Koniec świątecznego kaca? Tego nie rób podczas picia alkoholu!
To prawda stara jak świat: nie chcesz odczuwać syndromu dnia następnego - nie pij! Tylko jak to zrobić, szczególnie teraz, kiedy zbliżają się święta i większość z nas zapewne będzie miało okazję do toastów.
Jeżeli chcemy uniknąć "kaca mordercy", musimy po prostu wystrzegać się kilku rzeczy. Co ciekawe, zgodnie z najnowszymi badaniami coś, co jeszcze do niedawna uchodziło za nieodłączny element spożywania szczególnie wysokoprocentowych alkoholi (wódki, whisky) i za swoiste zabezpieczenie przed kacem, dziś okazuję się, jedną z największych przyczyn naszego fatalnego samopoczucia "dzień po". Chodzi o sok.
Nie takie zdrowe te soki
"Pijesz? Nie zapijaj, ale zakuszaj. A jeżeli zapijasz to tylko wodą mineralną lub herbatą" - taką życiową prawdę wpaja niemal każdy rosyjski ojciec swojemu potomkowi, z którym decyduje się pierwszy raz stuknąć kieliszkiem. Choć w Rosji metoda "zagryzania" jest znana od stuleci, a zapijanie alkoholu sokami i napojami gazowanymi wzbudza pogardę u większości konsumentów, okazuje się, że takie podejście jest zasadne nie tylko z kulturowego, ale także medycznego punktu widzenia! Jak wyjaśnia na łamach "Faktu" dr Waldemar Pawłowski, kwasy organiczne zawarte w owocach, a także dwutlenek węgla przyśpieszają wchłanianie alkoholu, co z kolei powoduje, że bardziej się upijamy i tym samym "zatruwamy".
To samo dotyczy wina. W ich przypadku również barwniki źle wpływają na nasze samopoczucie dnia następnego. Ale nie tylko. Naukowcy odkryli, że za ból głowy po piciu wina odpowiadają również tzw. naturalne konserwanty, w szczególności dwutlenek siarki! Wystarczy wyeliminować je z produkcji, a kac będzie lżejszy! Ponoć poczyniono już pierwsze próby.
Wróćmy jednak do napojów - znaczna ich część dostępnych na rynku, zwłaszcza tych gazowanych, zawiera słodzik - aspartam, który w połączeniu z alkoholem stanowi dla naszego organizmu prawdziwą trującą bombę, z którą będziemy musieli poradzić sobie następnego dnia. Poza tym zapijanie sokami owocowymi, a szczególnie spożywanie alkoholu w formie drinków sprawia, że mniej czujemy smak samej wódki, przez co pijemy jej zdecydowanie więcej niż potrzeba, bardziej się upijając i tym samym bardziej zatruwając organizm, co jest równoznaczne z większym kacem. Jeżeli jednak "popitkę" uznajemy za konieczną, wybierajmy wodę mineralną - nie dość, że uzupełnia wypłukiwane przez alkohol związki organiczne, to jeszcze sprawia, że pijemy mniej. Dodatkowo, radzimy po każdym większym pijaństwie wypić co najmniej pół litra przed snem. Oczywiście wody. To zdecydowanie zmniejszy przyszłego kaca.
Zagryzasz? Tylko nie paluszki!
Skoro już ustaliliśmy, że zagryzanie jest zdecydowanie lepszym pomysłem niż zapijanie, trzeba pamiętać, żeby jeść z głową. Unikajmy przede wszystkim rzeczy słonych. Paluszki, chipsy, krakersy czy frytki to zdecydowanie nie jest najlepszy pomysł. Sól zatrzymuje wodę w organizmie, blokując tym samym naczynia krwionośne, podnosząc ciśnienie krwi, co może skutkować, w najlepszym wypadku, jeszcze większym bólem głowy, a w niektórych przypadkach nawet wylewem! Poza tym czy chcecie, żeby następnego dnia suszyło was jeszcze bardziej?
Piłeś? Nie pal!
Kusiło, kusi i będzie kusić. Każdy, kto lubi popalać papierosy wie, że z niczym nie smakują one tak dobrze, jak z alkoholem. Nawet jeżeli na co dzień nie palisz, bywa przecież i tak, że "do piwka" skusisz się na papieroska. I zazwyczaj nie kończy się na jednym. Alkohol lubi dym, czego niestety nie można powiedzieć o twoim organizmie.
Nikotyna, podobnie zresztą jak etanol, to trucizna, a "kace papierosowe" są zdecydowanie gorsze niż te po samym alkoholu. Poniesione ciśnienie krwi, zawalone płuca i gardło, spotęgowana suchość w ustach - to tylko niektóre przykre konsekwencje palenia podczas picia. Przypominamy o tym już teraz, bo wiemy, że kiedy będziecie już po jednym głębszym wszelkie dobre rady zejdą na dalszy plan.
Nie bądź wstrząśnięty, bądź niezmieszany
"Drina goni kolejny drin, remix browar, wóda, gin..." tak śpiewał swojego czasu Tede i trzeba z pełną konsekwencją podkreślić, że taki "remix" "fajnie" brzmi jedynie w piosence. Mieszanie różnych rodzajów alkoholi podczas jednego posiedzenia, to naprawdę nie jest dobry pomysł. Nasza wątroba odpowiadająca za metabolizm C2H5OH, przeżywa prawdziwe katusze, kiedy musi się uporać nie tylko z samymi procentami, ale także z barwnikami zawartymi w winie, whisky czy słodkich wódkach. Podobnie nasz żołądek wariuje, kiedy musi zmierzyć się jednocześnie z napojami o różnej kwasowości.
"Po piąte: do łóżka!"
Wiemy, że wolny czas świąteczny sprzyja zabawie do późnych godzin nocnych, a świadomość, że nie musimy jutro iść do pracy kusi. Jednak bądźmy rozsądni. Czasami lepiej iść spać o drugiej, by wstając o dziewiątej być w miarę zdrowym, niż kłaść się o czwartej, a od dwunastej do osiemnastej bardziej przypominać zombie niż człowieka. Niewyspanie potęguje nieprzyjemne skutki kaca, tym bardziej, że największa aktywność wątroby przypada właśnie na godziny nocne - to wtedy metabolizuje ona najwięcej alkoholu, sprawiając, że rano mamy mniejsze stężenie tej plugawej trucizny we krwi i szybciej dochodzimy do siebie. I skoro już zaczęliśmy w tym tonie, to będziemy kontynuować. Pamiętajcie, alkohol to wielkie zło! Unikajmy jego konsumpcji, wystrzegajmy się procentów i żyjmy świadomie. Może pora udowodnić, że potrafimy dobrze bawić się bez alkoholu! To przecież takie proste... Tak?
KP, PFi/ PFi