok w stronę kosmosu. Już pod koniec lat 70. ub. wieku wysłały swojego pierwszego satelitę. Na początku XXI wieku stały się też trzecim krajem, który wysłał swoją załogową misję kosmiczną. W ostatnich latach ich działania w zakresie zdobywania kosmosu zintensyfikowały się. W 2013 r. umieścili na orbicie swoje laboratorium wraz z pracownikami naukowymi, a pod koniec tego samego roku na Księżycu wylądował chiński łazik, znany jako Jadeitowy Królik (w mediach występujący jako Yutu lub Jade Rabbit). Ich plany zakładają, że do 2020 r. na orbicie zostanie uruchomiona na stałe stacja kosmiczna. Chińczycy mają też w najbliższych planach wysłanie załogowych misji na Księżyc oraz Marsa - poinformował serwis "World Review".

Chiny zagrożą amerykańskiej potędze?

Wielu ekspertów nie ma wątpliwości, że wiele ze wspomnianych działań, prowadzonych obecnie przez Chiny, a związanych z realizacją programu kosmicznego, podporządkowanych jest zwiększaniu ich potencjału militarnego. Doskonale zdają sobie z tego sprawę Amerykanie, którzy w opublikowanej niedawno analizie określili, jaki był prawdziwy cel wystrzelenia przez Chiny rakiety w maju ubiegłego roku. Co tak naprawdę knują władze azjatyckiego giganta? Wiele wskazuje na to, że specjaliści z tego kraju pracują nad nowym rodzajem broni antysatelitarnej. Działania przeprowadzone blisko rok temu stanowiły w istocie test nowej broni tego typu. Według Briana Weedena, byłego analityka technologii kosmicznych, który pracował dla Amerykańskich Sił Zbrojnych, Chiny testują kinetyczną broń przechwytującą, która może osiągnąć wysokość orbity geostacjonarnej. Ma być to już druga generacja broni antysatelitarnej. Poprzednia określana była kodem SC-19 - poinformowała agencja Reutera, która przypomniała o incydencie z 2007 r., gdy
Chińczykom udało się zniszczyć satelitę pogodowego.

"Jeśli jest to prawda, oznacza to ważny postęp w zakresie możliwości stwarzanych przez chińską broń antysatelitarną (ASAT)" - powiedział Brian Weeden. "Żaden inny kraj nie przetestował bezpośrednio systemu broni ASAT, która ma potencjał dotarcia do satelitów znajdujących się w przestrzeni kosmicznej".

Ale Chiny są dziś o krok do przodu nie tylko w zakresie prac nad bronią antysatelitarną, która zdaniem ekspertów mogłaby zagrozić funkcjonowaniu satelitów niektórych państw, a także zagrozić komunikacji. W styczniu br. w amerykańskim Kongresie poruszono też kwestię rozwoju przez Chiny innych egzotycznych rodzajów broni kosmicznych, które mogą zagrozić bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych.

Robert L. Butterworth, szef planowania strategicznego z AFSPC (skrót od Air Force Space Command - dowództwo wspierające operacje militarne USA na świecie poprzez wykorzystanie satelitów oraz rozwiązania cybernetyczne), powiedział niedawno, że potencjał Chin w zakresie rozwoju broni kosmicznej rośnie bez przerwy. Dziś kraj ten, poza dostępem do wspomnianej wcześniej broni antysatelitarnej, dysponuje elektronicznymi narzędziami do zakłócania, nowoczesnymi laserami czy bronią cybernetyczną. Butterworth nie ma wątpliwości, że w ten sposób Chiny przygotowują się na możliwy konflikt ze Stanami Zjednoczonymi. Jednym z głównych zadań, jakie postawili przed sobą Chińczycy, jest znalezienie słabych punktów amerykańskich satelitów strategicznych oraz rozlokowanie wokół nich czujników, które pomogą Chinom w przeprowadzeniu ewentualnych ataków. Według Butterwortha, wszystkie plany strategiczne, określające taktykę Stanów Zjednoczonych w przypadku konfliktu, zakładają sprawne działanie satelitów. W jego opinii, mając na
uwadze kolejne knowania Chińczyków w zakresie destrukcji obcych satelitów, należy się przygotować na działanie awaryjne w razie ich ewentualnej utraty.

Kosmiczny arsenał Amerykanów

Przestroga, która wybrzmiewa z ust amerykańskich ekspertów, nie oznacza oczywiście, że Chińczycy już dziś mogą się mierzyć swoim kosmicznym potencjałem z tym, czego udało się do tej pory dokonać Amerykanom. Spora część uzbrojenia, które mogłoby zostać wykorzystane, gdyby ewentualny konflikt wszedł w przyszłości na nowy, wyższy poziom, a nad którym pracują bądź już dziś posiadają siły Stanów Zjednoczonych, przypomina projekty rodem z filmów science-fiction.

Wśród najbardziej imponujących projektów, którymi obecnie zajmują się Amerykanie, a które mogłyby spowodować, że ewentualny światowy konflikt wyglądałby dziś zupełnie inaczej niż te w XX wieku, należy wymienić program THEL (skrót od: Tactical High Energy Laser - Taktyczny Wysokoenergetyczny Laser). W ramach tego ściśle tajnego projektu Amerykanie współpracują z naukowcami z Izraela, by stworzyć laser, który będzie mógł doprowadzić do natychmiastowego spalenia rakiety. Do tej pory Amerykanom udało się też zbudować dwa wahadłowce kosmiczne nowej generacji. We współpracy z DARPA (agencją rządową, zajmująca się opracowywaniem i wdrażaniem nowoczesnych technologii wojskowych) powstał Boeing X-37B. Już wcześniej w wielu komentarzach pojawiły się głosy, że stanowi on coś w rodzaju orbitalnego bombowca i będzie mógł zostać wykorzystany do niszczenia satelitów. Może on zostać wyposażony również w wolframowe pręty, określane mianem "Rózg Boga", za pomocą których z kosmosu można by obrócić w pył cele ukryte nawet
głęboko pod ziemią. Obecnie projekt ten jest cały czas rozwijany. Ale to nie koniec.

Trwają też prace nad kosmicznym samolotem wojskowym X-41 (projekt wciąż określany jako ściśle tajny) oraz samolotem XS-1, który będzie mógł poruszać się z prędkością dziesięciokrotnie większą niż prędkość dźwięku i służyć funkcjom transportowym. Zresztą Amerykanie mają na tym polu olbrzymie doświadczenie - już w latach 50. XX wieku pracowali nad innym samolotem kosmicznym. Badania nad Boeingiem X-20 Dyna-Soar pochłonęły, uwzględniając inflację, ponad 5 miliardów dolarów.

Wiele dyskusji pojawia się też wokół broni dużej wysokości, wykorzystującej impuls elektromagnetyczny, prowadzącej do wygenerowania oraz rozprzestrzeniania promieniowania elektromagnetycznego (podobny powstaje podczas eksplozji jądrowej). Dziś Stany Zjednoczone prowadzą też badania nad technikami służącymi manipulowaniu asteroidami, które potencjalnie mogłyby zostać wykorzystane przeciwko siłom wroga - poinformował serwis space.com.

Co jeszcze w swoim zanadrzu mają Amerykanie, Chińczycy i Rosjanie? Miejmy nadzieję, że nie będziemy się musieli o tym przekonywać.

Rafał Celle/ PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (70)