Kościół nie chce homoseksualistów w sutannach
Kilka lat temu papież Franciszek zaskoczył świat, gdy na pytanie dziennikarza o księży homoseksualistów odpowiedział: „kim jestem, by ich oceniać?”. Wtedy jego słowa zinterpretowano jako zapowiedź nowego podejścia Kościoła do homoseksualistów. Jak się jednak okazuje, Watykan idzie w zupełnie inną stronę.
08.12.2016 | aktual.: 08.12.2016 13:13
W opublikowanym 7 grudnia tego roku dokumencie podpisanym przez papieża Kościół wyraźnie zaznacza, że dla homoseksualistów nie ma miejsca w seminariach. W dokumencie „Dar powołania kapłańskiego. Ratio Fundamentalis Institutionis Sacerdotalis” czytamy: "Kościół, głęboko szanując osoby, o których mowa, nie może dopuścić do seminariów lub do święceń tych, którzy praktykują homoseksualizm, mają głęboko osadzone skłonności homoseksualne lub wspierają tak zwaną 'kulturę gejowską'. Takie osoby w rzeczywistości mogą znaleźć się w sytuacji, która utrudnia zrozumienie problemów mężczyzn i kobiet. Nie można też pominąć negatywnych konsekwencji wynikających ze święceń osoby o homoseksualnych tendencjach".
Dodają także, że sytuacja ze święceniami może wyglądać inaczej, jeśli dany mężczyzna przyzna, że jego przekonania są chwilowe. „Takie tendencje muszą być zażegnane przynajmniej na trzy lata przed wstąpieniem do seminarium” – napisano w dokumencie.
Ci, którzy chcą zacząć swoją posługę, nie mogą pod żadnym pozorem ukrywać swojej orientacji, bo „taka podstępna postawa nie odpowiada duchowi prawdy, lojalności i otwartości, która musi cechować osobowość tego, kto wierzy, że jest powołany do służby Chrystusowi i jego Kościołowi w kapłaństwie”.
Oprócz osób odpowiedzialnych za formację, a więc biskupa, rektora seminarium lub przełożonego zakonnego, instrukcja podkreśla niezastąpioną rolę kierownika duchowego i spowiednika. W przypadkach, kiedy rozpozna on zaburzenia seksualne u osoby pretendującej do kapłaństwa, jego zadaniem jest odwieść go od tego zamiaru.
W sieci zawrzało i pojawiły się pytania o to, jak hierarchowie kościelni będą przestrzegać zakazu przyjmowania homoseksualistów do seminariów i jak można „zażegnać homoseksualne tendencje”. Na to odpowiedzi Watykan nie daje. Nie brakuje komentarzy, że choć Kościół próbuje być postępowy, to w tym przypadku chowa głowę w piasek.
Stanowisko Kongregacji ds. Duchowieństwa, która opublikowała dokument, rozczarowało wiele osób. Z drugiej strony eksperci przyznają, że „głęboko zakorzenione tendencje” to pusty frazes, który bardzo łatwo ominąć i wiele w kwestii przyjmowania homoseksualistów się nie zmieni.
To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Kościół tak stanowczo wypowiada się o homoseksualnych księżach. Niemal identyczny dokument opublikowano w 2005 roku. "Czynny homoseksualista ani osoba o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych bądź wspierająca tzw. kulturę gejowską nie może być dopuszczona do święceń kapłańskich oraz przyjęta do seminarium duchownego" - stwierdzała Instrukcja Stolicy Apostolskiej.
Potem z Instrukcji się wycofano. Jak widać do czasu.
Od początku pontyfikatu Benedykta XVI święcenie homoseksualistów na księży było zabronione. Podczas rozmów kwalifikujących do seminarium klerycy słyszeli pytanie: "Czy odczuwasz pociąg do mężczyzn?". Chociaż według Katechizmu Kościoła katolickiego grzechem nie jest orientacja, tylko akty homoseksualne, to odpowiedź twierdząca eliminowała kandydata. Dokument wzbudził lawinę krytyki. "Wywołał w Kościele silny lęk związany z całkowitym pomieszaniem pojęć pedofilii i homoseksualizmu. W jej efekcie księża o takiej orientacji muszą się jeszcze bardziej kamuflować. A ci, którzy chcą przyjąć święcenia, muszą się wyprzeć samego siebie. To upiornie dyskryminujące" – oceniał prof. Tadeusz Bartoś, filozof, były dominikanin w rozmowie z „Wprost”. Z kolei zdaniem dr Doroty Hall z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, która prowadzi badania na temat religijności osób homoseksualnych i transpłciowych, praktyczna realizacja instrukcji w Polsce wygląda różnie. – W niektórych seminariach rzeczywiście przeprowadzono czystkę. Siłą rzeczy ich szeregi opuścili ci, którzy szczerze powiedzieli o swojej orientacji przełożonym. Mieli poczucie krzywdy, gdyż ich koledzy, którzy ukryli homoseksualizm, otrzymywali święcenia – mówi.